Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9989.70 km
  • Km w terenie: 3234.92 km (32.38%)
  • Czas na rowerze: 28d 01h 51m
  • Prędkość średnia: 14.65 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vampire.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Wypady Dolny Śląsk

Dystans całkowity:1325.52 km (w terenie 800.93 km; 60.42%)
Czas w ruchu:81:40
Średnia prędkość:16.23 km/h
Maksymalna prędkość:30.50 km/h
Suma podjazdów:540 m
Maks. tętno maksymalne:161 (86 %)
Maks. tętno średnie:119 (63 %)
Suma kalorii:4921 kcal
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:30.83 km i 1h 53m
Więcej statystyk
Czwartek, 20 czerwca 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Szlakiem bocianich gniazd

Żmigród – Żmigród, szlakiem bocianich gniazd

Zmigródek – kompleks pałacowo ogrodowy Halzfeldtów. Zaraz przed wyjazdem na wycieczkę obejrzałyśmy ruiny pałacu z zachowana fasadą, która jako jedyna stoi odmalowana, kontrastując z surowymi postrzępionymi murami tyłów zamku. Zaraz przy wjeździe pan nas zbeształ za to, ze wjechałyśmy rowerami, posłusznie więc zeszłyśmy.




Ze Żmigródka czerwonym szlakiem rowerowym, który był najgorszą, błotnistą i ceglastą częścią trasy. Jazda nie należała do najprzyjemniejszych, niestety. Dalej asfaltem dojechałyśmy do Zielonego domu, a dalej do Czarnego lasu aleją daglezjową. Pewno nazwę wzięła od daglezji, przyznam że o takim drzewie jeszcze nie słyszałam. W Czarnej Wsi postałyśmy trochę by się pożywić i napić z plecakowych zapasów, ale nie za długo, bo komary obsiadały nas pod krzyżem. Myślę, że zamiast modlitwy ofiara złożona z naszej krwi, była milsza Bogu i komarom. Od Czarnej Wsi odbiłyśmy w prawo w Drogę Gałkowską, wiodąca lasem.
Po drodze natknęłyśmy się na chudą do bólu wieże, nie wiadomo do czego służąca, na szczycie której już ktoś coś obserwował. U wejścia spotkałyśmy jeszcze parę rowerzystów, którzy usiłowali dostać się na wieżę. Otwierali drzwi kluczem, jak się okazało samochodowym. Dowiedziałyśmy się, że na górze jest jakaś pani, która rowerzyści poprosili o pozwolenie na wejście. Rzuciłąm im więc klucze, a były to klucze do jej samochodu. Za chwilę obok mojej głowy, gdzie z kilkudziesięciu metrów wylądowały te właściwe.
Nam się nie chciało tam wchodzić, więc pożyczyłyśmy im wszystkim miłej wycieczki i pojechałyśmy dalej.



Przez las Wilkowski do Wilkowa – miła wioseczka, dalej Olsza, w której weszłyśmy do genialnego sklepu, spożywczo-przemysłowego. Genialny bo miał klimatyzację z prawdziwego zdarzenia. Zakupy przedłużałyśmy więc jak tylko długo mogłyśmy, ja nawet kupiłam loda, by mieć wymówkę i postać tam jeszcze dłużej. Takiej ochłody w tej spiekocie potrzebowałyśmy.

Za Olszą w prawo do Grabówki i dalej wzdłuż Stawu Duża Grabówka do Rudy Sułowskiej z przepięknym łowiskiem wędkarskim i smażalnią ryb. Od Rudy Sułowskiej droga wiodła przepiękną miłą asfaltówką między stawami, gdzie ptaki porozsiadały się na wodzie i przybrzeżnej trzciny. Błękit wody, zieleń otaczających lasów, lekki wiaterek, wszystko co trzeba na wycieczce rowerowej. Zaraz za malowniczą drogą trasa prowadziła leśnym duktem przecinającym w pewnym miejscu „Dukt Geringa”. Zapachy lasu, sosen, borówek raczyły nasze zmysły… Pękające pod kołami rowerów małe szyszki też były atrakcją.


Stawy w okolicach Milicza

Radziądz – w tej małej wioseczce otarłyśmy się o zamknięty barokowy kościół p.w św. Karola Boromeusza. Drogą dębową dostałyśmy się już dalej na znany nam, upiorny trakt do Żmigródka.


Och, jakie sympatyczne
  • DST 51.20km
  • Teren 12.30km
  • Czas 03:22
  • VAVG 15.21km/h
  • VMAX 28.80km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 1994kcal
  • Podjazdy 140m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Jelcz-Laskowice i okolice

Nie ciekawego, tylko las i bunkry, taka przejażdżka.



  • DST 23.36km
  • Teren 18.40km
  • Czas 01:37
  • VAVG 14.45km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Kalorie 623kcal
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 czerwca 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Brzeg-Olawa, amazońska przeprawa :)

No cóż, zamierzchłe już czasy! Czerwiec był, początek wakacji.
Po nieudanej próbie z Kamieńca, kiedy to zostawiłam komórasa na ławeczce na stacji kolejowej, udało się znowu spotkać w miłym gronie trzech sympatycznych postaci: Lideczki i Pawełka, starych dobrych kumpli z pracy!!

Sporo z pamięci wyleciało, ale film pozostał.
Największą frajdą była przeprawa przez "wielką wode" w Kotowicach. Gdy dotarliśmy za niewielki wał przeciwpowodziowy w Kotowicach okazało się, że dalszą jazde uniemożliwi nam woda. Na wybrukowanej drodze zatrzymała nas płynąca rzeka, a próby przejechania skończyły się na umoczeniu butów. Już, już mieliśmy rezygnować gdy, muszę przyznać, wpadłam na genialny pomysł zamoczenia nóg. Miałam tylko na myśli odświeżenie umęczonych stóp, ale okazało się, że mój pomysł zrozumiana jako przejście przez wodę.
Woda płynęła, resztki Odry lawirowały pośród lasu i wszystko wyglądało jak w amazońskiej puszczy. Potem już zrobiło się sucho i myśleliśmy, że kłopotów już dość. Do czasu kiedy naszym oczom ukazał się podtopiony samochód zostawiony samemu sobie, a dalej już tylko brązowa woda do połowy ud.

Poszliśmy jednak z rowerami dalej, brnąc niemal w brązowej acz przejrzystej wodzie przez kilometr. Na końcu nagroda w postaci wieży widokowej i wielka frajda. Zresztą resztę film opowie...

  • DST 55.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 16.26km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 98m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 czerwca 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Wroclaw-Wojnowice

  • DST 27.95km
  • Teren 4.60km
  • Czas 01:44
  • VAVG 16.12km/h
  • VMAX 28.20km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 712kcal
  • Podjazdy 118m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Czechnice w Siechnicach

Tak, wiatr się dzisiaj u mnie szaleju najadł i kręci jak zwariowany, daje czadu jednym słowem. Chyba świętował 1 maja.
Na rozgrzewkę wyszłam sobie pobiegać dookoła domu, wtedy jeszcze w pełni nie pokazał siły, ale krótką chwilę po powrocie, taką aby tylko zmienić ciuchy na rowerowe, zagwizdał w okna, aż mi się odechciało. Zresztą prognoza pogody też nie najlepsza, ma lunąć niezły deszcz. Wieczorkiem jednak ma wyjrzeć słońce i wtedy pewno wskoczę na rower.

Kilka godzin później…
…dobrze koło 19.00 wyjrzało słońce. Wskoczyłam więc w rowerowe „kalesony” i pojechałam przed siebie. Trasę zrobiłam wybitnie pokręconą z braku pomysłu. Troszkę ziębiło w nogi, więc nie chciałam się wypuszczać zbyt daleko więc kręciłam w kółko by tylko natrzaskać kilometrów. A co, czasami tez tak trzeba.

A z dokumentacji zdjęciowej będą dzisiaj znowu Siechnice i wspomnienie elektrociepłowni Czechnice z mojego ostatniego pobytu w Polsce.


Czechnice








Wrota


Na starym jazie

  • DST 7.20km
  • Teren 1.30km
  • Czas 00:27
  • VAVG 16.00km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 161 ( 86%)
  • HRavg 117 ( 62%)
  • Kalorie 171kcal
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 kwietnia 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Stare śmieci

W ostatnim kwietniowym wpisie nie mogę nie wspomnieć o tymi, iż po powrocie z egzotycznej Dominikany, skusiło mnie bardzo na objeżdżenie „starych śmieci” i powspominanie okolic, gdzie kiedyś jeździłam.

Pożyczyłam rower od przyjaciółki i poszalałam w okolicach nowej obwodnicy Wrocławia, która przebiega teraz nad terenami, gdzie zwykłam była jeździć. Wąska asfaltówka na Blizanowice wiedzie teraz pod olbrzymim wiaduktem, od czasu kiedy mnie tam nie było (dobre 3 lata) powstało jakieś małe łowisko „Mała Szwecja” a pola wzdłuż drogi wcześniej obsiane rzepakiem, świecą teraz pustkami.



Sama wioseczka, hmm, jakby tu powiedzieć, zmieniła się i nie zmieniła. Chyba mają ciut odnowioną drogę wiodącą po przekątnej, ustawiono „nadworny” stół to tenisa stołowego, przy niektórych domach wyładniały przydomowe ogródki, a reszta… stare po PGR-owskie budynki jeszcze bardziej chylą się ku upadkowi. Jak ktoś Blizanowice dobrze nazwał to „relikt z epoki PGR-ów”.



“W Blizanowicach mieszka dzisiaj kilkanaście rodzin. Są to głównie dawni pracownicy stacji badawczej Instytutu Zootechniki z Krakowa. Zakład wybudował tutaj kilka bloków, które potem zostały wykupione przez lokatorów. Przedstawiciele młodszego pokolenia dojeżdżają do pracy i szkoły kursującym dwa razy na dzień autobusem do Wrocławia.
Po powrocie do domu nie mogą jednak cieszyć się zasłużonym odpoczynkiem. Główną przeszkodą są tiry kursujące regularnie ze znajdującej się we wsi suszarni. Stan i tak marnej drogi regularnie się przez to pogarsza, a latem dodatkowo daje się we znaki pył wzbijany na drodze."
Taki oto opis Blizanowic znalazłam czyimś blogu…



Zajechałam dalej do Trestna, gdzie założyłam swoją pierwszą skrzynkę geocachingową w małej kapliczce na starym poniemieckim cmentarzu. Oczywiście weszłam, obejrzałam kilka grobów, zauważając że kilka niemieckich płyt nagrobnych zostały usunięte a nieboszczyki tam pochowane stały się teraz anonimowe.

Potem już tylko wałami, wzdłuż drzew z pniami chronionymi płotkiem z desek na czas budowy obwodnicy. Przejeżdżając wzdłuż Odry usłyszałam jakąś „bębenkową imprezę” za krzakami a po drugiej stronie odkryłam mały lasek z dziwnie sterczącymi na środku czterema wysoko uciętymi pniakami. Dziwnie to wyglądało więc podeszłam bliżej. Na pniach wisiały zafoliowane kartki, które obwieszczały obecność w dobrze nadgryzionych pniach jakiegoś cennego gatunku robactwa… kozioroga dębosza.



Nic o nim nie wiedziałam, więc poczytałam. Gatunek ten występuje tylko na dębach szypułkowych i bezszypułkowych. Preferuje dobrze nasłonecznione, ponad 100-letnie drzewa, rosnące pojedynczo lub w niewielkich skupiskach. Lubi też stare, dobrze prześwietlone dąbrowy. Spotkać go można tylko na żywych drzewach / to ostatnie zdanie mnie troche zdziwiło, bo drzewa były wybitnie nieżywe!!


Dom kozioroga dębosza

Dalej czytawszy: “Kozioróg dębosz w Polsce i krajach sąsiednich objęty jest ochroną gatunkową. Żeruje między innymi na drzewach będących pomnikami przyrody, również na Bartku, który też jest pod ochroną. Od kilkudziesięciu lat obserwuje się stały spadek populacji tego chrząszcza. Najliczniejsza populacja tego gatunku w Polsce występuje na terenie Parku Krajobrazowego Dolina Baryczy”

I tak oto się troche wyedukowałam.
  • DST 9.49km
  • Teren 1.10km
  • Czas 00:33
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 28.80km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 155 ( 83%)
  • HRavg 119 ( 63%)
  • Kalorie 221kcal
  • Podjazdy 84m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 listopada 2008 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Śladem zrujnowanych PGR-ów

Śladem zrujnowanych PGR-ów

Trasa: Św. Katarzyna - Turów - Żurawina - Żerniki Wielkie - Milejowice - Sulęcin - Bratowice - Groblice - Siechnice
Za każdym razem, gdy myślę, że wykonałam ostatni wyjazd w tym roku, nadarza się okazja do jeszcze jednego... Fajnie, będę tak myśleć cały czas.
  • DST 34.10km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 16.77km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 sierpnia 2008 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Do pracy, powrót jutro...

Do pracy, powrót jutro...
  • DST 18.46km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 18.46km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 sierpnia 2008 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Z pracy i dokładka popołudniem

Z pracy i dokładka popołudniem.

Dzisiaj bezsprzecznie bez szalejącego wiatru, więc droga powrotna z rekordem średniej prędkości - 19.2 km/h. Niestety szybciej nie potrafię:(. Może kiedyś.
Po południu wycieczka w okolice mającego odbyć się ogniska geocacherów - full wypas skrzyneczka założona w okolicach Iwin i Smardzowa. Mniam:)
  • DST 49.60km
  • Teren 32.50km
  • Czas 02:54
  • VAVG 17.10km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Kukurydza i zachód słońca

Kukurydza i zachód słońca

Oj, jak dawno nie wsiadałam na rowerek. Ale to z braku czasu...
Zauważyłam za to, że po 3-4 dniach "niejeżdżenia" zaczynają boleć nogi i tak ciężko się wchodzi, szczególnie po schodach. Jak się trochę popedałuje zaraz przechodzi. Mam nadzieję, że mi po dzisiejszym przestaną boleć ;)

* A otóż i ten zachód z kukurydzą *


* I jeszcze kukurydza *
  • DST 24.25km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 16.35km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl