Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2012
Dystans całkowity: | 40.40 km (w terenie 12.30 km; 30.45%) |
Czas w ruchu: | 02:48 |
Średnia prędkość: | 14.43 km/h |
Maksymalna prędkość: | 30.10 km/h |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 40.40 km i 2h 48m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 25 października 2012
Kategoria Geocaching
Październikowo
Zebrałam kilka wycieczek, pojedyncze rozmyły się w pamięci. Pozostała jednak w głowie jedna z małą przygodą.
Popedałowałam w kierunku Skokland, tam pojawiły się nowe geo kesze, więc postanowiłam je odnaleźć. Pierwszy z nich ukryty gdzieś w pobliżu starego domu jakiegoś lokalnego polityka z początku wieku, pozostał jednak nie odnaleziony. Kolejne dwa z powodzeniem, ale jeden z nich okupiony przygodą z rogatym bydłem.
Pokręciłam na szczyt niewielkiej góry, mijając po drodze pastwisko. W jego najodleglejszym zakątku pasły się jakieś krowy, ale nie przejęłam się zbytnio. Na szczycie widoki pyszne, kesz znaleziony i czas wracać. Niestety na przeciw mnie wyszło całe stado krów.
Oby tylko krów, prowadzone były przez kilka byków, więc pozostało mi tylko zawrócić i gdzieś zniknąć im z widoku. Posuwały się niebezpiecznie coraz bliżej mnie. Najpierw schowałam się za kamiennym murkiem, ale oceniwszy teren, stwierdziłam, że krówska mogą do mnie dotrzeć. Pozostało wybrać górę i skały leżące po przeciwnej stronie pastwiskowej drogi.
Gdy już tam się wdrapałam z rowerem, mogłam tylko z góry obserwować poczynania stada. Leżałam cicho przy ziemi, łypając od czasu do czasu okiem, tym szklanym aparatu także, by uwiecznion spotkanie "trzeciego stopnia".
Popedałowałam w kierunku Skokland, tam pojawiły się nowe geo kesze, więc postanowiłam je odnaleźć. Pierwszy z nich ukryty gdzieś w pobliżu starego domu jakiegoś lokalnego polityka z początku wieku, pozostał jednak nie odnaleziony. Kolejne dwa z powodzeniem, ale jeden z nich okupiony przygodą z rogatym bydłem.
Pokręciłam na szczyt niewielkiej góry, mijając po drodze pastwisko. W jego najodleglejszym zakątku pasły się jakieś krowy, ale nie przejęłam się zbytnio. Na szczycie widoki pyszne, kesz znaleziony i czas wracać. Niestety na przeciw mnie wyszło całe stado krów.
Oby tylko krów, prowadzone były przez kilka byków, więc pozostało mi tylko zawrócić i gdzieś zniknąć im z widoku. Posuwały się niebezpiecznie coraz bliżej mnie. Najpierw schowałam się za kamiennym murkiem, ale oceniwszy teren, stwierdziłam, że krówska mogą do mnie dotrzeć. Pozostało wybrać górę i skały leżące po przeciwnej stronie pastwiskowej drogi.
Gdy już tam się wdrapałam z rowerem, mogłam tylko z góry obserwować poczynania stada. Leżałam cicho przy ziemi, łypając od czasu do czasu okiem, tym szklanym aparatu także, by uwiecznion spotkanie "trzeciego stopnia".
- DST 40.40km
- Teren 12.30km
- Czas 02:48
- VAVG 14.43km/h
- VMAX 30.10km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze