Środa, 24 kwietnia 2013
Kategoria Ciekawe i niepospolite miejsca
Ciąg dalszy Dominikany
Spotkanie 3 – lokalna szkoła
Zajechaliśmy pod szary, betonowy budynek z kratą zamiast drzwi. Zza lekko uchylonej kraty przyglądał nam się badawczo jeden z chłopców… Pewno nie pierwszy raz mają tu zaglądnąć turyści. I obopólna atrakcja, my zobaczymy biedne dzieci bez aktów urodzenia, które przez to nie mogą uczęszczać do zwykłej szkoły, a dzieci mają chwilę radochy i trochę datków.
W szkole trwały zajęcia w jednoizbowej klasie, gdzie dzieciaki w różnym wieku siedziały razem przy czterech większych plastikowych stolikach, kilkoro siedziało pod tablicą.
Coś tam mazały po papierze, niby rozwiązywały jakieś zadania, ale na le było to reżyserowane, a na ile spontaniczne trudno powiedzieć… W każdym razie po krótkiej chwili dzieciaki się rozochociły i zaczęły tłumnie pozować do zdjęć, każdy chciał być uwieczniony!
Nasz belgijski przewodnik, mieszkający ponoć dobrych 20 lat na Dominikanie, był nawet swego czasu sponsorem kilku podobnych szkół. O ile mu wierzyć sporo z tych dzieciaków nie widziało w swym życiu morza i datki, wrzucane do drewnianej skrzyneczki, idą na organizowanie wycieczek by dzieci mogły zobaczyć kawałek kraju.
Pani nauczycielka
Ja czułam się tam trochę dziwnie, jakby białoskórzy turyści przyjechali oglądać „małpki w zoo”, ale nic nie mogłam poradzić na plan wycieczki… Fajnie, że maluchy się trochę cieszyły!!
Uliczne zabawy
Czas na banany !!!
Zajechaliśmy pod szary, betonowy budynek z kratą zamiast drzwi. Zza lekko uchylonej kraty przyglądał nam się badawczo jeden z chłopców… Pewno nie pierwszy raz mają tu zaglądnąć turyści. I obopólna atrakcja, my zobaczymy biedne dzieci bez aktów urodzenia, które przez to nie mogą uczęszczać do zwykłej szkoły, a dzieci mają chwilę radochy i trochę datków.
W szkole trwały zajęcia w jednoizbowej klasie, gdzie dzieciaki w różnym wieku siedziały razem przy czterech większych plastikowych stolikach, kilkoro siedziało pod tablicą.
Coś tam mazały po papierze, niby rozwiązywały jakieś zadania, ale na le było to reżyserowane, a na ile spontaniczne trudno powiedzieć… W każdym razie po krótkiej chwili dzieciaki się rozochociły i zaczęły tłumnie pozować do zdjęć, każdy chciał być uwieczniony!
Nasz belgijski przewodnik, mieszkający ponoć dobrych 20 lat na Dominikanie, był nawet swego czasu sponsorem kilku podobnych szkół. O ile mu wierzyć sporo z tych dzieciaków nie widziało w swym życiu morza i datki, wrzucane do drewnianej skrzyneczki, idą na organizowanie wycieczek by dzieci mogły zobaczyć kawałek kraju.
Pani nauczycielka
Ja czułam się tam trochę dziwnie, jakby białoskórzy turyści przyjechali oglądać „małpki w zoo”, ale nic nie mogłam poradzić na plan wycieczki… Fajnie, że maluchy się trochę cieszyły!!
Uliczne zabawy
Czas na banany !!!
- DST 13.91km
- Teren 1.20km
- Czas 00:52
- VAVG 16.05km/h
- VMAX 25.70km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 145 ( 77%)
- HRavg 112 ( 60%)
- Kalorie 512kcal
- Podjazdy 76m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Na ostatniej fotce odkryłem owoce flaszowca (guanábana), próbowałaś ich ?
surf-removed - 20:57 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj
Podróżować, pisać reportaże i! wydać albumik swych genialnych zdjątek :)
Tortue - 20:18 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj
Tortue - 20:18 poniedziałek, 29 kwietnia 2013 | linkuj