Niedziela, 4 maja 2008
Kategoria Maratony
Bike Maraton - Zdzieszowice
Bike Maraton - Zdzieszowice
No więc postanowiłam "zaatakować" drugi w życiu maraton.
Wyprawa zaczęła się dzień wcześniej. O godz. 6:30 wstrząsnął mną alarm w komórce. Otoczenie - obskurna dyżurka szpitalna..., trzeszcząca leżanka ze przepaloną papierosem dziurą w kocu. No tak, usnęłam na krótko w czasie dyżuru. Wybłagałam koleżankę z pracy, by przyjechała o 2.00 w nocy mnie zmienić, bym choć trochę się wyspała przed podróżą. Dyżur nota bene był chujowy. Potem pędem poleciałam na autobus, zdążyć do Siechnic na prysznic i małe śniadanko a potem na pociąg (11.57) prosto ze Świętej Katarzyny do Zdzieszowic.
Dylemat wcześniej był standardowy - jak się ubrać do pociągu?
a) normalnie jak człowiek jeżdżący pociągiem czy
b) nienormalnie czyli jak dosiadający roweru? czyli w klasycznym wdzianku kolarza z kaskiem na łbie...
Wygrała jednak druga opcja - ludzie się co prawda oglądają, ale z jakimś błyskiem podziwu, więc dlaczego nie.
Brałam pod uwagę również możliwość nieoczekiwanych kąpieli błotnych (vide Maraton we Wrocławiu), więc trzeba było jednak wykombinować na powrót w "ludzkich" twarzach.
W pociągu - wjazd do pierwszego bagażowego(tzn. wyglądającego na bagażowy... pomyłka, to był służbowy. Za chwilę wypad z pociąg i bieg na jego drugi koniec. Tam w bagażowym "śpią" inne rowery i ich umęczeni właściciele - chyba jadą z daleka...
No cóż, zostawiamy nasze rowerki i sidamy w przedziale obok. JUż siedzi para ubrana w "piżamki". Kumpela wydaje tchnienie ulgi - nie tylko my jesteśmy kosmicznie ubrane, choć w zestawieniu z siedzącą obok pańcią w bieli i pełnym makijażu wyglądamy rzeczywiście niewyjściowo jak Robin Hoody w rajuzach :))).
Z pociągu wyjście w Zdzieszowicah, no i przywitał nas mały deszcz. Ale nic to... Po rejestrcji pognałyśmy zjeść i napić się czegoś ciepłego, czyli zarzucić cosik na ruszta. Trafiłyśmy do jakiejś pizzerii o dźwięcznej nazwie, no właśnie... jakiej? Na M... Obawim się, że tam również widziałyśmy szefa Bike Maratonu, bo twarz i sylwetka gościa jakaoś mi przypominała taką jedną z neta :).
Po napełnieniu żołądka z nowymi siłami dałyśmy po korbie do Kędzierzyna - Koźla, gdzie czekły na nas rodzinne noclegi!!!
Poranek w dniu maratonu
Najedzone pysznym śniadankiem od kuzyneczki wyglądamy przez okno. Poranek pogodny i małe słońce przebijało się przez nieco większe chmury. Pogodę podawano różną (w zależności od serwisu) i żadnej nie oglądnęłam wczoraj osobiście. Całe szczęście okazało się, że będziemy mieć transport samochodowy, uff:).
A to tu po upadku...kiedy wlazłam na podjazd na piechotę :(. Na zdziwioną minę mijającego mnie gościa odpowiedziałam: "Pasja fotograficzna nie mniej ważna niż kolarstwo":). No i trochę straciłam na czasie, ale co tam... mogę za to wrzucić kilka fotek na stronkę!!
A oto "zabawa" i rozładowanie napięcia na bufecie - pozy baletnicze też są potrzebne w czasie jazdy:)
Dzisiaj 177 miejsce na maj 2008, 352 na rok 2008. Jakoś pełznę do góry :)
No więc postanowiłam "zaatakować" drugi w życiu maraton.
Wyprawa zaczęła się dzień wcześniej. O godz. 6:30 wstrząsnął mną alarm w komórce. Otoczenie - obskurna dyżurka szpitalna..., trzeszcząca leżanka ze przepaloną papierosem dziurą w kocu. No tak, usnęłam na krótko w czasie dyżuru. Wybłagałam koleżankę z pracy, by przyjechała o 2.00 w nocy mnie zmienić, bym choć trochę się wyspała przed podróżą. Dyżur nota bene był chujowy. Potem pędem poleciałam na autobus, zdążyć do Siechnic na prysznic i małe śniadanko a potem na pociąg (11.57) prosto ze Świętej Katarzyny do Zdzieszowic.
Dylemat wcześniej był standardowy - jak się ubrać do pociągu?
a) normalnie jak człowiek jeżdżący pociągiem czy
b) nienormalnie czyli jak dosiadający roweru? czyli w klasycznym wdzianku kolarza z kaskiem na łbie...
Wygrała jednak druga opcja - ludzie się co prawda oglądają, ale z jakimś błyskiem podziwu, więc dlaczego nie.
Brałam pod uwagę również możliwość nieoczekiwanych kąpieli błotnych (vide Maraton we Wrocławiu), więc trzeba było jednak wykombinować na powrót w "ludzkich" twarzach.
W pociągu - wjazd do pierwszego bagażowego(tzn. wyglądającego na bagażowy... pomyłka, to był służbowy. Za chwilę wypad z pociąg i bieg na jego drugi koniec. Tam w bagażowym "śpią" inne rowery i ich umęczeni właściciele - chyba jadą z daleka...
No cóż, zostawiamy nasze rowerki i sidamy w przedziale obok. JUż siedzi para ubrana w "piżamki". Kumpela wydaje tchnienie ulgi - nie tylko my jesteśmy kosmicznie ubrane, choć w zestawieniu z siedzącą obok pańcią w bieli i pełnym makijażu wyglądamy rzeczywiście niewyjściowo jak Robin Hoody w rajuzach :))).
Z pociągu wyjście w Zdzieszowicah, no i przywitał nas mały deszcz. Ale nic to... Po rejestrcji pognałyśmy zjeść i napić się czegoś ciepłego, czyli zarzucić cosik na ruszta. Trafiłyśmy do jakiejś pizzerii o dźwięcznej nazwie, no właśnie... jakiej? Na M... Obawim się, że tam również widziałyśmy szefa Bike Maratonu, bo twarz i sylwetka gościa jakaoś mi przypominała taką jedną z neta :).
Po napełnieniu żołądka z nowymi siłami dałyśmy po korbie do Kędzierzyna - Koźla, gdzie czekły na nas rodzinne noclegi!!!
Poranek w dniu maratonu
Najedzone pysznym śniadankiem od kuzyneczki wyglądamy przez okno. Poranek pogodny i małe słońce przebijało się przez nieco większe chmury. Pogodę podawano różną (w zależności od serwisu) i żadnej nie oglądnęłam wczoraj osobiście. Całe szczęście okazało się, że będziemy mieć transport samochodowy, uff:).
A to tu po upadku...kiedy wlazłam na podjazd na piechotę :(. Na zdziwioną minę mijającego mnie gościa odpowiedziałam: "Pasja fotograficzna nie mniej ważna niż kolarstwo":). No i trochę straciłam na czasie, ale co tam... mogę za to wrzucić kilka fotek na stronkę!!
A oto "zabawa" i rozładowanie napięcia na bufecie - pozy baletnicze też są potrzebne w czasie jazdy:)
Dzisiaj 177 miejsce na maj 2008, 352 na rok 2008. Jakoś pełznę do góry :)
- DST 23.00km
- Teren 21.00km
- Czas 01:48
- VAVG 12.78km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pasja fotograficzna - ohh to doskonale rozumiem:) Jednak rzadko łączę ją z rowerem.
Te pnie wyszły świetnie:) gabcio328 - 18:38 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj
Te pnie wyszły świetnie:) gabcio328 - 18:38 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj
My też z Błażejem odpuszczamy - za daleko Szkoda się tyle tarabanić żeby przejechać te 50 km
Wolę przez cały dzień zrobić 150 :D
Pozdrawiam
I nie zapomnij zapisać sie do timu :P jahoo81 - 22:48 środa, 28 maja 2008 | linkuj
Wolę przez cały dzień zrobić 150 :D
Pozdrawiam
I nie zapomnij zapisać sie do timu :P jahoo81 - 22:48 środa, 28 maja 2008 | linkuj
fotki mega fajowe :) dzięki Tobie mogę się przyjrzeć jak wygląda ten amfiteatr bo na trasie nie było kiedy :)
Pozdrawiam i zapytuję - dlaczego nie ma Cię jeszcze w timie BS-owców ???
Asica :P jahoo81 - 22:20 niedziela, 25 maja 2008 | linkuj
Pozdrawiam i zapytuję - dlaczego nie ma Cię jeszcze w timie BS-owców ???
Asica :P jahoo81 - 22:20 niedziela, 25 maja 2008 | linkuj
pięknie!!!:)gratulacje!!!:)szacuneczek!!!:)
ja mam zamiar jak mi się uda od pazdziernika brać udział:)mam nadzieje,że dane będzie nam się spotkać:)
wypadek przeżyłam;)ale wstydu sie najadłam,że cały dzien nie miałam ochoty nic jeść:))))
pozdrowionka serdeczne
bardzo ładne zdjęcia no i najważniejsze kolejny maratonik zaliczony!!!:) karla76 - 20:32 wtorek, 6 maja 2008 | linkuj
Komentuj
ja mam zamiar jak mi się uda od pazdziernika brać udział:)mam nadzieje,że dane będzie nam się spotkać:)
wypadek przeżyłam;)ale wstydu sie najadłam,że cały dzien nie miałam ochoty nic jeść:))))
pozdrowionka serdeczne
bardzo ładne zdjęcia no i najważniejsze kolejny maratonik zaliczony!!!:) karla76 - 20:32 wtorek, 6 maja 2008 | linkuj