Niedziela, 12 lipca 2009
Kategoria NORWAY
Etne i Ølen
Etne i Ølen.
Dzisiaj i wczoraj zapuściłam się w dalsze, wschodnie rejony mojego regionu. Podjechałam sobie lokalnym autobusem a przy hotelu wypożyczyłam rowerek (tak, tak, była taka możliwość). Zaraz po zameldowaniu się wyruszyłam w okolicę bo słońce jeszcze świeciło. Szkoda było dnia. Trasa wiodła sobie wzdłuż brzegu fiordu Ølensfjorden, kręcąc zawijasy. Ruchu samochodowego prawie wcale, ale za to mnóstwo biegaczy. I to chyba były jakieś zawody (maraton?), bo biegli z numerkami na koszulkach. Niektórzy szli... ale mogę ich zrozumieć.
Przed sobą miałam piękną słoneczną pogodę, ale gdy tylko obróciłam się do tyłu, ujrzałam za sobą niemal czarne, kłębiące się na górami chmury.
Ocho, jechać dalej, czy zawrócić. A tak fajnie się pedałowało. Jeszcze tylko fotek, jeszcze jedna, a tu nogi w fiordzie zamoczyć... I skończyło się na tym, że w końcu nad moją głową zagrzmiało, zahuczało i... lunęło. Może nie aż tak bardzo jak się spodziewałam, ale kręciłam korbą naprawdę całkiem szybko!! Do suchej nitki nie przemokłam, udało się!!
Po burzy czekałam tylko na moment, by znowu usiąść na siodełko. Wszak była dopiero 18.00, jeszcze prawie 5 godzin do wykorzystania.
No i się udało. Nawet jeszcze wyszło później słońce!!
Dzisiaj i wczoraj zapuściłam się w dalsze, wschodnie rejony mojego regionu. Podjechałam sobie lokalnym autobusem a przy hotelu wypożyczyłam rowerek (tak, tak, była taka możliwość). Zaraz po zameldowaniu się wyruszyłam w okolicę bo słońce jeszcze świeciło. Szkoda było dnia. Trasa wiodła sobie wzdłuż brzegu fiordu Ølensfjorden, kręcąc zawijasy. Ruchu samochodowego prawie wcale, ale za to mnóstwo biegaczy. I to chyba były jakieś zawody (maraton?), bo biegli z numerkami na koszulkach. Niektórzy szli... ale mogę ich zrozumieć.
Przed sobą miałam piękną słoneczną pogodę, ale gdy tylko obróciłam się do tyłu, ujrzałam za sobą niemal czarne, kłębiące się na górami chmury.
Chmury się zbierają :(© Sinead
Ocho, jechać dalej, czy zawrócić. A tak fajnie się pedałowało. Jeszcze tylko fotek, jeszcze jedna, a tu nogi w fiordzie zamoczyć... I skończyło się na tym, że w końcu nad moją głową zagrzmiało, zahuczało i... lunęło. Może nie aż tak bardzo jak się spodziewałam, ale kręciłam korbą naprawdę całkiem szybko!! Do suchej nitki nie przemokłam, udało się!!
I zaraz lunie...© Sinead
Po burzy czekałam tylko na moment, by znowu usiąść na siodełko. Wszak była dopiero 18.00, jeszcze prawie 5 godzin do wykorzystania.
No i się udało. Nawet jeszcze wyszło później słońce!!
Widoczek, Etne.© Sinead
- DST 31.50km
- Teren 20.00km
- Czas 01:12
- VAVG 26.25km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
boje się odwiedzać twój blog bo nie można stąd wyjść~:)tereny przepiękne!!!:)
pozdrawiam serdecznie karla76 - 19:06 poniedziałek, 20 lipca 2009 | linkuj
pozdrawiam serdecznie karla76 - 19:06 poniedziałek, 20 lipca 2009 | linkuj
Ach, te długie dni... można pedałować :) Drugie zdjęcie jest rewelacyjne!
U nas też upały i wieczorne burze. Pozdrawiam. niradhara - 17:24 środa, 15 lipca 2009 | linkuj
U nas też upały i wieczorne burze. Pozdrawiam. niradhara - 17:24 środa, 15 lipca 2009 | linkuj
Byłem w Etne kilka razy, przez Olen też przejeżdżałem. Fajnie, ale jakbyś się kiedyś wybrała jeszcze dalej, to widoki już całkowicie jak z bajki. Polecam zwłaszcza Kvinnherad i Oddę.
siwiutki - 20:48 niedziela, 12 lipca 2009 | linkuj
Komentuj