Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2008
Dystans całkowity: | 488.08 km (w terenie 330.59 km; 67.73%) |
Czas w ruchu: | 30:50 |
Średnia prędkość: | 15.83 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 37.54 km i 2h 34m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 25 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Rajdzik po siedleckim lesie
Rajdzik po siedleckim lesie
Tam skąd poprzednio maki pochodziły, stąd i ta koniczyna :)
Kolejny punkt drogi - KOTOWICE. Świat się cywilizuje ale gdzieś czasem czas staje w miejscu...
W końcu dotarłyśmy do lasu między Siedlcami a Oławą. Niespodziewanie można było poszaleć po piaszczystych ścieżkach. Mapka topo już z leksza nieaktualna po śladu po żwirowni już nie było... Ale za to dzisiaj wszystko zarośnięte zasadzoną kiedyś szkółką. Ale piachy na trening całkiem niezłe :)
Tam skąd poprzednio maki pochodziły, stąd i ta koniczyna :)
Kolejny punkt drogi - KOTOWICE. Świat się cywilizuje ale gdzieś czasem czas staje w miejscu...
W końcu dotarłyśmy do lasu między Siedlcami a Oławą. Niespodziewanie można było poszaleć po piaszczystych ścieżkach. Mapka topo już z leksza nieaktualna po śladu po żwirowni już nie było... Ale za to dzisiaj wszystko zarośnięte zasadzoną kiedyś szkółką. Ale piachy na trening całkiem niezłe :)
- DST 35.31km
- Teren 25.00km
- Czas 02:16
- VAVG 15.58km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk, Geocaching
Obóz pracy k/Miłoszyc
Obóz pracy k/Miłoszyc
VI wyprawa geocachingowa
Kolejny wypad w celu założenia (przy okazji oczywiście) nowej skrzynki geocachingowej przy pomniku ofiar obozu pracy Funfteichen (koło Miłoszyc). W okolicach Nadolic Wielkich odwiedziny cmentarza żołnierzy niemieckich - tzw. Parku Pokoju, jednego z czterech w Europie miejsca, gdzie uczczono pamięć poległych żołnierzy wszystkich narodowości, bez względu na to czy walczyli po stronie aliantów czy najeźdźców...
Pomnik ku czci ofiar obozów pracy. Z początku ciężko było znaleźć, choć byłam tu wcześniej. Na terenie tego zagajnika schowałyśmy skrzynkę geocachingową - jeśli komuś coś to mówi :)
A oto małe co nieco na ten temat. W 1942 r. podjęto decyzję o utworzeniu fabryki zaopatrującej w broń armię III Rzeszy. Właścicielem fabryki był sam Alfred Krupp a na cześć matki Kruppa, Berthy, nazwano go "Bertha Werke". W Bertha - Werke początkowo produkowano haubice (działa dalekosiężne) o średnicy lufy 125 mm, potem wały korbowe do samolotów i silniki czołgowe. Przestrzeń fabryki wypełniało 6 wielkich hal o powierzchni 200 x 200 m. Natomiast już w grudniu 1943 zakończono budowę budowę obozu "Fünfteichen", filę obozu KL Gros Rosen (Rogoźnica), z którego więźniów zatrudniono przy katorżniczej pracy tej fabryce.
O niedoli więźniów może świadczyć fragment z książki "Jelcz-Laskowice nasza mała ojczyzna":
"W zakładach więźniowie pracowali na 2 zmiany po 12 godzin. Nazywali je szychtami. Pierwsza zmiana rozpoczynała pracę o godz. 6 rano. Między 12.00 a 13.00 była półgodzinna przerwa na sprawdzenie obecności. O godz. 18.00 kończono pracę i w kolumnach wracano do obozu. Na nocnej zmianie krótki apel porządkowy odbywał się między godz. 24.00 a 1.00, na dziennej między 12.00, a 13.00.
W trakcie procesu w Norymberdze Krupp podkreślał, że dbał o dożywianie więźniów podczas pracy. W tym celu rzeczywiście w zakładach przygotowywano kotły z kawą, ale tę kawę można było wypić tylko wtedy, gdy kapo miał dobry humor. Samowolne sięgnięcie po kubek ciepłego napoju kończyło się zazwyczaj biciem. Niektórzy nadzorcy, zwłaszcza Ślązacy, byli przychylni więźniom i nieraz udawali, że nie dostrzegają krótkiego odpoczynku na wypicie kawy, ogrzanie rąk przy żelaznym piecyku czy zjedzenie kawałka chleba, podarowanego przez kogoś z litości.
Jerzy Przybyłek był przydzielony do dziennej zmiany w grupie budowlano - porządkowej. Zadaniem tych więźniów było obsianie trawą schronów przeciwlotniczych, wyładunek cegły, cementu i innych materiałów budowlanych. Były więzień pamięta również prace polegające na grodzeniu drutem kolczastym 3 km drogi, od obozu do fabryki. Wyjątkowo wyczerpujące było dźwiganie bębnów drutu kolczastego.
W fabryce straż SS cały czas stała wzdłuż ścian. Esesmani pilnowali, żeby nikt nie uciekł, ale zwykle nie wtrącali się do wykonywanej pracy. To zajęcie było przeznaczone dla majstrów i ich pomocników. Za najmniejszą pomyłkę, powolną pracę czy nieuwagę karali poszturchiwaniem, biciem żelaznym prętem lub gumową pałką. Jeżeli któryś z nich nie miał ochoty bić, wyznaczał zastępcę, a ten zwykle wymierzał zwykłą w takich wypadkach porcję 25 razów. Taką karę otrzymał Leonard Kosiński (w obozie Gross Rosen więzień nr 23 883) za to, że zasnął i nie stawił się w porę na nocny apel. Na krótką przerwę w pracy pozwolił mu majster, ponieważ zabrakło części do produkcji lawet, które obrabiano na tokarni karuzelowej. Więzień, korzystając z chwili wytchnienia, siadł oparty o ciepłą maszynę i zasnął przemęczony i zmarznięty. Za złe wykonywanie zadań kierowano do karnej kompanii. Tam ludzie ginęli w ciągu dwóch tygodni, ponieważ nie wytrzymywali pracy trwającej bez przerwy od godz. 3.00 rano do 22.00 i głodu. Musiało im wystarczyć 5 dag chleba i 1/4 l zupy na dzień. Często w fabryce zdarzały się wypadki samobójstwa. Wystarczyło założyć pętlę z drutu na szyję, zaczepić ją na suwnicy i nacisnąć guzik ciągnący hak wysoko pod sufit".
Park Pokoju - cmentarz żołnierzy niemieckich w Nadolicach Wielkich. Okazało się, iż na tym cmentarzu pochowani są esesmani, odpowiedzialni m.in za zbrodnie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
a na jednej z płyt pamiątkowych z nazwiskami poległych "przycupnął sobie ślimak".
W drodze powrotnej przez Kamieniec Wrocławski, klucząc nad jeziorem Bajkał (jakie to oczywiście jezioro:)) i dalej przez Jeszkowice, Czernicę i most kolejowy nad Odrą - to specjalnie dla alabastrowego :).
[b]Miejsce w roku 2008 - awans na 356, w maju 215
VI wyprawa geocachingowa
Kolejny wypad w celu założenia (przy okazji oczywiście) nowej skrzynki geocachingowej przy pomniku ofiar obozu pracy Funfteichen (koło Miłoszyc). W okolicach Nadolic Wielkich odwiedziny cmentarza żołnierzy niemieckich - tzw. Parku Pokoju, jednego z czterech w Europie miejsca, gdzie uczczono pamięć poległych żołnierzy wszystkich narodowości, bez względu na to czy walczyli po stronie aliantów czy najeźdźców...
Pomnik ku czci ofiar obozów pracy. Z początku ciężko było znaleźć, choć byłam tu wcześniej. Na terenie tego zagajnika schowałyśmy skrzynkę geocachingową - jeśli komuś coś to mówi :)
A oto małe co nieco na ten temat. W 1942 r. podjęto decyzję o utworzeniu fabryki zaopatrującej w broń armię III Rzeszy. Właścicielem fabryki był sam Alfred Krupp a na cześć matki Kruppa, Berthy, nazwano go "Bertha Werke". W Bertha - Werke początkowo produkowano haubice (działa dalekosiężne) o średnicy lufy 125 mm, potem wały korbowe do samolotów i silniki czołgowe. Przestrzeń fabryki wypełniało 6 wielkich hal o powierzchni 200 x 200 m. Natomiast już w grudniu 1943 zakończono budowę budowę obozu "Fünfteichen", filę obozu KL Gros Rosen (Rogoźnica), z którego więźniów zatrudniono przy katorżniczej pracy tej fabryce.
O niedoli więźniów może świadczyć fragment z książki "Jelcz-Laskowice nasza mała ojczyzna":
"W zakładach więźniowie pracowali na 2 zmiany po 12 godzin. Nazywali je szychtami. Pierwsza zmiana rozpoczynała pracę o godz. 6 rano. Między 12.00 a 13.00 była półgodzinna przerwa na sprawdzenie obecności. O godz. 18.00 kończono pracę i w kolumnach wracano do obozu. Na nocnej zmianie krótki apel porządkowy odbywał się między godz. 24.00 a 1.00, na dziennej między 12.00, a 13.00.
W trakcie procesu w Norymberdze Krupp podkreślał, że dbał o dożywianie więźniów podczas pracy. W tym celu rzeczywiście w zakładach przygotowywano kotły z kawą, ale tę kawę można było wypić tylko wtedy, gdy kapo miał dobry humor. Samowolne sięgnięcie po kubek ciepłego napoju kończyło się zazwyczaj biciem. Niektórzy nadzorcy, zwłaszcza Ślązacy, byli przychylni więźniom i nieraz udawali, że nie dostrzegają krótkiego odpoczynku na wypicie kawy, ogrzanie rąk przy żelaznym piecyku czy zjedzenie kawałka chleba, podarowanego przez kogoś z litości.
Jerzy Przybyłek był przydzielony do dziennej zmiany w grupie budowlano - porządkowej. Zadaniem tych więźniów było obsianie trawą schronów przeciwlotniczych, wyładunek cegły, cementu i innych materiałów budowlanych. Były więzień pamięta również prace polegające na grodzeniu drutem kolczastym 3 km drogi, od obozu do fabryki. Wyjątkowo wyczerpujące było dźwiganie bębnów drutu kolczastego.
W fabryce straż SS cały czas stała wzdłuż ścian. Esesmani pilnowali, żeby nikt nie uciekł, ale zwykle nie wtrącali się do wykonywanej pracy. To zajęcie było przeznaczone dla majstrów i ich pomocników. Za najmniejszą pomyłkę, powolną pracę czy nieuwagę karali poszturchiwaniem, biciem żelaznym prętem lub gumową pałką. Jeżeli któryś z nich nie miał ochoty bić, wyznaczał zastępcę, a ten zwykle wymierzał zwykłą w takich wypadkach porcję 25 razów. Taką karę otrzymał Leonard Kosiński (w obozie Gross Rosen więzień nr 23 883) za to, że zasnął i nie stawił się w porę na nocny apel. Na krótką przerwę w pracy pozwolił mu majster, ponieważ zabrakło części do produkcji lawet, które obrabiano na tokarni karuzelowej. Więzień, korzystając z chwili wytchnienia, siadł oparty o ciepłą maszynę i zasnął przemęczony i zmarznięty. Za złe wykonywanie zadań kierowano do karnej kompanii. Tam ludzie ginęli w ciągu dwóch tygodni, ponieważ nie wytrzymywali pracy trwającej bez przerwy od godz. 3.00 rano do 22.00 i głodu. Musiało im wystarczyć 5 dag chleba i 1/4 l zupy na dzień. Często w fabryce zdarzały się wypadki samobójstwa. Wystarczyło założyć pętlę z drutu na szyję, zaczepić ją na suwnicy i nacisnąć guzik ciągnący hak wysoko pod sufit".
Park Pokoju - cmentarz żołnierzy niemieckich w Nadolicach Wielkich. Okazało się, iż na tym cmentarzu pochowani są esesmani, odpowiedzialni m.in za zbrodnie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
a na jednej z płyt pamiątkowych z nazwiskami poległych "przycupnął sobie ślimak".
W drodze powrotnej przez Kamieniec Wrocławski, klucząc nad jeziorem Bajkał (jakie to oczywiście jezioro:)) i dalej przez Jeszkowice, Czernicę i most kolejowy nad Odrą - to specjalnie dla alabastrowego :).
[b]Miejsce w roku 2008 - awans na 356, w maju 215
- DST 54.79km
- Teren 45.00km
- Czas 03:24
- VAVG 16.11km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Po drugiej stronie "94"
Po drugiej stronie "94"
Rekreacyjnie: Siechnice - Groblice - Kotowice - Marcinkowice - Lizawice - Sobocisko - Godziszów - Zębice - Groblice - Siechnice.
No i w całym roku wspięłam się na 366 miejsce :). W maju to niestety lepiej niż 166 chyba nie będę :(
Na początek wzięłam maki
To zaraz na wale biegnącym do Groblic. W ogóle to nowo wyremontowane wały w okolicach Siechnic to fajniaste drogi na rowerowanie. Co prawda nie są długie, ale zawsze coś. Całkiem dalej, czyli już po drugiej stronie 94 (ruchliwej jak diabli), pognałam w kierunku Lizawic i Sobociska (pierwszy raz byłam tam na rowerze). Wokół pola zieloniutkiego zboża jak widać niżej :)
.
Dalej już było tylko gorzej: mały acz koszmarnie zarośnięty odcinek to szlak św. Jakuba: pokrzywy po pas, zielsko, krzaki i gałęzie dające co chwila po twarzy... Trawa mokra, więc i w butach też. Błocko, kałuże, gdzie niegdzie na poboczu gruz i pogruchotane cegłówki. Jednym słowem trasa nie do powtórzenia !!!
Ale za mały moment ładny widok - brunatno zaorana ziemia z równo zasianym CZYMŚ (nie wiem co to było).
Na koniec (rekordowo jak na mnie szybkiego wyjazdu - 18,3 km/h) ponownie wały - można powiedzieć sławetne "TOUR DE VALY". Słońce nadal nie chciało wyjść a nawet deszczem zaczęło straszyć, więc czym prędzej poleciałam w kierunku domu... W końcu jestem po dyżurze, to nie ma co się przemęczać.
Rekreacyjnie: Siechnice - Groblice - Kotowice - Marcinkowice - Lizawice - Sobocisko - Godziszów - Zębice - Groblice - Siechnice.
No i w całym roku wspięłam się na 366 miejsce :). W maju to niestety lepiej niż 166 chyba nie będę :(
Na początek wzięłam maki
To zaraz na wale biegnącym do Groblic. W ogóle to nowo wyremontowane wały w okolicach Siechnic to fajniaste drogi na rowerowanie. Co prawda nie są długie, ale zawsze coś. Całkiem dalej, czyli już po drugiej stronie 94 (ruchliwej jak diabli), pognałam w kierunku Lizawic i Sobociska (pierwszy raz byłam tam na rowerze). Wokół pola zieloniutkiego zboża jak widać niżej :)
.
Dalej już było tylko gorzej: mały acz koszmarnie zarośnięty odcinek to szlak św. Jakuba: pokrzywy po pas, zielsko, krzaki i gałęzie dające co chwila po twarzy... Trawa mokra, więc i w butach też. Błocko, kałuże, gdzie niegdzie na poboczu gruz i pogruchotane cegłówki. Jednym słowem trasa nie do powtórzenia !!!
Ale za mały moment ładny widok - brunatno zaorana ziemia z równo zasianym CZYMŚ (nie wiem co to było).
Na koniec (rekordowo jak na mnie szybkiego wyjazdu - 18,3 km/h) ponownie wały - można powiedzieć sławetne "TOUR DE VALY". Słońce nadal nie chciało wyjść a nawet deszczem zaczęło straszyć, więc czym prędzej poleciałam w kierunku domu... W końcu jestem po dyżurze, to nie ma co się przemęczać.
- DST 29.05km
- Teren 10.00km
- Czas 01:33
- VAVG 18.74km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 maja 2008
Pod Trzebnicę
Pod Trzebnicę
Siechnice - Wrocław Sołtysowice - Pasikurowice - Siedlec - Skarszyn - Głuchów - Ligota Piękna - Malin - Kryniczno - Krzyżanowice -Sołtysowice - Opatowice - Siechnice.
Trasa ok. 80 km. Wkrótce cały opis...
Wyruszamy z Siechnic, skąd kierujemy się na południowo - wschodnie rejony Wrocławia. Oczywiście wystartować można z Wrocławia, najlepiej za punkt startu obrać sobie stację PKP Wrocław-Sołtysowice.
1. Elektrociepłownia "Czechnice"
...przy ul Polnej, która została wybudowana na przełomie XIX/XX, wchodziła niegdyś w skład przedsiębiorstwa Wacker-Chemie GmbH założonego przez Alexandra Wakera. Obecnie moc wytwarzana przez elektrociepłownię wynosi 110 MW energii elektrycznej i cieplnej 294 MW. Od 2 listopada 1981 r. elektrociepłownia "Czechnica" zaczęła dostarczać ciepło do Wrocławia.
Po przejechaniu przejazdu klejowego, którym kursują pociągi z Wrocławia do Jelcza - Laskowic, jedziemy główną drogą na most na rzece Oławie. Po lewej stronie mijamy sympatyczne miejsce na grilla nad rzeką, z zadaszeniem i miejscem na ognisko.
Za mostem skręcamy w lewo (bardziej w lewo przejedziemy przez jaz (zdjęcie poniżej)
ciut dalej w lewo betonową drogą, którą trochę mocniej potrzęsie. W dni powszednie jest tam ostatnio nieco więcej samochodów, gdyż co niektórzy wolą ominąć remontowaną ulicę Krakowską.
Przy pierwszym zakręcie w lewo można zobaczyć kolejny jaz (lub tamę, jak kto zwał), uruchamiany głównie podczas zagrożenia powodziowego...
i pędzimy w kierunku....
2. Blizanowic,
wsi która jest obecnie w stanie opłakanym, a w której kiedyś mieściły się Zakłady Badawcze Instytutu Zootechniki z Krakowa (więcej o Blizanowicach).
3. Trestno Jadąc dalej docieramy do kolejnej, nieco większej wioski, Trestna. (więcej o Trestnie) gdzie znajduje się punkt pomiarowy poziomu wody w Odrze (kiedyś w Polskim Radio w programie pierwszym podawano wysokość wody na kilku punktach pomiarowych na Wiśle, Odrze i Warcie). Po drodze mijamy mały zaniedbany cmentarzyk z kapliczką bez dachu...
a następnie kościółek, by tuż przed zakrętem w lewo dojrzeć dom, na którym zaznaczony jest poziom wody podczas powodzi w 1997 roku.
