Niedziela, 31 marca 2013
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Na zajutrz po imprezie...
Po wczorajszej udanej imprezce, trwającej do późna, jakoś tak nie chciało mi się ruszyć. Wylazłam dopiero po 16.00 by przemknąć przez lasek dookoła jeziora.
Gdy wszyscy w Polsce produkują fejsbukowe wpisy, jak to zima i śnieg na Wielkanoc zagościła, ja mogę tylko powiedzieć, że w Norwegii zima się prawie wyniosła. Ziemia wsącza tylko promienie słoneczne i tylko patrzeć, jak wszystko się zazieleni.
No a dzisiaj wypróbowałam licznik z nową baterią. Od jakiegoś czasu mój licznik jakoś fiksował, Jeszcze jak w ciepełku poleżał to szło, ale zimniejsze dni naliczał kilomety pierwsze kilka minut, a potem konsekwentnie pokazywał 3,5 km/h by w końcu zakomunikować, że chyba stoję. Cóż, myślałam że to zimno na niego tak koszmarnie działa, cyferki na wyświetlaczu były czarne i wyraźne, więc do głowy mi nie przyszło, że to bateria woła „jeść”.
Dzisiaj wszystko zweryfikowane – nowa bateria, nowe życie wstąpiło w mój licznik!!
Co dorekordów o których wspominałam, to już wyśrubowałam, marcowy też pobity z ilością 109 km, poprzedni 91,2 km. W żadnym też roku nie przejechałam w pierwsze 3 miesiące tyle co w tym - 277 km.
Na pobicie kwietniowego to szans już sobie nie daję, w najlepszym 2009 r. przejechałam 363 kilosy, w tym na pewno się nie uda, bo 10 dni rowerowych będzie wycięte z życiorysu, chyba że będę pedałować na Dominikanie.
Może się tylko skupię by pobić ubiegłoroczny, tylko 90 km.
A to wspomnienie niedawnego koncertu w mojej ulubione "dziurze" koncertowej - "Høvleriet"
Gościem zaś była norweska gwiazdeczka jazzowa: Hilde Louise Asbjørnsen.
Gdy wszyscy w Polsce produkują fejsbukowe wpisy, jak to zima i śnieg na Wielkanoc zagościła, ja mogę tylko powiedzieć, że w Norwegii zima się prawie wyniosła. Ziemia wsącza tylko promienie słoneczne i tylko patrzeć, jak wszystko się zazieleni.
No a dzisiaj wypróbowałam licznik z nową baterią. Od jakiegoś czasu mój licznik jakoś fiksował, Jeszcze jak w ciepełku poleżał to szło, ale zimniejsze dni naliczał kilomety pierwsze kilka minut, a potem konsekwentnie pokazywał 3,5 km/h by w końcu zakomunikować, że chyba stoję. Cóż, myślałam że to zimno na niego tak koszmarnie działa, cyferki na wyświetlaczu były czarne i wyraźne, więc do głowy mi nie przyszło, że to bateria woła „jeść”.
Dzisiaj wszystko zweryfikowane – nowa bateria, nowe życie wstąpiło w mój licznik!!
Co dorekordów o których wspominałam, to już wyśrubowałam, marcowy też pobity z ilością 109 km, poprzedni 91,2 km. W żadnym też roku nie przejechałam w pierwsze 3 miesiące tyle co w tym - 277 km.
Na pobicie kwietniowego to szans już sobie nie daję, w najlepszym 2009 r. przejechałam 363 kilosy, w tym na pewno się nie uda, bo 10 dni rowerowych będzie wycięte z życiorysu, chyba że będę pedałować na Dominikanie.
Może się tylko skupię by pobić ubiegłoroczny, tylko 90 km.
A to wspomnienie niedawnego koncertu w mojej ulubione "dziurze" koncertowej - "Høvleriet"
Gościem zaś była norweska gwiazdeczka jazzowa: Hilde Louise Asbjørnsen.
- DST 5.04km
- Teren 2.40km
- Czas 00:18
- VAVG 16.80km/h
- VMAX 36.80km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 159 ( 85%)
- HRavg 127 ( 68%)
- Kalorie 134kcal
- Podjazdy 26m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Czy ja dobrze czytam: Dominikana? Musisz tam pokręcić! ;-)
WrocNam - 04:51 poniedziałek, 1 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj