Piątek, 8 lutego 2013
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Laksefossen
Dzień zaczęłam mocnym naparem z english breakfast tea, zanim jeszcze słońce oświetliło szczyt Nuten, najbliżej i najwyższej w okolicy górki. Na pogodynce mojego fona -3, więc znośnie.
W radio wysłuchałam jeszcze porannych wiadomości o wprowadzeniu w Norwegii podwyższonego stanu alarmu antyterrorystycznego, który nadal wydawał się jakiś tajemniczy i nikt nie wie, dlaczego został wprowadzony. Pewno Breivik coś znowu wymyślił…
Pozazdrościłam ostatnio zdjęć Niradharze nad potokiem, więc dzisiaj postanowiłam znaleźć jakiś mały spad wodny. Niedaleko ode mnie w lasku wokół Haraldsvangvatnet jest całkiem spory strumyk wypływający z Arkavatnet, niewielkiego jeziorka na wschód od wcześniej wymienionego. Tam postanowiłam ustawić aparat ze statywem, by złapać upływ czasu i wody.
Warunki jezdne nie lepsze niż wczoraj, o ile asfalt fajniutki i przyczepny, o tyle partie leśne i terenowe dawały mało przyjemności.
Przy wjeździe do lasu, jak wczoraj, warstwa stwardniałego i nierównego lodu zmusiła mnie do prowodzania roweru. Nie chciałam ryzykować upadku na i tak obolałą dupę.
Na małej kładce usadowił się mały, zmizerowany i pewno głodny kotek. Początkowo uciekał przede mną, ale w końcu przystanął by w pełnej krasie pokazać swoją mizerność. Biedaczek podchodził, w nadziei na jakieś drobne jedzonko, ale niestety nic ze sobą nie miałam. Był jakiś taki niefotogeniczny…
W końcu dotarłam do małego spadu nazywanego „łososiowym wodospadem” i tamże ustawiłam statyw. Niestety sesja zdjęciowa była szybka, bo bez rękawiczek długo się tak nie dało stać, a w rękawiczkach nic z aparatem zrobić nie mogłam.
Cyknęłam więc naprędce kilka fotek, by po chwili zawrócić. Wymarzłe ręce „wygrały”…
W radio wysłuchałam jeszcze porannych wiadomości o wprowadzeniu w Norwegii podwyższonego stanu alarmu antyterrorystycznego, który nadal wydawał się jakiś tajemniczy i nikt nie wie, dlaczego został wprowadzony. Pewno Breivik coś znowu wymyślił…
Pozazdrościłam ostatnio zdjęć Niradharze nad potokiem, więc dzisiaj postanowiłam znaleźć jakiś mały spad wodny. Niedaleko ode mnie w lasku wokół Haraldsvangvatnet jest całkiem spory strumyk wypływający z Arkavatnet, niewielkiego jeziorka na wschód od wcześniej wymienionego. Tam postanowiłam ustawić aparat ze statywem, by złapać upływ czasu i wody.
Warunki jezdne nie lepsze niż wczoraj, o ile asfalt fajniutki i przyczepny, o tyle partie leśne i terenowe dawały mało przyjemności.
Przy wjeździe do lasu, jak wczoraj, warstwa stwardniałego i nierównego lodu zmusiła mnie do prowodzania roweru. Nie chciałam ryzykować upadku na i tak obolałą dupę.
Na małej kładce usadowił się mały, zmizerowany i pewno głodny kotek. Początkowo uciekał przede mną, ale w końcu przystanął by w pełnej krasie pokazać swoją mizerność. Biedaczek podchodził, w nadziei na jakieś drobne jedzonko, ale niestety nic ze sobą nie miałam. Był jakiś taki niefotogeniczny…
W końcu dotarłam do małego spadu nazywanego „łososiowym wodospadem” i tamże ustawiłam statyw. Niestety sesja zdjęciowa była szybka, bo bez rękawiczek długo się tak nie dało stać, a w rękawiczkach nic z aparatem zrobić nie mogłam.
Cyknęłam więc naprędce kilka fotek, by po chwili zawrócić. Wymarzłe ręce „wygrały”…
- DST 6.81km
- Teren 3.20km
- Czas 00:37
- VAVG 11.04km/h
- VMAX 22.60km/h
- Temperatura -3.0°C
- Kalorie 210kcal
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Łososiowy wodospad, to pewnie kot czeka na rybkę ;)
surf-removed - 22:46 poniedziałek, 11 lutego 2013 | linkuj
Ogłoszenie alarmu antyterrorystycznego wcale mnie nie dziwi. Idzie wiosna i zapewne w Norwegii, podobnie jak w Polsce, na drogi masowo wylegają rowerzyści-terroryści. Jeśli nie wiesz o co chodzi, poczytaj ten wpis
Fotki potoczków cudne :-))) niradhara - 21:37 piątek, 8 lutego 2013 | linkuj
Komentuj
Fotki potoczków cudne :-))) niradhara - 21:37 piątek, 8 lutego 2013 | linkuj