Niedziela, 19 kwietnia 2009
Kategoria NORWAY
Djupadalen II
Dzisiaj nie dałam rady dalej, nawaliło moje lewe kolano. To po wczorajszej wyprawie :(.
Ale nie przeszkodziło to w zrobieniu kilku fotek. Najpierw w lesie, przez który jechałam...
a potem nad jeziorem Krokkavatnet.
Tutaj zostawiłam rower na "pastwę losu" (tzn. tylko oparty o drzewo). Chciałam sprawdzić, czy to prawda że w Norwegii nie kradną ;). Ponieważ przerzutka się chyba coś psi a próby jej wyregulowania spełzały na niczym to wielkiej szkody nie będzie - pomyślałam. I tak mam zamiar kupić nowy.
Dalej powędrowałam na nogach na najbliższe wzniesienie Presten (213 m n.p.m), co w wolnym tłumaczeniu znaczy "Ksiądz". Zrobiłam piechotą jakieś 4 km oprócz tych kilosów rowerowych. Gdy wróciłam... rower stał na miejscu. Pierwszy test zaliczony :))
Ale nie przeszkodziło to w zrobieniu kilku fotek. Najpierw w lesie, przez który jechałam...
Djupadalen© Sinead
a potem nad jeziorem Krokkavatnet.
Tutaj zostawiłam rower na "pastwę losu" (tzn. tylko oparty o drzewo). Chciałam sprawdzić, czy to prawda że w Norwegii nie kradną ;). Ponieważ przerzutka się chyba coś psi a próby jej wyregulowania spełzały na niczym to wielkiej szkody nie będzie - pomyślałam. I tak mam zamiar kupić nowy.
Mój rowerek i Krokkavatnet© Sinead
Dalej powędrowałam na nogach na najbliższe wzniesienie Presten (213 m n.p.m), co w wolnym tłumaczeniu znaczy "Ksiądz". Zrobiłam piechotą jakieś 4 km oprócz tych kilosów rowerowych. Gdy wróciłam... rower stał na miejscu. Pierwszy test zaliczony :))
- DST 10.70km
- Teren 8.00km
- Czas 00:51
- VAVG 12.59km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Mongusik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
W Drammen byłem w latach 80 i wtedy o Polakach nikt tam nie słyszał a ja robiłem za małpę którą pokazywało się rodzinie bo z za żelaznej kurtyny. Odpowiadało mi to bo były gratisowe obiady:) Rower buchnęli Norwegowie i do dzisiaj nie mogę zrozumieć po co komu był taki złom:)
Maratony zorganizowane omijam z daleka bo ja to taki easy rider jestem:)
Pozdrawiam Kajman - 23:11 środa, 22 kwietnia 2009 | linkuj
Maratony zorganizowane omijam z daleka bo ja to taki easy rider jestem:)
Pozdrawiam Kajman - 23:11 środa, 22 kwietnia 2009 | linkuj
Z tym zostawianiem roweru w Norwegii to byłbym ostrożny! Mnie buchnęli totalnie zdezelowanego składaka w Drammen:(
Kajman - 09:43 środa, 22 kwietnia 2009 | linkuj
Komentuj