Wpisy archiwalne w kategorii
Wypady Dolny Śląsk
Dystans całkowity: | 1325.52 km (w terenie 800.93 km; 60.42%) |
Czas w ruchu: | 81:40 |
Średnia prędkość: | 16.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 30.50 km/h |
Suma podjazdów: | 540 m |
Maks. tętno maksymalne: | 161 (86 %) |
Maks. tętno średnie: | 119 (63 %) |
Suma kalorii: | 4921 kcal |
Liczba aktywności: | 43 |
Średnio na aktywność: | 30.83 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Sobota, 19 lipca 2008
Kategoria Geocaching, Wypady Dolny Śląsk
Wrocław - Oborniki Śląskie - Uraz - Wrocław Osobowice
Wrocław - Oborniki Śląskie - Uraz - Wrocław Osobowice
Inaczej XII wyprawa geocachingowa.
Na początek super rower spod sklepu rowerowego na ul. Kleczkowskiej we Wrocku:)
Już na rubieżach, na małym osiedlu Widawa, przeuroczy kościółek św. Anny.
Inaczej XII wyprawa geocachingowa.
Na początek super rower spod sklepu rowerowego na ul. Kleczkowskiej we Wrocku:)
Już na rubieżach, na małym osiedlu Widawa, przeuroczy kościółek św. Anny.
- DST 91.68km
- Teren 65.00km
- Czas 05:39
- VAVG 16.23km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 lipca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Z pracy, po dyżurze.
Z pracy, po dyżurze.
Druga część dnia - wyjazd po piaseczek do pobliskiego sosnowego lasu.
Druga część dnia - wyjazd po piaseczek do pobliskiego sosnowego lasu.
- DST 38.61km
- Teren 4.00km
- Czas 02:04
- VAVG 18.68km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 lipca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Do pracy, niestety.
I po urlopie
Do pracy, niestety.
I po urlopie :(
Trasa do pracy. Ale chyba coś nie działa jak trzeba...buuuu
I po urlopie :(
Trasa do pracy. Ale chyba coś nie działa jak trzeba...buuuu
- DST 18.59km
- Teren 5.00km
- Czas 01:02
- VAVG 17.99km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 18 czerwca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Krótko bo boleśnie
Krótko bo boleśnie
Miał być wyjazd po kesza z geokretem na wrocławskie Niskie Łąki, skończyło się poobijanym kolanem a raczej stłuczoną rzepką. Machnęłam ręką i wróciłam do domu, za bardzo bolało... ajć.
Ale za to wcześniej byłam w Oławie w sprawach poważniejszych... i tam zrobiłam zrzut skrzynki.
A ta płaskorzeźba znajduje się na bocznej ścianie powyższego zamku księżnej Luizy von Anholt.
Miał być wyjazd po kesza z geokretem na wrocławskie Niskie Łąki, skończyło się poobijanym kolanem a raczej stłuczoną rzepką. Machnęłam ręką i wróciłam do domu, za bardzo bolało... ajć.
Ale za to wcześniej byłam w Oławie w sprawach poważniejszych... i tam zrobiłam zrzut skrzynki.
A ta płaskorzeźba znajduje się na bocznej ścianie powyższego zamku księżnej Luizy von Anholt.
- DST 6.71km
- Teren 5.10km
- Czas 00:25
- VAVG 16.10km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 czerwca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Wały, wały...
Wały, wały...
No cóż, dość późno wróciłam z pracy i już słońce chyliło się ku zachodowi a mi zrobiło się go szkoda. Czyż można nie wykorzystać takiej okazji, tym bardziej że w domu jakoś pusto po wyjściu Wojtasa...
No, a poza tym trzeba było sprawdzić jak ma się rowerek po serwisie. Nówki linki, klocki, regulacja przerzutek na cacy, wszystko chodzi cicho, ładnie i składnie. Mam nadzieję, że na wyprawie do Chorwacji (tylko Istria w zasadzie) rower nie zawiedzie.
No i maczek z perspektywy "podłogi". Jakaś tendencyjna jestem z tymi makami...;)
No cóż, dość późno wróciłam z pracy i już słońce chyliło się ku zachodowi a mi zrobiło się go szkoda. Czyż można nie wykorzystać takiej okazji, tym bardziej że w domu jakoś pusto po wyjściu Wojtasa...
No, a poza tym trzeba było sprawdzić jak ma się rowerek po serwisie. Nówki linki, klocki, regulacja przerzutek na cacy, wszystko chodzi cicho, ładnie i składnie. Mam nadzieję, że na wyprawie do Chorwacji (tylko Istria w zasadzie) rower nie zawiedzie.
No i maczek z perspektywy "podłogi". Jakaś tendencyjna jestem z tymi makami...;)
- DST 13.25km
- Teren 10.04km
- Czas 00:39
- VAVG 20.38km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 czerwca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Do pracy po raz drugi
Do pracy po raz drugi
He,he,he. Do pracy jak widać jeżdżę rowerem jak nic później nie muszę załatwiać na mieście. A że zazwyczaj tak bywa, rower do pracy jest tylko od czasu do czasu. Zresztą tym razem musiałam pojechać do serwisu. Ten na ul. Pułaskiego (Wrocław) był do du...szy(hi,hi), więc tym razem pozstawiłam na serwis u AUTHORA. Zobaczymy...
He,he,he. Do pracy jak widać jeżdżę rowerem jak nic później nie muszę załatwiać na mieście. A że zazwyczaj tak bywa, rower do pracy jest tylko od czasu do czasu. Zresztą tym razem musiałam pojechać do serwisu. Ten na ul. Pułaskiego (Wrocław) był do du...szy(hi,hi), więc tym razem pozstawiłam na serwis u AUTHORA. Zobaczymy...
- DST 22.22km
- Teren 15.00km
- Czas 01:20
- VAVG 16.66km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 czerwca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Gdzieś blisko
Gdzieś blisko
Spod domu na mecz piłkarski a potem w kierunku terenów wodonośnych i Blizanowic.
Niestety dzisiaj bez towarzystwa, samotnie, z myślami pełnymi pytań... czy pojechać do Norwegii????
Mecz piłkarski? - zajechałam przypadkowo, nawet nie wiedząc kto gra :).
No i próbki twórczości z okolic
Spod domu na mecz piłkarski a potem w kierunku terenów wodonośnych i Blizanowic.
Niestety dzisiaj bez towarzystwa, samotnie, z myślami pełnymi pytań... czy pojechać do Norwegii????
Mecz piłkarski? - zajechałam przypadkowo, nawet nie wiedząc kto gra :).
No i próbki twórczości z okolic
- DST 24.12km
- Teren 15.00km
- Czas 01:27
- VAVG 16.63km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 czerwca 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Północne lasy
Północne lasy
Trasa: Siechnice - Czernica (przez 3 mosty, kolejowe rzecz jasna:)) - Chrząstawa Mała - Chrząstawa Wielka - Leśny Młyn - Ligota Mała - Brzezinki - Chrząstawa - Czernica - Siechnice.
Gwóźdź programu to kopalnia kruszyw naturalnych - Brzezinki.
Niestety zdjęcia będą tylko z aparatu w telefonie bo większy aparat się "popsowił" :(
A oto góra piachu w kopalni piasku. Może tego nie widać, ale na czubku się fajnie ów piasek obsuwał !!!
A to z kolei kilka ciekawych "ustrojstw" do wydobywania złocistego, sypkiego piaseczku.
Woda dla stóp po wileu kilometrach jazdy w upale była cudownym orzeźwieniem !!
Ta budka to chyba siedziba i biuro "dyrektora" kopalni na "wygnaniu" lub "kerownika"
Trasa: Siechnice - Czernica (przez 3 mosty, kolejowe rzecz jasna:)) - Chrząstawa Mała - Chrząstawa Wielka - Leśny Młyn - Ligota Mała - Brzezinki - Chrząstawa - Czernica - Siechnice.
Gwóźdź programu to kopalnia kruszyw naturalnych - Brzezinki.
Niestety zdjęcia będą tylko z aparatu w telefonie bo większy aparat się "popsowił" :(
A oto góra piachu w kopalni piasku. Może tego nie widać, ale na czubku się fajnie ów piasek obsuwał !!!
A to z kolei kilka ciekawych "ustrojstw" do wydobywania złocistego, sypkiego piaseczku.
Woda dla stóp po wileu kilometrach jazdy w upale była cudownym orzeźwieniem !!
Ta budka to chyba siedziba i biuro "dyrektora" kopalni na "wygnaniu" lub "kerownika"
- DST 66.65km
- Teren 40.00km
- Czas 04:13
- VAVG 15.81km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk
Rajdzik po siedleckim lesie
Rajdzik po siedleckim lesie
Tam skąd poprzednio maki pochodziły, stąd i ta koniczyna :)
Kolejny punkt drogi - KOTOWICE. Świat się cywilizuje ale gdzieś czasem czas staje w miejscu...
W końcu dotarłyśmy do lasu między Siedlcami a Oławą. Niespodziewanie można było poszaleć po piaszczystych ścieżkach. Mapka topo już z leksza nieaktualna po śladu po żwirowni już nie było... Ale za to dzisiaj wszystko zarośnięte zasadzoną kiedyś szkółką. Ale piachy na trening całkiem niezłe :)
Tam skąd poprzednio maki pochodziły, stąd i ta koniczyna :)
Kolejny punkt drogi - KOTOWICE. Świat się cywilizuje ale gdzieś czasem czas staje w miejscu...
W końcu dotarłyśmy do lasu między Siedlcami a Oławą. Niespodziewanie można było poszaleć po piaszczystych ścieżkach. Mapka topo już z leksza nieaktualna po śladu po żwirowni już nie było... Ale za to dzisiaj wszystko zarośnięte zasadzoną kiedyś szkółką. Ale piachy na trening całkiem niezłe :)
- DST 35.31km
- Teren 25.00km
- Czas 02:16
- VAVG 15.58km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 maja 2008
Kategoria Wypady Dolny Śląsk, Geocaching
Obóz pracy k/Miłoszyc
Obóz pracy k/Miłoszyc
VI wyprawa geocachingowa
Kolejny wypad w celu założenia (przy okazji oczywiście) nowej skrzynki geocachingowej przy pomniku ofiar obozu pracy Funfteichen (koło Miłoszyc). W okolicach Nadolic Wielkich odwiedziny cmentarza żołnierzy niemieckich - tzw. Parku Pokoju, jednego z czterech w Europie miejsca, gdzie uczczono pamięć poległych żołnierzy wszystkich narodowości, bez względu na to czy walczyli po stronie aliantów czy najeźdźców...
Pomnik ku czci ofiar obozów pracy. Z początku ciężko było znaleźć, choć byłam tu wcześniej. Na terenie tego zagajnika schowałyśmy skrzynkę geocachingową - jeśli komuś coś to mówi :)
A oto małe co nieco na ten temat. W 1942 r. podjęto decyzję o utworzeniu fabryki zaopatrującej w broń armię III Rzeszy. Właścicielem fabryki był sam Alfred Krupp a na cześć matki Kruppa, Berthy, nazwano go "Bertha Werke". W Bertha - Werke początkowo produkowano haubice (działa dalekosiężne) o średnicy lufy 125 mm, potem wały korbowe do samolotów i silniki czołgowe. Przestrzeń fabryki wypełniało 6 wielkich hal o powierzchni 200 x 200 m. Natomiast już w grudniu 1943 zakończono budowę budowę obozu "Fünfteichen", filę obozu KL Gros Rosen (Rogoźnica), z którego więźniów zatrudniono przy katorżniczej pracy tej fabryce.
O niedoli więźniów może świadczyć fragment z książki "Jelcz-Laskowice nasza mała ojczyzna":
"W zakładach więźniowie pracowali na 2 zmiany po 12 godzin. Nazywali je szychtami. Pierwsza zmiana rozpoczynała pracę o godz. 6 rano. Między 12.00 a 13.00 była półgodzinna przerwa na sprawdzenie obecności. O godz. 18.00 kończono pracę i w kolumnach wracano do obozu. Na nocnej zmianie krótki apel porządkowy odbywał się między godz. 24.00 a 1.00, na dziennej między 12.00, a 13.00.
W trakcie procesu w Norymberdze Krupp podkreślał, że dbał o dożywianie więźniów podczas pracy. W tym celu rzeczywiście w zakładach przygotowywano kotły z kawą, ale tę kawę można było wypić tylko wtedy, gdy kapo miał dobry humor. Samowolne sięgnięcie po kubek ciepłego napoju kończyło się zazwyczaj biciem. Niektórzy nadzorcy, zwłaszcza Ślązacy, byli przychylni więźniom i nieraz udawali, że nie dostrzegają krótkiego odpoczynku na wypicie kawy, ogrzanie rąk przy żelaznym piecyku czy zjedzenie kawałka chleba, podarowanego przez kogoś z litości.
Jerzy Przybyłek był przydzielony do dziennej zmiany w grupie budowlano - porządkowej. Zadaniem tych więźniów było obsianie trawą schronów przeciwlotniczych, wyładunek cegły, cementu i innych materiałów budowlanych. Były więzień pamięta również prace polegające na grodzeniu drutem kolczastym 3 km drogi, od obozu do fabryki. Wyjątkowo wyczerpujące było dźwiganie bębnów drutu kolczastego.
W fabryce straż SS cały czas stała wzdłuż ścian. Esesmani pilnowali, żeby nikt nie uciekł, ale zwykle nie wtrącali się do wykonywanej pracy. To zajęcie było przeznaczone dla majstrów i ich pomocników. Za najmniejszą pomyłkę, powolną pracę czy nieuwagę karali poszturchiwaniem, biciem żelaznym prętem lub gumową pałką. Jeżeli któryś z nich nie miał ochoty bić, wyznaczał zastępcę, a ten zwykle wymierzał zwykłą w takich wypadkach porcję 25 razów. Taką karę otrzymał Leonard Kosiński (w obozie Gross Rosen więzień nr 23 883) za to, że zasnął i nie stawił się w porę na nocny apel. Na krótką przerwę w pracy pozwolił mu majster, ponieważ zabrakło części do produkcji lawet, które obrabiano na tokarni karuzelowej. Więzień, korzystając z chwili wytchnienia, siadł oparty o ciepłą maszynę i zasnął przemęczony i zmarznięty. Za złe wykonywanie zadań kierowano do karnej kompanii. Tam ludzie ginęli w ciągu dwóch tygodni, ponieważ nie wytrzymywali pracy trwającej bez przerwy od godz. 3.00 rano do 22.00 i głodu. Musiało im wystarczyć 5 dag chleba i 1/4 l zupy na dzień. Często w fabryce zdarzały się wypadki samobójstwa. Wystarczyło założyć pętlę z drutu na szyję, zaczepić ją na suwnicy i nacisnąć guzik ciągnący hak wysoko pod sufit".
Park Pokoju - cmentarz żołnierzy niemieckich w Nadolicach Wielkich. Okazało się, iż na tym cmentarzu pochowani są esesmani, odpowiedzialni m.in za zbrodnie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
a na jednej z płyt pamiątkowych z nazwiskami poległych "przycupnął sobie ślimak".
W drodze powrotnej przez Kamieniec Wrocławski, klucząc nad jeziorem Bajkał (jakie to oczywiście jezioro:)) i dalej przez Jeszkowice, Czernicę i most kolejowy nad Odrą - to specjalnie dla alabastrowego :).
[b]Miejsce w roku 2008 - awans na 356, w maju 215
VI wyprawa geocachingowa
Kolejny wypad w celu założenia (przy okazji oczywiście) nowej skrzynki geocachingowej przy pomniku ofiar obozu pracy Funfteichen (koło Miłoszyc). W okolicach Nadolic Wielkich odwiedziny cmentarza żołnierzy niemieckich - tzw. Parku Pokoju, jednego z czterech w Europie miejsca, gdzie uczczono pamięć poległych żołnierzy wszystkich narodowości, bez względu na to czy walczyli po stronie aliantów czy najeźdźców...
Pomnik ku czci ofiar obozów pracy. Z początku ciężko było znaleźć, choć byłam tu wcześniej. Na terenie tego zagajnika schowałyśmy skrzynkę geocachingową - jeśli komuś coś to mówi :)
A oto małe co nieco na ten temat. W 1942 r. podjęto decyzję o utworzeniu fabryki zaopatrującej w broń armię III Rzeszy. Właścicielem fabryki był sam Alfred Krupp a na cześć matki Kruppa, Berthy, nazwano go "Bertha Werke". W Bertha - Werke początkowo produkowano haubice (działa dalekosiężne) o średnicy lufy 125 mm, potem wały korbowe do samolotów i silniki czołgowe. Przestrzeń fabryki wypełniało 6 wielkich hal o powierzchni 200 x 200 m. Natomiast już w grudniu 1943 zakończono budowę budowę obozu "Fünfteichen", filę obozu KL Gros Rosen (Rogoźnica), z którego więźniów zatrudniono przy katorżniczej pracy tej fabryce.
O niedoli więźniów może świadczyć fragment z książki "Jelcz-Laskowice nasza mała ojczyzna":
"W zakładach więźniowie pracowali na 2 zmiany po 12 godzin. Nazywali je szychtami. Pierwsza zmiana rozpoczynała pracę o godz. 6 rano. Między 12.00 a 13.00 była półgodzinna przerwa na sprawdzenie obecności. O godz. 18.00 kończono pracę i w kolumnach wracano do obozu. Na nocnej zmianie krótki apel porządkowy odbywał się między godz. 24.00 a 1.00, na dziennej między 12.00, a 13.00.
W trakcie procesu w Norymberdze Krupp podkreślał, że dbał o dożywianie więźniów podczas pracy. W tym celu rzeczywiście w zakładach przygotowywano kotły z kawą, ale tę kawę można było wypić tylko wtedy, gdy kapo miał dobry humor. Samowolne sięgnięcie po kubek ciepłego napoju kończyło się zazwyczaj biciem. Niektórzy nadzorcy, zwłaszcza Ślązacy, byli przychylni więźniom i nieraz udawali, że nie dostrzegają krótkiego odpoczynku na wypicie kawy, ogrzanie rąk przy żelaznym piecyku czy zjedzenie kawałka chleba, podarowanego przez kogoś z litości.
Jerzy Przybyłek był przydzielony do dziennej zmiany w grupie budowlano - porządkowej. Zadaniem tych więźniów było obsianie trawą schronów przeciwlotniczych, wyładunek cegły, cementu i innych materiałów budowlanych. Były więzień pamięta również prace polegające na grodzeniu drutem kolczastym 3 km drogi, od obozu do fabryki. Wyjątkowo wyczerpujące było dźwiganie bębnów drutu kolczastego.
W fabryce straż SS cały czas stała wzdłuż ścian. Esesmani pilnowali, żeby nikt nie uciekł, ale zwykle nie wtrącali się do wykonywanej pracy. To zajęcie było przeznaczone dla majstrów i ich pomocników. Za najmniejszą pomyłkę, powolną pracę czy nieuwagę karali poszturchiwaniem, biciem żelaznym prętem lub gumową pałką. Jeżeli któryś z nich nie miał ochoty bić, wyznaczał zastępcę, a ten zwykle wymierzał zwykłą w takich wypadkach porcję 25 razów. Taką karę otrzymał Leonard Kosiński (w obozie Gross Rosen więzień nr 23 883) za to, że zasnął i nie stawił się w porę na nocny apel. Na krótką przerwę w pracy pozwolił mu majster, ponieważ zabrakło części do produkcji lawet, które obrabiano na tokarni karuzelowej. Więzień, korzystając z chwili wytchnienia, siadł oparty o ciepłą maszynę i zasnął przemęczony i zmarznięty. Za złe wykonywanie zadań kierowano do karnej kompanii. Tam ludzie ginęli w ciągu dwóch tygodni, ponieważ nie wytrzymywali pracy trwającej bez przerwy od godz. 3.00 rano do 22.00 i głodu. Musiało im wystarczyć 5 dag chleba i 1/4 l zupy na dzień. Często w fabryce zdarzały się wypadki samobójstwa. Wystarczyło założyć pętlę z drutu na szyję, zaczepić ją na suwnicy i nacisnąć guzik ciągnący hak wysoko pod sufit".
Park Pokoju - cmentarz żołnierzy niemieckich w Nadolicach Wielkich. Okazało się, iż na tym cmentarzu pochowani są esesmani, odpowiedzialni m.in za zbrodnie w obozie koncentracyjnym w Auschwitz.
a na jednej z płyt pamiątkowych z nazwiskami poległych "przycupnął sobie ślimak".
W drodze powrotnej przez Kamieniec Wrocławski, klucząc nad jeziorem Bajkał (jakie to oczywiście jezioro:)) i dalej przez Jeszkowice, Czernicę i most kolejowy nad Odrą - to specjalnie dla alabastrowego :).
[b]Miejsce w roku 2008 - awans na 356, w maju 215
- DST 54.79km
- Teren 45.00km
- Czas 03:24
- VAVG 16.11km/h
- Aktywność Jazda na rowerze