Sobota, 16 sierpnia 2014
Kategoria Geocaching
Dzisiaj
A dzisiaj, prawie nic.
No niestety zżarło mi wpis, że niby jakieś zapisywanie jest...
Po małym przeziębieniu trzeba było powoli się rozruszać. Poza tym dla nie wtajemniczonych (chyba wszyscy są niewtajemniczeni, gdyż o tym nawet nie wspominałam), uległam ostatnio kontuzji podczas gry w siatkówkę i skręciłam sobie nogę w kostce. I tym sposobem miałam przerwę w jakiejkolwiek aktywności sportowej. A więc wybrałam się bez celu, dookoła domu. Ale okazało się, że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Geocachingu, więc zgarnęłam 3 kesze w pobliżu.
Jeden z nich schowany został przy bautasteinen, czyli pojedynczym bloku kamiennym z epoki żelaza, jakich trochę w regionie jest. Ale, że jeden z nich "siedzi" tak blisko mojego domu, to nie wiedziałam. Upamiętniają one miejsca pochówku lub ówczesnych ludzkich siedlisk, jednak same w sobie specjalną atrakcją nie są. Ot, zwykłe większe, płaskie kamienie. Jednak w odległości rzutu beretem mogłam za to pokosztować jabłek z dzikiej jabłoni.
Po drugi z keszy musiałam się nieźle powspinać, bo niestety poszukiwania zaczęłam od "d... strony". Nieraz noga mi się pośliznęła i o mały włos znowu bym biegała o kulach. Ale za to wysiłek opłacił się, bo widoczek z górki był ładny.
Okoliczności przyrody przypomniały natomiast o kończącym się niestety lecie...
No niestety zżarło mi wpis, że niby jakieś zapisywanie jest...
Po małym przeziębieniu trzeba było powoli się rozruszać. Poza tym dla nie wtajemniczonych (chyba wszyscy są niewtajemniczeni, gdyż o tym nawet nie wspominałam), uległam ostatnio kontuzji podczas gry w siatkówkę i skręciłam sobie nogę w kostce. I tym sposobem miałam przerwę w jakiejkolwiek aktywności sportowej. A więc wybrałam się bez celu, dookoła domu. Ale okazało się, że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Geocachingu, więc zgarnęłam 3 kesze w pobliżu.
Jeden z nich schowany został przy bautasteinen, czyli pojedynczym bloku kamiennym z epoki żelaza, jakich trochę w regionie jest. Ale, że jeden z nich "siedzi" tak blisko mojego domu, to nie wiedziałam. Upamiętniają one miejsca pochówku lub ówczesnych ludzkich siedlisk, jednak same w sobie specjalną atrakcją nie są. Ot, zwykłe większe, płaskie kamienie. Jednak w odległości rzutu beretem mogłam za to pokosztować jabłek z dzikiej jabłoni.
Po drugi z keszy musiałam się nieźle powspinać, bo niestety poszukiwania zaczęłam od "d... strony". Nieraz noga mi się pośliznęła i o mały włos znowu bym biegała o kulach. Ale za to wysiłek opłacił się, bo widoczek z górki był ładny.
Okoliczności przyrody przypomniały natomiast o kończącym się niestety lecie...
- DST 5.40km
- Czas 00:22
- VAVG 4:04min/km
Komentarze
Komentuj