Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9989.70 km
  • Km w terenie: 3234.92 km (32.38%)
  • Czas na rowerze: 28d 01h 51m
  • Prędkość średnia: 14.65 km/h
  • Suma w górę: 54668 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vampire.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:343.66 km (w terenie 99.80 km; 29.04%)
Czas w ruchu:21:13
Średnia prędkość:16.20 km/h
Maksymalna prędkość:63.20 km/h
Suma podjazdów:2228 m
Maks. tętno maksymalne:166 (89 %)
Maks. tętno średnie:130 (69 %)
Suma kalorii:9007 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:26.44 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Sobota, 4 maja 2013 Kategoria Nie warte uwagi ;), Skrzynki pocztowe w Norwegii

Bike Brother

Na maj założyłam sobie 200 km plan. Może dla większości to bułka z masłem, ale ja muszę brać siły (i czas) na zamiary. W kwietniu miałam wyjeździć tylko „100” a udało się więcej i to jest postęp.
Tym razem podniosłam poprzeczkę – a więc 200 km.

Z założenia miałam dzisiaj nie jeździć, zakichana pogoda, ale tak mnie coś naszło, że mogłabym pojechać do sklepu rowerowego i kupić nowe ochraniacze, bo te obecne po sezonie do niczego się już nie nadają. Tak ogólnie to jestem, jakby to rzec – „rowerową królewną” i rzadko ruszam w niesprzyjające warunki pogodowe.
Pretekst znalazłam i nawet ochota mnie niecodzienna wzięła. Za oknem mokro, może nie jakiś ulewny deszcz, ale mżawka. Medytowałam długo, czy ubrać komplet przeciwdeszczowy (czyli ogumienie od stóp do głów) czy zwykłe ciuchy rowerowe. Wypadło, że spodnie p/deszczowe, góra zwykła kurtka.

Po 2 kilometrach trochę żałowałam, ale wykoncypowałam sobie, że jak się porządnie zmacham, to uwolnione ciepło mnie wnet osuszy. I jakoś dotarłam do sklepu „Bike Brother”.
Tam spotkałam kolegę Polaka, pracującego tam od chyba 3 lat. Krzychu wypatrzył mnie z tarasiku i zbiegł na dół, pytając czy przyjechałam serwisować rowerek. Ja na to, że nie całkiem, bo mam jeszcze trochę dni do wyjeżdżenia. Zakupiłam nowe ochraniacze i wpadłam na pomysł wymiany opon na cieńsze. Krzysztof szybko znalazł odpowiednie, wymienił, poczęstował kawą na zapleczu sklepu (fajnie mieć takich znajomych), zamontował też nowe v-breaki z tyłu, bo stare już się nieco zużyły.
Jeszcze tylko spojrzałam na reklamę czerwcowego maratonu, ale niestety… wtedy będę w Polsce.



Umówiona na darmowy serwis za dwa tygodnie pojechałam okrężną drogą do domu, koło jeziora i zahaczywszy o szkołę kamieniarską.




Budynek szkoły kamieniarskiej - Steinskole

Szkoła stoi na ogromnej skale i zawsze mnie korciło by tam wjechać. Mimo zdechłej pogody postanowiłam zrobić to dzisiaj. Potem wypatrzyłam z góry jakiś sklep i zapragnęłam się napoić. W sklepie okazało się, że znowu oferują darmową kawę a napisana odręcznie kartka informowała: „Lubisz i masz ochotę na kawę, usiądź i napij się”. A obok stolik z ciepłą kawą i kawałkami ciasta. Za darmochę. Czy to dzień darmowej kawy ? – pomyślałam, ale nie już skorzystałam.


Nietypowa jak na Norwegię zabudowa blokowa...

Potem już tylko do domu, na nowych oponach. Czułam się jakbym jechała z wiatrem. Och co za ulga, średnia prędkość wzrosła o dobre 3 km/h. Zmachałam jedną z dłuższych wycieczek rowerowych w tym roku, mimo mżawki i wilgoci fajnie było!!

I dwie skrzyneczki!




Skrzynka gołębiowa

  • DST 20.20km
  • Teren 3.30km
  • Czas 01:17
  • VAVG 15.74km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 166 ( 89%)
  • HRavg 130 ( 69%)
  • Kalorie 608kcal
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013 Kategoria Do i z pracy, Z cytatami, Skrzynki pocztowe w Norwegii

Taoizm i sperma

Dzisiaj powrót do rzeczywistości, czas zostawić Dominikanę, zostawić resztki Polski i wrócić do Haugesund. Wczoraj powiało, zawiało a dziś piękna pogoda, szkoda tylko że ja muszę siedzieć na dyżurze… A jutro ma lać…
Porządnie lać, strugami… No cóż, pojeżdżę kiedy indziej.

Oprócz dawno nie publikowanych skrzyneczek (jak zawsze ukłonik w stronę WrocNama :)) podzielę się wyjątkiem z genialnej mim zdaniem książki Erica Weinera (dla surfa – komercjusza).
Otóż owy Eric, jakiś tam neurotyczny (ale za to piszący z humorem)dziennikarzyna i pisarzyna w książce pt: „Poznam sympatycznego Boga” odwiedza w różnych miejscach, wyznawców równie różnych wyznań. Uprzedzam, że to żadna tam książka o nawróceniu!!

W jednym z rozdziałów opisuje swoją przygodę z taoizmem – „Energia jest wieczną rozkoszą” zaczyna cytując niejakiego Williama Blake. „Chiński poeta nigdy by tego tak nie ujął; tego typu stwierdzenie byłoby dla niego oczywiste. Dla Chińczyków energia jest życiem. Słowem [i]qi określają rozkoszną życiową energię, która wprawia nas w ruch i otacza. Bez qi jesteśmy niczym”.
Udaje się on więc do jednego ze znawców taoizmu, by dowiedzieć się czegoś więcej o qi.

Uwaga, nadchodzi cytat rozmowy, dzieci mogą iść do łóżek i nie czytać.

„- Czym jest dokładnie qi – pytam.
- To siła, spójna energia. Parę razy ją widziałem i…
- Moment! Widziałeś qi? Naprawdę?
- Tak, dwukrotnie.
- Niesamowite. I jak wyglądało?
- Jak świetlista sperma, rozjarzona sperma, wszędzie wokół mnie. Jakbym był na haju.
- Żeby było niedomówień. Bill, nie chcę cię o nic oskarżać, ale nie byłeś wtedy na haju?
- Nie. To się działo w buddyjskim klasztorze.
Jestem w szoku. Mam przed sobą kogoś, kto na własne oczy widział qi.
- Opisz mi je.
- Wyobraź sobie, że wokół ciebie unosi się sperma. Ma zwyczajny kształt spermy, ale z małymi żaróweczkami w środku.
Próbuję to sobie zwizualizować, ale mi to nie wychodzi. Z żarówkami jakoś sobie radzę, ale koncepcja fruwającej spermy mnie przerasta.
Bill znowu dolewa herbaty.
- Przestraszyłeś się tej żarówiastej spermy? – pytam.
- Nie, byłem tylko zdezorientowany. Później zagadnąłem o to kilku taoistów, a oni powiedzieli: „A, to qi. Zazwyczaj jest niewidzialna, ale czasem można je dostrzec”.

Uśmiałam się do rozpuku, jak przy całej książce zresztą. Kiedys tam może więcej cytatów!!
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zdjęcia nijak się mają do zawartości wpisu, ale niestety nie dysponuję zdjęciem "spermiastej" energii qi!!!


Skrzynka wiewiórkowa


Skrzynka Kubusiowa
  • DST 10.01km
  • Teren 1.20km
  • Czas 00:39
  • VAVG 15.40km/h
  • VMAX 32.50km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 223kcal
  • Podjazdy 72m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2013 Kategoria Wypady Dolny Śląsk

Czechnice w Siechnicach

Tak, wiatr się dzisiaj u mnie szaleju najadł i kręci jak zwariowany, daje czadu jednym słowem. Chyba świętował 1 maja.
Na rozgrzewkę wyszłam sobie pobiegać dookoła domu, wtedy jeszcze w pełni nie pokazał siły, ale krótką chwilę po powrocie, taką aby tylko zmienić ciuchy na rowerowe, zagwizdał w okna, aż mi się odechciało. Zresztą prognoza pogody też nie najlepsza, ma lunąć niezły deszcz. Wieczorkiem jednak ma wyjrzeć słońce i wtedy pewno wskoczę na rower.

Kilka godzin później…
…dobrze koło 19.00 wyjrzało słońce. Wskoczyłam więc w rowerowe „kalesony” i pojechałam przed siebie. Trasę zrobiłam wybitnie pokręconą z braku pomysłu. Troszkę ziębiło w nogi, więc nie chciałam się wypuszczać zbyt daleko więc kręciłam w kółko by tylko natrzaskać kilometrów. A co, czasami tez tak trzeba.

A z dokumentacji zdjęciowej będą dzisiaj znowu Siechnice i wspomnienie elektrociepłowni Czechnice z mojego ostatniego pobytu w Polsce.


Czechnice








Wrota


Na starym jazie

  • DST 7.20km
  • Teren 1.30km
  • Czas 00:27
  • VAVG 16.00km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 161 ( 86%)
  • HRavg 117 ( 62%)
  • Kalorie 171kcal
  • Podjazdy 30m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl