Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9989.70 km
  • Km w terenie: 3234.92 km (32.38%)
  • Czas na rowerze: 28d 01h 51m
  • Prędkość średnia: 14.65 km/h
  • Suma w górę: 54668 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vampire.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 16 maja 2011 Kategoria NORWAY

Vikersund - Modum Bad

VIKERSUND 16. maja

Dzisiejsza wycieczka rowerowa odbyła się dużo daleko od mnie, po drugiej stronie Norwegii, w Østlandet (czyli wschodniej Norwegii). Ja mieszkam w zachodniej, dla wyjaśnienia dlaczego po „drugiej stronie”. Przetransportowałam się samolotem, a rower był pożyczony od znajomych tam mieszkających.


Widok na Vikersund

Vikersund jest położone w gminie Modum a najbliższym większym miastem, nota bene znanym z licznej polonii, jest Drammen. W Vikersund mieszka ok. 2 800 mieszkańców a miasteczko słynie z największej w tej chwili skoczni narciarskiej, właściwie mamuciej. Na niej to, po przebudowie, nowy rekord świata w długości lotu ustanowił Norweg, Johan Remen Evrnsen – poszybował on w lutym tego roku na 246,5 metrów.
Dla mnie jako fana skoków narciarskich odwiedzenie skoczni było obowiązkowych punktem wycieczki.

W okolicy znajduje się również znana i prestiżowa klinika psychiatryczna, zwana eufemistycznie „Centrum dla nerwowo chorych - Modum Bad” co oczywiście w Polsce kojarzy się raczej niechlubnie. Nie ma co owijać w bawełnę, jest to rozbudowany ośrodek psychiatryczny ulokowany w przepięknych okolicznościach przyrody, lesie, parku czy jak kto tam woli. Pośród masy zieleni, oczek wodnych, otwartego basenu i secesyjnych domków będących jednocześnie oddziałami i miejscem pobytu pacjentów.



Historia Modum Bad sięga 990 r. n.e kiedy to król Olav galopujący ongiś na koniu, jak mówi legenda, nagle stanął na wzgórzu a przed nim wybiło bogate z uzdrawiające właściwości źródło. Oczywiście pomija się milczeniem, skąd było wiadomo, że miało ono od razu właściwości lecznicze, ale nie wnikajmy w takie szczegóły.
17 czerwca 1857 r. odbyło się tam otwarcie „centrum kursowego” którego założycielem był lekarz, Heinrich Arnold Thaulow. Gościł on m.in. taich sławnych gości jak: Henrik Ibsen, czy Edvard Munch.


Heinrich Arnold Thaulow

Nieco więcej niż pół wieku później, w 1939 r. centrum sprzedano Czerwonemu Krzyżowi, który to urządził miejsce dla leczących się na schorzenia reumatyczne.
W 1944 natomiast powstało tu ostatecznie chrześcijański „dom odpoczynku” (hvilehjem) i sanatorium dla „wyczerpanych nerwowo”, służące „pomocą dla ludzi w potrzebie”, jak to wówczas sformuowano. Oficjalnie jednak sanatorium dla pacjentów z nerwicami otwarto w 1957. Natomiast w 1975 do całego kompleksu dołączył „Instytut opieki nad duszą”, gdyż założycielami jego była pewna organizacja chrześcijańska, której głównym pastorem jest teraz sąsiad moich znajomych, he, he.



Całość wygląda dość niedzisiejszo, starodawnie, ale zadbanie. Mniejsze lub większe drewniane domki o charakterystycznej architekturze i zdobieniami przy zwieńczeniach dachu stoją wśród zielonych trawników, pasów i skrawków zieleni. Między nimi uliczki z drogowskazami, gdzie znajdują się poszczególne oddziały lub części mieszkalne. Co ciekawe na terenie kompleksu mieszkają zarówno pacjenci, ich rodziny, jak również terapeuci i część personelu. Na tyłach parku znajduje się szklarnia i ogródki z sadem, latem więc pacjenci są zaangażowani w zbieranie warzyw i owoców, także ich pielęgnowanie. Jest także mała stadnina i tor-ujeżdżalnia koni. Na drugim końcu z kolei znajduje się otwarty basen. Na ogrodzeniu wisi tabliczka z godzinami i rozkładem dostępności dla pacjentów i personelu.
Całość roztacza atmosferę z początku XX wieku, i w niczym nie przypomina Norwegii jaką oferują nam przewodniki.



Przy instytucie znajduje się również mały acz nowoczesny kościółek, protestancki oczywiście. Wnętrze wydaje się miłe, przytulne i nieprzytłaczające z „drzewkiem życzeń i skarg”. W zależności co nam na duszy leży można powiesić na nim małe serduszko, jeśli życie sprawia nam radość, albo powiesić potłuczone kawałki szkła mające symbolizować różne katastrofy życiowe. Interesujące…



W ostatni dzień pobytu u znajomych kiedy to jeden z „dorosłych wiełosipiedów” się zwolnił, wsiadłam z Pawłem (kolegą po fachu) i jego młodym by przejechać się kawałek po okolicy.
Najpierw na tak zwany „koniec świata”.
Przez niemal cały kompleks centrum psychiatrycznego, małym i ścieżkami w lesie, wśród sosnowego drzewia, roztaczającego cudowny żywiczny zapach. Ścieżka była nieco piaszczysta, co przypominało mi moje polskie, rowerowe wyprawy. Na zachodzie Norwegii piasek to rzadkość. Wzięliśmy azymut na Formo z olbrzymi kompleksem sportowym , pływalnią, stadionem i różnymi takimi. Po drodze złapaliśmy dwa kesze, a młody łyknął bakcyla geocachingu.

Przy następnym wpisie skrobnę coś o przepięknym i ciekawym miejscu jakim jest huta szkła w Hadeland,
  • DST 7.30km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 15.10km/h
  • VMAX 29.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 96kcal
  • Podjazdy 84m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Zdjęcie skoczni gdzieś mam na innej karcie, z pewnością wygrzebię i dokleję!!!
Vampire
- 21:41 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
jak możesz to zrób następnym razem zdjęcie tej skoczni :)
completny
- 21:02 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
Temat tabu w Polsce a tu taka ciekawa relacja. Czyta się jak powieść szpiegowską mając przeświadczenie, że zdradzane są tajemnice wojskowe:)
Kajman
- 20:44 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
przepiękne okolice a szpital ma w swoim shopie ciekawe książki do kupienia ale ceny niestety wysokie
piękna wycieczka!
Anonimowa karla76 - 20:43 niedziela, 29 maja 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa suree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl