Sobota, 2 lutego 2013
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Tajemnicza okolica
Blant besøkende av min sykkelside har jeg noen norske venner, som dessverre ikke kan lese på polsk (7,3% av alle seere). Jeg har bestemt meg å skrive av og til et par norske ord tild dem.
I dag var jeg på en kort sykkeltur i nærheten av Tittlsnesvegen 139E. Hva som star her er et stort mysterium for meg. To tømme bygninger og to scener midt i en liten skog.
Dzień miał być sportowy, rowerowo-biegowo-skokowy. Pierwsza część dnia rowerowa, bo słoneczna i w miarę bez wiatru.
Znalazłszy pretekst (zakupy w pobliskim sklepie) i sposobność (miłe okoliczności pogodowe w postaci świecącego słońca) siadłam na rower.
Po "spantowaniu"kolejnych kilkunastu złotych, z małym zapasem zakupów, pojechałam dalej. W międzyczasie, jak na złość, słońce schowało się za nadciągające chmury. Gnane północnym wiatrem szybko zakryły całe niebo i cała radość z wycieczki jakoś tak szybko wyparowała.
Tajemnicza scena
Dojechałam jednak do miejsca, gdzie żwirowa, teraz mocno zmrożona i pokryta cienką warstwą śniegu droga powiodła mnie to tajemniczego małego lasku, na którego środku stało kilka zabudowań. Kiedyś tam byłam, ale rozczarowana ślepą drogą, zaraz zawróciłam. Dzisiaj chciałam przyjrzeć się bliżej opuszczonym zabudowaniom.
"Niebezpieczny dom"
Droga była tym razem zabarykadowana lepiej niż ostatnio. Oznaczało to jednak jakowąś aktywność tutaj. Po lewej stronie stał dom, teraz zamieniony w jakąś dziwną „twierdzę”. Przy wejściu tabliczka, że wejście zabronione i niebezpieczne. Co tam teraz jest, trudno było zgadnąć, mimo zaglądania w okienka. Nie odważyłam się nacisnąć na klamkę.
Przy wjeździe i na samym końcu polany stały dwie, bez wątpienia, sceny. Czyżby odbywały się tu kiedyś tajemne koncerty? Może zbudowano je dla małych bandów ćwiczących przed koncertami - nie wiadomo…
Na jednej ze scen, pod którą porzuciłam rower, stał zdezelowany przód motocykla. Na przedniej jego szybie masa naklejek, świadczących że jego dawny właściciel przemierzył być może motocyklem Luksemburg, a z pewnością północną Norwegię. Zadumałam się…
Motocyklowy przod
W głębi sceny stały stolik i kilka plastikowych krzesełek, jeden z katów zarośnięty bluszczem i gratami. Wyobraźnia pracowała… miejsce spotkań narkomanów? satanistów? Innych dziwnych grup zapaleńców? Raczej nie muzyków.
Wygooglowałam, że znajduje się tam pustostan, który przejęła gmina Haugesund w 1971 r., a dawniej właścicielem był niejaki Oystein Miljeteig.
Prócz dwóch scen stał tam jeszcze jeden dom/garaż ze sterczącą na północym boku budką do sprzedaży produktów firmy Gilde (spółka produkująca mięso i wędliny).
Całość jednak otoczona wielką tajemnicą co mnie zauroczyło.
W drodze powrotnej zahaczyłam o ośrodek jeździecki, gdzie coś się działo, ale nie odgadłam co. Jeźdźcy z rumakami przykrytymi derkami spacerowali tam i z powrotem, dla mnie jakby bez celu, ale pani z megafonu coś jednak ogłaszała. Popatrzyłam na koniki i zawróciłam do domu, robiąc pierwsze lutowe kilometry.
Koniki
Osrodek jezdziecki zimowo
I dag var jeg på en kort sykkeltur i nærheten av Tittlsnesvegen 139E. Hva som star her er et stort mysterium for meg. To tømme bygninger og to scener midt i en liten skog.
Dzień miał być sportowy, rowerowo-biegowo-skokowy. Pierwsza część dnia rowerowa, bo słoneczna i w miarę bez wiatru.
Znalazłszy pretekst (zakupy w pobliskim sklepie) i sposobność (miłe okoliczności pogodowe w postaci świecącego słońca) siadłam na rower.
Po "spantowaniu"kolejnych kilkunastu złotych, z małym zapasem zakupów, pojechałam dalej. W międzyczasie, jak na złość, słońce schowało się za nadciągające chmury. Gnane północnym wiatrem szybko zakryły całe niebo i cała radość z wycieczki jakoś tak szybko wyparowała.
Tajemnicza scena
Dojechałam jednak do miejsca, gdzie żwirowa, teraz mocno zmrożona i pokryta cienką warstwą śniegu droga powiodła mnie to tajemniczego małego lasku, na którego środku stało kilka zabudowań. Kiedyś tam byłam, ale rozczarowana ślepą drogą, zaraz zawróciłam. Dzisiaj chciałam przyjrzeć się bliżej opuszczonym zabudowaniom.
"Niebezpieczny dom"
Droga była tym razem zabarykadowana lepiej niż ostatnio. Oznaczało to jednak jakowąś aktywność tutaj. Po lewej stronie stał dom, teraz zamieniony w jakąś dziwną „twierdzę”. Przy wejściu tabliczka, że wejście zabronione i niebezpieczne. Co tam teraz jest, trudno było zgadnąć, mimo zaglądania w okienka. Nie odważyłam się nacisnąć na klamkę.
Przy wjeździe i na samym końcu polany stały dwie, bez wątpienia, sceny. Czyżby odbywały się tu kiedyś tajemne koncerty? Może zbudowano je dla małych bandów ćwiczących przed koncertami - nie wiadomo…
Na jednej ze scen, pod którą porzuciłam rower, stał zdezelowany przód motocykla. Na przedniej jego szybie masa naklejek, świadczących że jego dawny właściciel przemierzył być może motocyklem Luksemburg, a z pewnością północną Norwegię. Zadumałam się…
Motocyklowy przod
W głębi sceny stały stolik i kilka plastikowych krzesełek, jeden z katów zarośnięty bluszczem i gratami. Wyobraźnia pracowała… miejsce spotkań narkomanów? satanistów? Innych dziwnych grup zapaleńców? Raczej nie muzyków.
Wygooglowałam, że znajduje się tam pustostan, który przejęła gmina Haugesund w 1971 r., a dawniej właścicielem był niejaki Oystein Miljeteig.
Prócz dwóch scen stał tam jeszcze jeden dom/garaż ze sterczącą na północym boku budką do sprzedaży produktów firmy Gilde (spółka produkująca mięso i wędliny).
Całość jednak otoczona wielką tajemnicą co mnie zauroczyło.
W drodze powrotnej zahaczyłam o ośrodek jeździecki, gdzie coś się działo, ale nie odgadłam co. Jeźdźcy z rumakami przykrytymi derkami spacerowali tam i z powrotem, dla mnie jakby bez celu, ale pani z megafonu coś jednak ogłaszała. Popatrzyłam na koniki i zawróciłam do domu, robiąc pierwsze lutowe kilometry.
Koniki
Osrodek jezdziecki zimowo
- DST 6.20km
- Teren 1.30km
- Czas 00:22
- VAVG 16.91km/h
- VMAX 28.40km/h
- Temperatura -2.0°C
- Kalorie 175kcal
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Najbardziej tajemniczy jest początek ;-)
Fajnie, że na takiej króciutkiej trasie znalazłaś tyle ciekawych miejsc. WrocNam - 19:33 sobota, 2 lutego 2013 | linkuj
Komentuj
Fajnie, że na takiej króciutkiej trasie znalazłaś tyle ciekawych miejsc. WrocNam - 19:33 sobota, 2 lutego 2013 | linkuj