Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9989.70 km
  • Km w terenie: 3234.92 km (32.38%)
  • Czas na rowerze: 28d 01h 51m
  • Prędkość średnia: 14.65 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vampire.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:185.80 km (w terenie 26.00 km; 13.99%)
Czas w ruchu:10:30
Średnia prędkość:17.70 km/h
Maksymalna prędkość:42.50 km/h
Suma podjazdów:1101 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:12.39 km i 0h 42m
Więcej statystyk
Piątek, 30 kwietnia 2010 Kategoria Do i z pracy

Przedweekendowo

Po drodze z pracy mała rundka do sklepu... Trzeba coś na weekend kupić, wszak w niedzielę to tutaj nie za dużo można zdobyć :).
Na jutro zapowiadają co prawda słońce, ale ma wiać: liten kuling (11 m/sek). Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
  • DST 5.00km
  • Czas 00:16
  • VAVG 18.75km/h
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 kwietnia 2010 Kategoria Do i z pracy

Nic ciekawego

No cóż, nie będę się rozdrabniać. Wpis do i z pracy za dwa dni :)
  • DST 8.80km
  • Czas 00:32
  • VAVG 16.50km/h
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 kwietnia 2010 Kategoria NORWAY, Skrzynki pocztowe w Norwegii

Hestadrikka

Dzisiaj mały wypadzik po skrzynki geocachingowe.
Najpierw zaliczony mini kesz (magnetyczny) w okolicy tutejszego więzienia (Haugesund fengsel) wybudowanego w 1915 r. a obecnie remontowanego. Co ciekawe, jest ponoć pilnie strzeżonym, ale z zewnątrz na takie nie wygląda. Raczej jak sanatorium.
Drugi cache niestety jakoś się dobrze schował i dałam dzisiaj za wygraną.
Trzeci już nie istniał po ostatnich pracach ziemnych w okolicy Toskatjønn.
Czwarty schował się obok pozostałości jakiegoś bunkra - okoliczna góra była swego rodzaju punktem militarnym, ale nic bliżej nie wiem. Mało kogo to tutaj interesuje.

Jakiś bunkier © Sinead

Ale obok bunkra, znajduje się uroczy wodopój dla koni. Co prawda raczej ich tu nie widywałam, ale pewno jakieś tędy kroczą :). Woda spływa z góry wąskim strumyczkiem wprost do wydrążonego kamiennego zagłębienia. Pod nim schowany był kesz!!

Z wyprawy geocachingowej © Sinead

Zaś na słupie obok tabliczka za szkłem, napisana lub wyhaftowana z napisem:
Pamiętaj, koń musi odpocząć.
Och, jaka troska :). Mój "rumak" też chciał się napić ale nie znalazłam miejsca, którędy mógłby to zrobić, he, he ;).

Napis: pamiętaj, koń musi chwilę odpocząć © Sinead


A oto kolejna porcja skrzynek dla WrocNama!!

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead
  • DST 17.28km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:02
  • VAVG 16.72km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 kwietnia 2010 Kategoria NORWAY, Skrzynki pocztowe w Norwegii

Grinde w deszczu

Dzisiaj do Grinde poszperać w okolicznych skrzynkach geocachingowych.
Jedna zlokalizowana w okolicy Bautastaeinene, miejscu gdzie w 1919 roku ustawiono pierwszy stojący kamień.
W 1926, nieco na wschódI położony był nagrobek (kurchan). Prawdopodobnie zmarli byli paleni na stosie a prochy zostały zebrane w glinianym słoju, który umieszczono w grobie. Był to powszechny sposób pochować w epoce żelaza (300-400 lat po Chrustusie).

Druga skrzynka, w okolicy Stemnestaden, w deszczu i wiejącym wietrze.
Stemnestaden został zarekwirowany przez Niemców w czasie wojny i był wykorzystywany jako baza wojskowq. W 1945 roku tereny wykupiła Karmsund Indremisjon (chrześcijańska misja Karmsund) z dwoma dużymi stajniami, koszarami wojskowymi, warsztatami, magazynami, stodołami i kwaterami oficerskimi. Obszar ten jest obecnie wykorzystywany jako obóz i zjazd.

A zamiast zdjęć z "polowania na skrzynki" kilka skrzynek pocztowych...

Ot, skrzynka pocztowa © Sinead


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead
  • DST 19.82km
  • Czas 01:06
  • VAVG 18.02km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 kwietnia 2010 Kategoria NORWAY

Ryvarden

Tegoroczny powrót do latarni morskiej!

Korzystając z chwili wolnego od pracy, postanowiłam odwiedzić jeden z zeszłorocznych celów moich wypraw - latarnię morską Ryvarden. Znajduje się ona na północ od Haugesund, na niewielkim cyplu, na który można dotrzeć tylko pieszo lub rowerem.
Początkowo droga jest trochę nudnawa i z towarzystwem samochodów (królewska "47" riksveien 47), ale da się to jakoś przeżyć, tym bardziej, że obok jest wydzielona ścieżka dla rowerów. Czasem odbija ona nieco w bok, wiodąc między zieleniejącymi już drzewami.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead


47-ka © Sinead


Mój GPS poprowadził mnie trochę inną trasą, niż ostatnio, znacznie ją wydłużył, ale pogoda była wyśmienita a widoki piękne. Nic czego można byłoby żałować. W końcu zrobiwszy pętlę wokół Kvemaneset, między małym jeziorem z jednej strony a małą rzeczką z drugiej, powróciłam na "47". Po lewej stronie zamajaczyło większe jezioro Forevatnet, i niedaleko za nim zjechałam na zachód, w mało uczęszczaną drogę. Wkrótce zamieniła się ona w utwardzany trakt, wiodący przez las iglasty. Żywiczne soki już dawały o sobie znać :)

Droga przez las © Sinead

Traska wyśmienita, zero ludzi, trochę gruzu i żwiru pod kołami, zjazdy i podjazdy, nic tylko szaleć!! Zabawy na 5 kilometrów, które jeszcze potem powtórzyłam.
Powróciłam potem na wąską asfaltówkę, by podążyć w kierunku Mølstrevåg. Droga kończyła się przy jakimś składzie piasku, z którego kopara próbowała coś uszczknąć. Nieopodal mały parking samochodowy, gdzie spokojnie można zostawić cztery koła.

Po krótkim podjeździe żwirową i kamienistą drogą ujrzałam przepiękny widok. Dla takich się chce jeździć!!

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

Na dowód, że nie jechałam samochodem (zresztą i tak nie mam prawa jazdy!) musiałam wykombinować jakiś prowizoryczny "statyw" i kliknąć sobie zdjęcie.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

Oczywiście widok już nie tak powalający jak wcześniejsze i dalsze, he, he!!!

W okolicy, jak piszą przewodniki, można delektować się widokami, gdzie morze i niebo łączą się ze sobą a atmosfera zapiera dech w piersiach. Żadnej przesady!! Potwierdzam :). W dodatku słoneczna pogoda to potęgowała. O ile pamiętam w tamtym roku słońce chyba się schowało.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead


Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

W końcu dotarłam do Ryvarden Fyr, niewielkiego kompleksu drewnianych małych domków, w których mieści się kafejka, mała galeria i dom noclegowy. Niestety galeria otwarta jest w kwietniu tylko w niedzielę, więc na wystawę się nie załapałam.
Aktualnie wystawa:
Olafa Storø malarza i grafika, znanego głównie ze swoich motywów gór zimą. W opisie wystawy kustosze zwracają uwagę na piękne, czyste barwy, którymi rozdziela on zimowe słońce i góry oraz spowite północnym światłem niebo od pokrytych śnieżnymi czapami wierzchołki gór.
Anne B. Ragde jest pisarką znaną między innymi z powieści Berlinerpoplene (na podstawie której wyprodukowano serial telewizyjny).
Jaki jednak miała ona wkład w wystawę pozostał dla mnie tajemniczy.

Kompleks i latarnia morska zostały otwarte przez fylkesmann (odpowienik naszego wojewody) Håkona Randala, pierwszego dnia Zielonych Świątek 1992. Podwoje do niej otworzył zaś osobiście stary latarnik, który pracował tam od 1935 r.


Ryvarden © Sinead

Na miejscu odpoczęłam sobie na ławce, osłoniętej od hulającego wiatru. Wystawiwszy twarz do słońca, wygrzewałam się jak wąż na kamieniu przez dobre 40 minut, łowiąc uchem świst wiatru i krzyk mew. Cudowne miejsce, choć szkoda, że nie było możliwości posilenia się w restauracyjce.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead


Dla chcących porównać zdjęcia z zeszłego roku odsyłam do wcześniejszego wpisu
Ryvarden
  • DST 40.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 15.09km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 743m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 kwietnia 2010

Avspasering

Miałam się wybrać do Polski...
Miałam, chmur wulkanicznego pyłu pokrzyżowały mi kompletnie plany. Od niedzieli próbuję wylecieć z Norwegii, jednak zaklinanie pogody i natury to chyba nie moja działka ;).
W pracy mam wolne... więc czas trzeba jakoś wykorzystać. W tym roku coś cienko z tym rowerowaniem, ale dzisiaj się sprężyłam.

Wyruszyłam więc na północ, trochę ruchliwą "47", ale tuż po 12.00 ruch nie był wielki. Zresztą w miarę bezpiecznie się tu jeździ, co już niejednokrotnie poskreślałam.
Ale nawet tutaj można dostrzec fajne rzeczy do fotografowania.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

Niedługo potem odbiłam na wschód, w kierunku Skokland - tu jeszcze nie byłam. Asfaltowa jednopasmówka, wijąca się pośród pagórków, pokrytych zbrązowiałym i pozimowym wrzosem. Kamienie odżyły, wypluwając z siebie źródlaną wodę, która pośród zieleniejących traw, znowu zaczęła tworzyć małe bagienka. Na polach zaczęło się wywożenie gnoju, więc najgorszego sortu wiejskie zapachy drażniły mój nos. Zza zagród wyglądały ogolone owce wraz ze swymi maleństwami.
No i w końcu udało mi się cyknąć wiosenne zdjęcie żonkilom!!

Wiosna, wiosna :) © Sinead


Pętla wokół Skokland zakończyła się, zrobiłam mały wjazd z powrotem na "47", by ją niechybnie opuścić, tym razem na zachód. Minęłam małą stadninę koni w Vikse, a tuż przed Støle zatrzymałam się na mały odpoczynek nad przystanią, ze zramolałym sprzętem rybackim. Nieopodal na skrawku zieleni zebrały się tłumnie mewy, co rusz podnosząc się do lotu.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

Rozkoszowałam się widokiem na kawałek Viksefjorden (fiordu Vikse). Przy drewnianym doku, w drzwiach, oparta o nie wędka, zacumowana łódka i zwoje lin. I cisza... błoga cisza, i tylko mewy znaczyły swoją bytność.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

Przede mną wiła się pod górę droga na południowy-zachód. W Førland zjechałam na wiejską drogę, jednak w gospodarstwach nic ciekawego się nie działo. Nadal cisza, ewentualnie dwa razy przejechał traktor.

Okolice Førland © Sinead


Znowu zrobiłam mały przystanek nieopodal jeziora, by ciastkami z czekoladą napełnić żołądek przed powrotną drogą. Dalej już pozostał mi zjazd ponownie w kierunku "47" i szlakiem rowerowym M. Północnego prosto do domku :)
Førlandsvatnet © Sinead
  • DST 21.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 16.80km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 kwietnia 2010 Kategoria Do i z pracy

Pracka, pracka, a potem na koncert Susanne Sundfør

Dzisiaj mam wolne od dyżuru, bo wybieram się na koncercik lokalnej, ale znanej szeroko w Norwegii gwiazdy. Super mieszanka elektroniki, smooth jazzu i popu.
  • DST 4.40km
  • Czas 00:16
  • VAVG 16.50km/h
  • VMAX 26.10km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 kwietnia 2010 Kategoria Do i z pracy

Środowo do pracy

W słoneczku do roboty!! Jeszcze tylko jutro i fru... na odwiedziny do Polski!! :)
  • DST 4.40km
  • Czas 00:16
  • VAVG 16.50km/h
  • VMAX 25.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 kwietnia 2010 Kategoria Do i z pracy

Do i z pracy

Przy pięknej wiosennej pogodzie na kolejne 7,5 godziny do pracy!
  • DST 5.00km
  • Czas 00:16
  • VAVG 18.75km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 kwietnia 2010 Kategoria NORWAY

Niedzielna pętla

Rano przebudziłam się, a za oknem piękne słońce :). Znowu przeklęłam mój dyżurowy dzień, ale chwilę potem stwierdziłam, że nie jest tak źle. Wszak po wyjściu z pracy mogę sobie trochę pozwolić na małą wycieczkę.
Z rana natomiast wypełzłam na mój taras i zwróciwszy plecy ku słońcu poczułam ciepełko.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead

Najpierw do i z pracy, a potem pętla do Djupadalen.

Po drodze do Djupadalen zahaczyłyśmy o mały "wodospad łososia" [Laksefoss], chociaż taką małą wodną kaskadę trudno nazwać wodospadem, hi, hi.

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Sinead


A to ja na tle "Nigary" ;)

Na tle Laksefoss © Sinead
  • DST 16.10km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:02
  • VAVG 15.58km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl