Piątek, 22 sierpnia 2008
Kategoria Geocaching, Warszawka
Rekonesans w Lesie
Rekonesans w Lesie Kabackim i przy okazji zebranie trzech keszy (w tym jeden wirtualny).
Pierwsza dłuższa wyprawa. Najpierw "hajłejem" wzdłuż ulicy Przyczółkowej (ścieżka także dla biegaczy, ale rowerów na niej zatrzęsienie). W lasku obczaiłam, gdzie są kesze i dalej do roboty. Trochę sobie poganiałam wśród drzew, ale to był prawie sam skraj lasu. Głębsze czeluście i zakamarki pozostawię sobie na później.
Powrót za sprawą jednej "dziołchy" był niemal sprinterski. Co prawda jechała dużymi kółkami, ale gdy mnie wyprzedziła, udając że tak sobie luzem jedzie, to wzburzyła się we mnie krew. Najpierw jechałam jej na ogonie gdzieś ze 25 kilosa na godzinę (pomęczyłam ją). Jak tylko byłam pewna, że zdycha z wysiłku to pogwizdując przejechałam koło niej z prędkością gdzieś 32 kim/h, zostawiając dziewczę daleko w tyle...
Ale miałam uciechę. Potem zaczęłam się ścigać z takim jednym wysuszonym kolarzem na szosówce. Udało mi się!!!
Pierwsza dłuższa wyprawa. Najpierw "hajłejem" wzdłuż ulicy Przyczółkowej (ścieżka także dla biegaczy, ale rowerów na niej zatrzęsienie). W lasku obczaiłam, gdzie są kesze i dalej do roboty. Trochę sobie poganiałam wśród drzew, ale to był prawie sam skraj lasu. Głębsze czeluście i zakamarki pozostawię sobie na później.
Powrót za sprawą jednej "dziołchy" był niemal sprinterski. Co prawda jechała dużymi kółkami, ale gdy mnie wyprzedziła, udając że tak sobie luzem jedzie, to wzburzyła się we mnie krew. Najpierw jechałam jej na ogonie gdzieś ze 25 kilosa na godzinę (pomęczyłam ją). Jak tylko byłam pewna, że zdycha z wysiłku to pogwizdując przejechałam koło niej z prędkością gdzieś 32 kim/h, zostawiając dziewczę daleko w tyle...
Ale miałam uciechę. Potem zaczęłam się ścigać z takim jednym wysuszonym kolarzem na szosówce. Udało mi się!!!
- DST 23.74km
- Teren 10.00km
- Czas 01:23
- VAVG 17.16km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj