Czwartek, 16 maja 2013
Kategoria Ciekawe i niepospolite miejsca
Bornholm dzien 1
No tak, pierwszy dzień na Bornholmie zaczął się trochę pechowo. Nie dość, że pobudka o 5.00 i człowiek wymęczony, to jeszcze na złamanie karku musiałam pędem zmieniać terminal i o mały włos nie spóźniłam się na samolot z Kopenhagi na Bornholm, do Rønne.
Wysiadłszy z samolotu zauważyłam, ze mój ubior zalożony w Norwegii nie przystawał nijak do przepięknej i słonecznej pogody na tej duńskiej, rowerowej wyspie. Pot lał się ze mnie ciurkiem, dobrze tylko, ze troche wiało.
Po zameldowaniu sie w hotelu poszlam piechota do centrum miasta odebrac zamowiony wczesniej rower. W olbrzymim hangarze z setkami rowerow przywitala mnie o dziwo jakas starsza kobieta, ktor zwawo zarzadzala swoim kilkunastoletnim asaystentem. Poslala go na pietro wyzej i po chwilii rowej zjechal na jakies lince ze stryszku... Okazalo sie, ze bylza duzy. Jak zwykle uzywam 41 cm ramy a tu 20 cali!! Moim norweskim wytlumaczylam, ze jest stanowczo za duzy. Babina na to, ze mniejszych nie maja...Już, już miałam wrócić do hotelu, gdzie mieli swoje,az nagle wskazalam palcem na mniejszy rower gorski. A...tak, wolny. Ja na to, ze biore ten, byle mi tylko zmienili na pedaly SPD. Dalo sie zrobic i uszzczesliwiona wyjechalam do hotelu, w nadziei ze tylk oprezbiore ciuchy i wyrusze dalej.
Po drodze wzielo mnie jednak lenistwo na przepieknych piaszczystych plazach z malymi kamiennymi pirsami wychodzacymi na nasze Morze Baltyckie. Tak sie rozmarzylam, ze troche droga powrotna mi sie wydluzyla.
W hotelu zas, z przyczyn malo ode mnie zaleznych, musialam poczekac na wazna rozmowe telefoniczna a ze potzrebowalam do niej netu, wyjsc nie moglam...Wkurzalam sie bo cenny czas uciekal...I uciekl,zdolalam tylko pojezdzic zdechle 14 km... a plany byly ambitniejsze. Ale zlowilam 5 nowych keszy!!
Zdjec na razie nie ma, bo kilka spi na niekompatybilnej z PC-tem komorce :)))
Ale teraz uzupełniam zaległe.
To piękny widok na plaże w okolicach hotelu.
A to mój wypożyczony "rumak".
Bez komentarza :)
Wysiadłszy z samolotu zauważyłam, ze mój ubior zalożony w Norwegii nie przystawał nijak do przepięknej i słonecznej pogody na tej duńskiej, rowerowej wyspie. Pot lał się ze mnie ciurkiem, dobrze tylko, ze troche wiało.
Po zameldowaniu sie w hotelu poszlam piechota do centrum miasta odebrac zamowiony wczesniej rower. W olbrzymim hangarze z setkami rowerow przywitala mnie o dziwo jakas starsza kobieta, ktor zwawo zarzadzala swoim kilkunastoletnim asaystentem. Poslala go na pietro wyzej i po chwilii rowej zjechal na jakies lince ze stryszku... Okazalo sie, ze bylza duzy. Jak zwykle uzywam 41 cm ramy a tu 20 cali!! Moim norweskim wytlumaczylam, ze jest stanowczo za duzy. Babina na to, ze mniejszych nie maja...Już, już miałam wrócić do hotelu, gdzie mieli swoje,az nagle wskazalam palcem na mniejszy rower gorski. A...tak, wolny. Ja na to, ze biore ten, byle mi tylko zmienili na pedaly SPD. Dalo sie zrobic i uszzczesliwiona wyjechalam do hotelu, w nadziei ze tylk oprezbiore ciuchy i wyrusze dalej.
Po drodze wzielo mnie jednak lenistwo na przepieknych piaszczystych plazach z malymi kamiennymi pirsami wychodzacymi na nasze Morze Baltyckie. Tak sie rozmarzylam, ze troche droga powrotna mi sie wydluzyla.
W hotelu zas, z przyczyn malo ode mnie zaleznych, musialam poczekac na wazna rozmowe telefoniczna a ze potzrebowalam do niej netu, wyjsc nie moglam...Wkurzalam sie bo cenny czas uciekal...I uciekl,zdolalam tylko pojezdzic zdechle 14 km... a plany byly ambitniejsze. Ale zlowilam 5 nowych keszy!!
Zdjec na razie nie ma, bo kilka spi na niekompatybilnej z PC-tem komorce :)))
Ale teraz uzupełniam zaległe.
To piękny widok na plaże w okolicach hotelu.
A to mój wypożyczony "rumak".
Bez komentarza :)
- DST 14.01km
- Teren 11.30km
- Czas 01:01
- VAVG 13.78km/h
- VMAX 25.70km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 514kcal
- Podjazdy 82m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jak na rower z wypożyczalni to całkiem przyzwoity jest :)
este - 21:31 poniedziałek, 20 maja 2013 | linkuj
Komentuj