4. Opatowice - wyspa Opatowicka. Jeśli za Trestnem jedziemy dalej asfaltówką na drzewach możemy zauważyć znaczek żółtej muszli na niebieskim tle - symbol drogi pątniczej - szlaku św. Jakuba (do Sanatiago de Compostela w Hiszpanii). Kawałek dalej, po minięciu tabliczki oznaczającej wjazd do Wrocławia, dojeżdżamy w końcu do wału oddzielającego drogę od kanału żeglownego na Odrze od wyspy Opatowickiej. Trzeba się nań wspiąć (kołami lub nogami) i przejść na drugą stronę kanału. Co prawda niby jest zakaz przejścia, ale kursujące tam tłumy ludzi jakoś nie przekonują do istnienia tam tegoż zakazu. Od czasu do czasu można być świadkiem otwarcia śluzy, co wygląda całkiem imponująco.
Tutaj udało się mi złapać akcję "podnoszenia wody" w kanale i otwarcie podwojów śluzy ;).
Przejeżdżamy ścieżką przez polanę, po lewej stronie mijając park rozrywki "międzydrzewnej", tzw. małpi gaj (miejsce gdzie można poczuć się jak w zestawie "mały kaskader"). Wjeżdżamy następnie na niedający się nie zauważyć jaz Opatowicki, pozostawiając za plecami całkiem spory szum spadającej po kaskadzie wody.
5. Brzegiem Odry Za jazem musimy skręcić w prawo, dojechać do krótkiego odcinka asfaltowej drogi i dotrzeć do drogi na wale przeciwpowodziowym. Pędzimy (gdy nie ma natłoku spacerowiczów) lewym brzegiem Odry najpierw do mostu Swojczyckiego o od niego nową, całkiem przyjemną ścieżką rowerową do Mostów Jagiellońskich.
6. Wrocław - Sołtysowice
Przejeżdżamy przez te mosty na Odrze i kanale żeglownym i pędzimy dosyć szybko wygodną ścieżką rowerową po prawej stronie ulicy Brucknera. Przy stacji benzynowej Shella wygodniej nam będzie przeprawić się na drugą stronę w kierunku widniejącego przed nami młynu "Sułkowice". Kierujemy się na stację Wrocław - Sołtysowice, mykamy przez przejazd kolejowy, by wkrótce po lewej stronie na początku alei Poprzecznej minąć cukrownię "Wrocłw".
7. Las Sołtysowicki
Dość ruchliwą ul. Sołtysowicką (całe szczęście dosyć krótkim odcinkiem) docieramy do rozjazdu: w lewą stronę kieruje się ul. Redycką i tę sobie możemy dalej darować, pędzimy natomiast prosto w mniejszych już gabarytów ul. Sołtysowicką aż do sympatycznego lasu Sołtysowickiego. Za mostkiem na Widawie, kiedy dotrzemy do pierwszego skrzyżowania polnych dróg wybieramy skręt w lewo.
8. Dawny poligon wojskowy.
Z początku trudno wypatrzyć ślady świadczące o tym, iż był to poligon. Ale im dalej tym bardziej stawało się oczywiste, że sterczące gdzie niegdzie betonowe wieżyczki, wykopy, resztki atrap domów, dają nam do zrozumienia co tutaj sie kiedyś wyczyniało. Obecnie też nie jest lepiej ;), bo jest to całkiem dobre miejsce dla lubiących pobawić się w "wojnę" facetów (a może i dziewczyn tyż). Odbywają sie tu strzelanki na farby lub inną dziwną amunicję. Rejon upodobali sobie także crossowcy, którzy pozostawiają po sobie tylko kłęby unoszącego się w powietrzu piasku i pyłu.
Siechnice - Wrocław Sołtysowice - Pasikurowice - Siedlec - Skarszyn - Głuchów - Ligota Piękna - Malin - Kryniczno - Krzyżanowice -Sołtysowice - Opatowice - Siechnice.
Trasa ok. 80 km. Wkrótce cały opis...
Wyruszamy z Siechnic, skąd kierujemy się na południowo - wschodnie rejony Wrocławia. Oczywiście wystartować można z Wrocławia, najlepiej za punkt startu obrać sobie stację PKP Wrocław-Sołtysowice.
1. Elektrociepłownia "Czechnice"
...przy ul Polnej, która została wybudowana na przełomie XIX/XX, wchodziła niegdyś w skład przedsiębiorstwa Wacker-Chemie GmbH założonego przez Alexandra Wakera. Obecnie moc wytwarzana przez elektrociepłownię wynosi 110 MW energii elektrycznej i cieplnej 294 MW. Od 2 listopada 1981 r. elektrociepłownia "Czechnica" zaczęła dostarczać ciepło do Wrocławia.
Po przejechaniu przejazdu klejowego, którym kursują pociągi z Wrocławia do Jelcza - Laskowic, jedziemy główną drogą na most na rzece Oławie. Po lewej stronie mijamy sympatyczne miejsce na grilla nad rzeką, z zadaszeniem i miejscem na ognisko.
Za mostem skręcamy w lewo (bardziej w lewo przejedziemy przez jaz (zdjęcie poniżej)
ciut dalej w lewo betonową drogą, którą trochę mocniej potrzęsie. W dni powszednie jest tam ostatnio nieco więcej samochodów, gdyż co niektórzy wolą ominąć remontowaną ulicę Krakowską.
Przy pierwszym zakręcie w lewo można zobaczyć kolejny jaz (lub tamę, jak kto zwał), uruchamiany głównie podczas zagrożenia powodziowego...
i pędzimy w kierunku....
2. Blizanowic,
wsi która jest obecnie w stanie opłakanym, a w której kiedyś mieściły się Zakłady Badawcze Instytutu Zootechniki z Krakowa (więcej o Blizanowicach).
3. Trestno Jadąc dalej docieramy do kolejnej, nieco większej wioski, Trestna. (więcej o Trestnie) gdzie znajduje się punkt pomiarowy poziomu wody w Odrze (kiedyś w Polskim Radio w programie pierwszym podawano wysokość wody na kilku punktach pomiarowych na Wiśle, Odrze i Warcie). Po drodze mijamy mały zaniedbany cmentarzyk z kapliczką bez dachu...
a następnie kościółek, by tuż przed zakrętem w lewo dojrzeć dom, na którym zaznaczony jest poziom wody podczas powodzi w 1997 roku.
4. Opatowice - wyspa Opatowicka. Jeśli za Trestnem jedziemy dalej asfaltówką na drzewach możemy zauważyć znaczek żółtej muszli na niebieskim tle - symbol drogi pątniczej - szlaku św. Jakuba (do Sanatiago de Compostela w Hiszpanii). Kawałek dalej, po minięciu tabliczki oznaczającej wjazd do Wrocławia, dojeżdżamy w końcu do wału oddzielającego drogę od kanału żeglownego na Odrze od wyspy Opatowickiej. Trzeba się nań wspiąć (kołami lub nogami) i przejść na drugą stronę kanału. Co prawda niby jest zakaz przejścia, ale kursujące tam tłumy ludzi jakoś nie przekonują do istnienia tam tegoż zakazu. Od czasu do czasu można być świadkiem otwarcia śluzy, co wygląda całkiem imponująco.
Tutaj udało się mi złapać akcję "podnoszenia wody" w kanale i otwarcie podwojów śluzy ;).
Przejeżdżamy ścieżką przez polanę, po lewej stronie mijając park rozrywki "międzydrzewnej", tzw. małpi gaj (miejsce gdzie można poczuć się jak w zestawie "mały kaskader"). Wjeżdżamy następnie na niedający się nie zauważyć jaz Opatowicki, pozostawiając za plecami całkiem spory szum spadającej po kaskadzie wody.
5. Brzegiem Odry Za jazem musimy skręcić w prawo, dojechać do krótkiego odcinka asfaltowej drogi i dotrzeć do drogi na wale przeciwpowodziowym. Pędzimy (gdy nie ma natłoku spacerowiczów) lewym brzegiem Odry najpierw do mostu Swojczyckiego o od niego nową, całkiem przyjemną ścieżką rowerową do Mostów Jagiellońskich.
6. Wrocław - Sołtysowice
Przejeżdżamy przez te mosty na Odrze i kanale żeglownym i pędzimy dosyć szybko wygodną ścieżką rowerową po prawej stronie ulicy Brucknera. Przy stacji benzynowej Shella wygodniej nam będzie przeprawić się na drugą stronę w kierunku widniejącego przed nami młynu "Sułkowice". Kierujemy się na stację Wrocław - Sołtysowice, mykamy przez przejazd kolejowy, by wkrótce po lewej stronie na początku alei Poprzecznej minąć cukrownię "Wrocłw".
7. Las Sołtysowicki
Dość ruchliwą ul. Sołtysowicką (całe szczęście dosyć krótkim odcinkiem) docieramy do rozjazdu: w lewą stronę kieruje się ul. Redycką i tę sobie możemy dalej darować, pędzimy natomiast prosto w mniejszych już gabarytów ul. Sołtysowicką aż do sympatycznego lasu Sołtysowickiego. Za mostkiem na Widawie, kiedy dotrzemy do pierwszego skrzyżowania polnych dróg wybieramy skręt w lewo.
8. Dawny poligon wojskowy.
Z początku trudno wypatrzyć ślady świadczące o tym, iż był to poligon. Ale im dalej tym bardziej stawało się oczywiste, że sterczące gdzie niegdzie betonowe wieżyczki, wykopy, resztki atrap domów, dają nam do zrozumienia co tutaj sie kiedyś wyczyniało. Obecnie też nie jest lepiej ;), bo jest to całkiem dobre miejsce dla lubiących pobawić się w "wojnę" facetów (a może i dziewczyn tyż). Odbywają sie tu strzelanki na farby lub inną dziwną amunicję. Rejon upodobali sobie także crossowcy, którzy pozostawiają po sobie tylko kłęby unoszącego się w powietrzu piasku i pyłu.
- DST 83.49km
- Teren 63.00km
- Czas 05:10
- VAVG 16.16km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Okoliczne lasy
Okoliczne lasy
Mały wypadzik w okoliczne lasy:).
Jazda wśród soczyście zielonych, pachnących świeżością drzew, ze snującym się za plecami oleiście ciężkim zapachem z pól żółtego rzepaku i odżywczym chłodem wieczornego wiaterku:)
Mały wypadzik w okoliczne lasy:).
Jazda wśród soczyście zielonych, pachnących świeżością drzew, ze snującym się za plecami oleiście ciężkim zapachem z pól żółtego rzepaku i odżywczym chłodem wieczornego wiaterku:)
- DST 16.44km
- Teren 15.00km
- Czas 00:58
- VAVG 17.01km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Mosty kolejowe
Mosty kolejowe
Siechnice - Jeziorko Dziewicze - Jeziorko Panieńskie - Czernica - Januszkowice - Janowice - powrót.
Na trasie trzy mosty kolejowe i założenie nowej skrzynki geocachingowej :).
Pierwszy most to most kolejowy nad rzeką Oławą. Później wrzucę jego zdjątko.
Drugi - nad Jeziorkiem Panieńskim - dawną rzeką Odrą. Dawną bo to stare zakole rzeki Odry. Tak sobie meandrowała, że...się odczepiła od głównego nurtu i se została jeziorkiem.
Soczyście zilone lasy wokół Jeziorka Dziewiczego, również pozostałości po zakolach Odry
A oto uroczo obskurne ale jednocześnie z klimatem wejście na peron (ale dumnie brzmi, nie?) na stacji PKP w Kotowicach
Drugi - nad rzeką Odrą.
Tutaj też nad Odrą, ale z drugiej strony. Niestety całkiem pierwszego mostu na rzece Oławie nie załadowałam, ale kiedyś to zrobię.
Nie pozostałam obojętna również na piękno przyrody ożywionej;)
Siechnice - Jeziorko Dziewicze - Jeziorko Panieńskie - Czernica - Januszkowice - Janowice - powrót.
Na trasie trzy mosty kolejowe i założenie nowej skrzynki geocachingowej :).
Pierwszy most to most kolejowy nad rzeką Oławą. Później wrzucę jego zdjątko.
Drugi - nad Jeziorkiem Panieńskim - dawną rzeką Odrą. Dawną bo to stare zakole rzeki Odry. Tak sobie meandrowała, że...się odczepiła od głównego nurtu i se została jeziorkiem.
Soczyście zilone lasy wokół Jeziorka Dziewiczego, również pozostałości po zakolach Odry
A oto uroczo obskurne ale jednocześnie z klimatem wejście na peron (ale dumnie brzmi, nie?) na stacji PKP w Kotowicach
Drugi - nad rzeką Odrą.
Tutaj też nad Odrą, ale z drugiej strony. Niestety całkiem pierwszego mostu na rzece Oławie nie załadowałam, ale kiedyś to zrobię.
Nie pozostałam obojętna również na piękno przyrody ożywionej;)
- DST 33.59km
- Teren 33.59km
- Czas 02:16
- VAVG 14.82km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Trasa: Siechnice-Wrocław pociągiem
Trasa: Siechnice-Wrocław pociągiem (nie wliczane do długości trasy).
Potem: Dworzec PKP - Park Południowy - Muchobór Wielki - Jerzmanowo - Jarnołtów - Lutynia - Mrozów - Wróblowice - Mrozów - Krępice - Muchobór Wielki - Radwanice - Siechnice.
Z Siechnic do Wrocławia - ciuchcią. Pociąg osobowy był zaprzężony w parowóz, który na dodatek jeszcze gwizdał. To ci była atrakcja:). W piętrowym wagonie ciągniętym przez ustrojstwo na węgiel i buchające parą czuć było natomiast smród palonego węgla. Ale jazda był przednia - iście jak w XIX wieku.
W drodze przez las z Lutyni do Mrozowa. Obok biegła ścieżka dydaktyczna.
A oto chyba tatuś powiesił synkowi za karę rower na drzewie ;)
Rekord długości jednej mojej trasy!!!
No i w maju jestem na 166 miejscu a w całym roku na 388. Cały czas do góry!!!
Potem: Dworzec PKP - Park Południowy - Muchobór Wielki - Jerzmanowo - Jarnołtów - Lutynia - Mrozów - Wróblowice - Mrozów - Krępice - Muchobór Wielki - Radwanice - Siechnice.
Z Siechnic do Wrocławia - ciuchcią. Pociąg osobowy był zaprzężony w parowóz, który na dodatek jeszcze gwizdał. To ci była atrakcja:). W piętrowym wagonie ciągniętym przez ustrojstwo na węgiel i buchające parą czuć było natomiast smród palonego węgla. Ale jazda był przednia - iście jak w XIX wieku.
W drodze przez las z Lutyni do Mrozowa. Obok biegła ścieżka dydaktyczna.
A oto chyba tatuś powiesił synkowi za karę rower na drzewie ;)
Rekord długości jednej mojej trasy!!!
No i w maju jestem na 166 miejscu a w całym roku na 388. Cały czas do góry!!!
- DST 78.20km
- Teren 50.00km
- Czas 05:15
- VAVG 14.90km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Do pracy
Do pracy
Tym razem do pracy i z pracy. Ale w robocie miałam powera:)
Ha, w maju jestem dziś na 200 miejscu, w całym roku 2008 - 421 Muszę jeszcze tylko uzupełnić swoje wyjazdy z reszty marca :)
Tym razem do pracy i z pracy. Ale w robocie miałam powera:)
Ha, w maju jestem dziś na 200 miejscu, w całym roku 2008 - 421 Muszę jeszcze tylko uzupełnić swoje wyjazdy z reszty marca :)
- DST 35.30km
- Teren 16.00km
- Czas 02:03
- VAVG 17.22km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 maja 2008
Kategoria Fajne miejsca w necie
Tutaj zbiorę do kupy większość stronek o rowerach, na które zaglądam
Tutaj zbiorę do kupy większość stronek o rowerach, na które zaglądam
Czas na rower - pomysł na połączenie portalu rowerowego z pracą magisterską - w portalu m.in linki do ciekawych artykułów, kalendarz imprez rowerowych,
Bikebrother - tutaj można powrzucać swoje wyjazdy z GPS.
Mio Fuji Bike Maraton 2008 Oficjalna strona Maratonu
Rowery od A do Z Multum ciekawych rzeczy o rowerach: trasy, poradniki, opisy wypraw, itp.
Trasy rowerowe Szczególnie okolice tarnowskich Gór.
BIKE.PL Stronka z fajnym działem "Poradniki".
Wrocławska Gazeta Kolarska Kolarstwo we Wrocławiu
BikeBoard Strona magazynu rowerowego, wydawanego także w formie papierowej
Gdzie na rower Super fajna strona, będąca połączeniem Bikebrothera i nszego wspaniałego Bikestatsa !!
e-cycle Portal z mozliwością dodawania swoich wycieczek i bazą tras rowerowych użytkowników.
Czas na rower - pomysł na połączenie portalu rowerowego z pracą magisterską - w portalu m.in linki do ciekawych artykułów, kalendarz imprez rowerowych,
Bikebrother - tutaj można powrzucać swoje wyjazdy z GPS.
Mio Fuji Bike Maraton 2008 Oficjalna strona Maratonu
Rowery od A do Z Multum ciekawych rzeczy o rowerach: trasy, poradniki, opisy wypraw, itp.
Trasy rowerowe Szczególnie okolice tarnowskich Gór.
BIKE.PL Stronka z fajnym działem "Poradniki".
Wrocławska Gazeta Kolarska Kolarstwo we Wrocławiu
BikeBoard Strona magazynu rowerowego, wydawanego także w formie papierowej
Gdzie na rower Super fajna strona, będąca połączeniem Bikebrothera i nszego wspaniałego Bikestatsa !!
e-cycle Portal z mozliwością dodawania swoich wycieczek i bazą tras rowerowych użytkowników.
- DST 0.01km
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Powrót ze stacji PKP w Św.
Powrót ze stacji PKP w Św. Katarzynie do domu po maratonie.
No cóż, nie dało rady rozdzielić prymitywnego powrotu z pociągu do domu od wielkiego wydarzenia jakim był MARATON - skromną wycieczkę to wpisuję więc dzisiaj.
No cóż, nie dało rady rozdzielić prymitywnego powrotu z pociągu do domu od wielkiego wydarzenia jakim był MARATON - skromną wycieczkę to wpisuję więc dzisiaj.
- DST 3.41km
- Czas 00:15
- VAVG 13.64km/h
- Aktywność Jazda na rowerze