Czwartek, 10 lipca 2014
Nida roundt
5. dzień
Dookoła Nidy, Litwa.
Na początek odwiedziłyśmy mały luterański kościółek z organami, można było nawet wejść na wieże po drabinie, lub pociągnąć za dzwony. Poza tym cisza, ni żywego ducha.
Wszystkie plaże dookoła zostały przez nas objeżdżone a na jednej z nich zaatakowała nas masa much przypominających osy, niesłychane, nie? Wykąpałam się w Morzu Bałtyckim co trzeba zapisać w annałach, bo nigdy mi temperatura nie odpowiadała. Potem plaża nudystów. Pobawiłam się w nudystkę. Była tylko dla kobiet, połowa to tłuste kaszaloty z pozakrywanymi twarzami i opalające pachy. Brzydko zrobiłam, mam zdjęcia.
Ruska granica z okręgiem Kaliningrad. Powiało ruskim zapachem. Monica nie mogła oderwać oczu od granicznego szlabanu, choć ruskie sołdaty, stały daleko za nim. W okolicach przy granicy znajduje się zamknięty rezerwat.
Latarnia morska, niestety zamknięta dla zwiedzających ale normalnie działająca. W 1945 wiatr urwał jej czubek a resztki dalej leżą w lesie dookoła. Nawet pod jednym z nich był kesz. Info ze zdjęcia
Festiwal wędzonej ryby: najpierw morski sandacz albo perca ( nigdy o takiej rybie nie słyszałam), potem flądra a na koniec leszcz. Z lekko slodkawym chlebkiem. Nawe udało sie podejrzec krótko proces wędzenia ryb w malutkiej wędzarni.
Wieczorem mała wycieczka na wydmy, wydmy, wydmy. Przejście przez Dolinę Śmierci, gdzie było mnóstwo motyli, na koniec przez Dolinę Ciszy zakończywszy przy platformie z zegarem słonecznym.
Dookoła Nidy, Litwa.
Na początek odwiedziłyśmy mały luterański kościółek z organami, można było nawet wejść na wieże po drabinie, lub pociągnąć za dzwony. Poza tym cisza, ni żywego ducha.
Wszystkie plaże dookoła zostały przez nas objeżdżone a na jednej z nich zaatakowała nas masa much przypominających osy, niesłychane, nie? Wykąpałam się w Morzu Bałtyckim co trzeba zapisać w annałach, bo nigdy mi temperatura nie odpowiadała. Potem plaża nudystów. Pobawiłam się w nudystkę. Była tylko dla kobiet, połowa to tłuste kaszaloty z pozakrywanymi twarzami i opalające pachy. Brzydko zrobiłam, mam zdjęcia.
Ruska granica z okręgiem Kaliningrad. Powiało ruskim zapachem. Monica nie mogła oderwać oczu od granicznego szlabanu, choć ruskie sołdaty, stały daleko za nim. W okolicach przy granicy znajduje się zamknięty rezerwat.
Latarnia morska, niestety zamknięta dla zwiedzających ale normalnie działająca. W 1945 wiatr urwał jej czubek a resztki dalej leżą w lesie dookoła. Nawet pod jednym z nich był kesz. Info ze zdjęcia
Festiwal wędzonej ryby: najpierw morski sandacz albo perca ( nigdy o takiej rybie nie słyszałam), potem flądra a na koniec leszcz. Z lekko slodkawym chlebkiem. Nawe udało sie podejrzec krótko proces wędzenia ryb w malutkiej wędzarni.
Wieczorem mała wycieczka na wydmy, wydmy, wydmy. Przejście przez Dolinę Śmierci, gdzie było mnóstwo motyli, na koniec przez Dolinę Ciszy zakończywszy przy platformie z zegarem słonecznym.
- DST 17.40km
- Teren 2.50km
- Czas 01:35
- VAVG 10.99km/h
- VMAX 42.70km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 798kcal
- Podjazdy 82m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj