Niedziela, 15 kwietnia 2012
Kategoria Do i z pracy
A nic ciekawego
A nic ciekawego :)
- DST 10.20km
- Teren 2.40km
- Czas 00:34
- VAVG 18.00km/h
- VMAX 29.20km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 258kcal
- Podjazdy 95m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 kwietnia 2012
Kategoria Do i z pracy
Nieudany - udany caching
No cóż, nie ma jak to pisać zaraz po przyjeździe, więcej szczegółów w głowie.
Jak wspomniałam wczoraj weekend w pracy, czyli kilka godzinek dyżuru w szpitalu, reszta w domu pod telefonem.
A i pogoda fajna by dojechać do pracy rowerem.
Do pracy pokręciłam ciut okrężną drogą przez las, by poczuć zew natury. Po pracy, jakby nie wiedząc co z sobą począć, postanowiłam odnaleźć dwa kesze (geocaching, w który się bawię od kilku lat). Niestety ten przy szpitalu może i istnieje, ale z moim "geocachingowym nosem" coś dzisiaj nie tak i nie mogłam go odkryć.
Drugi, bliżej domu, koło lesu, który "przemierzam" codziennie do pracy, zeszło mi jeszcze dłużej.
Okolica nazywa się Solandsbakkene z kilkoma wyższymi pagórkami porośniętymi lasem, kilkoma polanami, z drewnianymi ławkami i miejscem na grilla. Nieco dalej dwa małe oczka wodne, które jak się dowiedziałam dzisiaj z tabliczki, są naturalnym miejscem występowania salamandry dużej. Ot, co dzisiaj odkryłam. Trzeba będzie się kiedyś wybrać i podpatrzyć stworzenia.
Kierowałam się w stronę kesza, gdy na widoku pojawiła się jakaś dziewczyna chodząca w kółko tą samą dróżką, w dół i do góry... w dół i do góry. Nie wiem co dziewczę robiło, pewno trenowało, ale wyglądało dziwnie.
Kiedy oddaliła się rozpoczęłam poszukiwania... niestety też nieudane. Kesz nie był ukryty ani w kamiennym murku, odgradzającym zapewne czyjąś dawną własność, ani na drzewie w budce dla ptaków. Straciłam sporo czasu, więc gnana głodem wsiadłam niepocieszona na rower i pojechałam do domu.
Na marginesie... wygrzebałam stare zdjęcia sprzed roku, też z kwietnia. Wtedy było już full zielono, dzisiaj jeszcze nie!
Jak wspomniałam wczoraj weekend w pracy, czyli kilka godzinek dyżuru w szpitalu, reszta w domu pod telefonem.
A i pogoda fajna by dojechać do pracy rowerem.
Do pracy pokręciłam ciut okrężną drogą przez las, by poczuć zew natury. Po pracy, jakby nie wiedząc co z sobą począć, postanowiłam odnaleźć dwa kesze (geocaching, w który się bawię od kilku lat). Niestety ten przy szpitalu może i istnieje, ale z moim "geocachingowym nosem" coś dzisiaj nie tak i nie mogłam go odkryć.
Drugi, bliżej domu, koło lesu, który "przemierzam" codziennie do pracy, zeszło mi jeszcze dłużej.
Okolica nazywa się Solandsbakkene z kilkoma wyższymi pagórkami porośniętymi lasem, kilkoma polanami, z drewnianymi ławkami i miejscem na grilla. Nieco dalej dwa małe oczka wodne, które jak się dowiedziałam dzisiaj z tabliczki, są naturalnym miejscem występowania salamandry dużej. Ot, co dzisiaj odkryłam. Trzeba będzie się kiedyś wybrać i podpatrzyć stworzenia.
Kierowałam się w stronę kesza, gdy na widoku pojawiła się jakaś dziewczyna chodząca w kółko tą samą dróżką, w dół i do góry... w dół i do góry. Nie wiem co dziewczę robiło, pewno trenowało, ale wyglądało dziwnie.
Kiedy oddaliła się rozpoczęłam poszukiwania... niestety też nieudane. Kesz nie był ukryty ani w kamiennym murku, odgradzającym zapewne czyjąś dawną własność, ani na drzewie w budce dla ptaków. Straciłam sporo czasu, więc gnana głodem wsiadłam niepocieszona na rower i pojechałam do domu.
Na marginesie... wygrzebałam stare zdjęcia sprzed roku, też z kwietnia. Wtedy było już full zielono, dzisiaj jeszcze nie!
- DST 10.20km
- Teren 3.40km
- Czas 00:38
- VAVG 16.11km/h
- VMAX 29.80km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 270kcal
- Podjazdy 67m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 13 kwietnia 2012
Kategoria Do i z pracy
Kwiecień plecień...
Do pracki... i do domu :) Preferuję to drugie!
Na jutro też zapowiadają bezdeszczową pogodę, więc może pokręcę więcej. Dyżur weekendowy to wszak też dobra okazja.
A propos pracy...
Na drzwiach jednego z gabinetów, a dokładniej konturka sekretarek w przychodni laryngologicznej znalazłam taki oto fajne przedstawienie, kto w nim pracuje!
Urzekające!!
Na jutro też zapowiadają bezdeszczową pogodę, więc może pokręcę więcej. Dyżur weekendowy to wszak też dobra okazja.
A propos pracy...
Na drzwiach jednego z gabinetów, a dokładniej konturka sekretarek w przychodni laryngologicznej znalazłam taki oto fajne przedstawienie, kto w nim pracuje!
Urzekające!!
- DST 9.00km
- Teren 2.00km
- Czas 00:32
- VAVG 16.88km/h
- VMAX 31.30km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 236kcal
- Podjazdy 53m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 kwietnia 2012
Kategoria Do i z pracy
Przed Wielkanocnie
Pogoda sprzyjała, sprzyjała i przestała. Wczoraj rano chciałam użyć dwóch kółek, ale po 15 minutach okazało się ze nadcciaga jakieś chmurzysko i zaczął padać... śnieg. Jako, że ja nie z takich co jeżdżą za wszelka cenę, zmieniam plany i został mi autobus.
Ale dzisiaj znowu wyjrzało słońce, i miało być na plusie, więc ostatni raz przed świętami wsiadłam na rower. Ostatni raz, bowiem od jutra czas na narty, wszak wszyscy w Norwegii na Wielkanoc zjeżdżają w góry, by wykorzystać trochę wolnego i zażyć białego szaleństwa. Ja na biegówki!!
Ale dzisiaj znowu wyjrzało słońce, i miało być na plusie, więc ostatni raz przed świętami wsiadłam na rower. Ostatni raz, bowiem od jutra czas na narty, wszak wszyscy w Norwegii na Wielkanoc zjeżdżają w góry, by wykorzystać trochę wolnego i zażyć białego szaleństwa. Ja na biegówki!!
- DST 9.00km
- Teren 2.00km
- Czas 00:30
- VAVG 18.00km/h
- VMAX 30.40km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 234kcal
- Podjazdy 89m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 kwietnia 2012
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Wietrzny prima aprillis
Dzisiaj dzień dyżurowy. Prognoza z wczoraj obwieszczała deszcz, więc rano ubrałam się w normalne ciuchy by załapać się na autobus. Ale ocena oczna na balkonie wykazała, że nie jest tak źle jak zapowiadano. Przebrałam się więc w rowerowe rzeczy.
Do pracy dotarłam w niecałe 15 minut, ale po kilku godzinach w pracy, kiedy wsiadłam na rower w drogę powrotną, nie było już tak miło.
Wzmógł się wiatr, który miał się pojawić dopiero wieczorem. Muszę przypomnieć, że dosyć często u mnie wieje, w końcu wybrzeże, Goldstrom i takie tam klimatyczne sprawy.
Ciężko było, nawet jak jechałam z górki i jadąc postanowiłam się podzielić paroma faktami o wietrze w Norwegii.
W Polsce wieje, albo nie. Jak wieje to mniej lub mocniej, ot i koniec dyskusji o wietrze.
W Norwegii każdy niemal rodzaj wiatru ma swoją nazwę, które poniżej rzytaczam.
Windstille (cisza)– 0 m/sek
Flauwind (ledwy wiaterek) 1 m/sek (3,6 km/h)
Svak vind (słaby wiatr) – 2 -3 m/sek (7,2 – 10,8 km/h)
Lett bris (lekka bryza) – 4-5 m/sek (14-18 km/h)
Laber bris (umiarkowana bryza) 6-8 m/sek ( 21,6 -28,8 km/h)
Frisk bris (zdrowa bryza) – 9-11 m/sek (32,4- 39,6 km/h)
Liten kuling (mała wichura) - 12-14 m/sek (43,2- 50,4 km/h)
Stiv kuling (wielka wichura) - 15-20 m/sek (54- 72 km/h) , 7 w skali Boeforta na morzu
Liten storm (mały sztorm) – 21-24 m/sek (75,6- 86,4), 9 w skali Beaforta
Full storm (pełny sztorm) – 25- 28 m/sek (90 – 100,8 km/h)
Sterk storm (silny sztorm) – 29 – 32 m/sek (104,4 – 115,2 km/h) 11 w skali Beaforta
Orkan (orkan) – powyżej 33 m/sek, (118,8 km/h).
Tak więc jest 12 różnych odmian wiatru.
W dodatku w moich okolicach mówi się o szczególnie dokuczliwym, nordvind, czyli wietrze z północy, zazwyczaj zimnym i nieprzyjemnym.
No i dzisiaj spotkał mnie w drodze powrotnej liten kuling czyli mała wichura!!!
Dobrze, że już jestem w domu. Słucham tylko jak uderza w dach i czasami dechy w domu trzeszczą.
A zdjęcia są wspomnieniowe z Teneryfy!! Rowerowo!!
Do pracy dotarłam w niecałe 15 minut, ale po kilku godzinach w pracy, kiedy wsiadłam na rower w drogę powrotną, nie było już tak miło.
Wzmógł się wiatr, który miał się pojawić dopiero wieczorem. Muszę przypomnieć, że dosyć często u mnie wieje, w końcu wybrzeże, Goldstrom i takie tam klimatyczne sprawy.
Ciężko było, nawet jak jechałam z górki i jadąc postanowiłam się podzielić paroma faktami o wietrze w Norwegii.
W Polsce wieje, albo nie. Jak wieje to mniej lub mocniej, ot i koniec dyskusji o wietrze.
W Norwegii każdy niemal rodzaj wiatru ma swoją nazwę, które poniżej rzytaczam.
Windstille (cisza)– 0 m/sek
Flauwind (ledwy wiaterek) 1 m/sek (3,6 km/h)
Svak vind (słaby wiatr) – 2 -3 m/sek (7,2 – 10,8 km/h)
Lett bris (lekka bryza) – 4-5 m/sek (14-18 km/h)
Laber bris (umiarkowana bryza) 6-8 m/sek ( 21,6 -28,8 km/h)
Frisk bris (zdrowa bryza) – 9-11 m/sek (32,4- 39,6 km/h)
Liten kuling (mała wichura) - 12-14 m/sek (43,2- 50,4 km/h)
Stiv kuling (wielka wichura) - 15-20 m/sek (54- 72 km/h) , 7 w skali Boeforta na morzu
Liten storm (mały sztorm) – 21-24 m/sek (75,6- 86,4), 9 w skali Beaforta
Full storm (pełny sztorm) – 25- 28 m/sek (90 – 100,8 km/h)
Sterk storm (silny sztorm) – 29 – 32 m/sek (104,4 – 115,2 km/h) 11 w skali Beaforta
Orkan (orkan) – powyżej 33 m/sek, (118,8 km/h).
Tak więc jest 12 różnych odmian wiatru.
W dodatku w moich okolicach mówi się o szczególnie dokuczliwym, nordvind, czyli wietrze z północy, zazwyczaj zimnym i nieprzyjemnym.
No i dzisiaj spotkał mnie w drodze powrotnej liten kuling czyli mała wichura!!!
Dobrze, że już jestem w domu. Słucham tylko jak uderza w dach i czasami dechy w domu trzeszczą.
A zdjęcia są wspomnieniowe z Teneryfy!! Rowerowo!!
- DST 8.60km
- Teren 2.00km
- Czas 00:34
- VAVG 15.18km/h
- VMAX 31.20km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 251kcal
- Podjazdy 54m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 marca 2012
Kategoria Do i z pracy
Nic specjalnego
Znowu do i z pracy.
Ale jeszcze parę zdjątek z Teneryfy!!
Ale jeszcze parę zdjątek z Teneryfy!!
- DST 10.19km
- Teren 2.50km
- Czas 00:34
- VAVG 17.98km/h
- VMAX 32.60km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 230kcal
- Podjazdy 95m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 marca 2012
Kategoria Do i z pracy
Reminiscencje z Teneryfy
W tym tygodniu pogoda sprzyjała, cały tydzień do pracy rowerem, a jako że świeciło słońce w głowie po drodze łomotały się wspomnienia z poprzedniego tygodnia i wakacji na Teneryfie.
Szczególnie wycieczka na wulkan, Pico del Teide. Pico del Teide to szczyt wulkaniczny położony na wyspie Teneryfie (Wyspy Kanaryjskie). Sięga na wysokość 3718 m n.p.m. a od dna morza około 7500 metrów i jest najwyższym szczytem w Hiszpanii.
Po drodze na szczyt "najpiękniejsze" są bazaltowe skały, zastygła i chropowata lawa, którą od czasu do czasu coś porasta. Albo sosny w kontrastującej z brązem bazaltu zieleni, albo jakieś inne "planty". Cały teren należy do Parku Narodowego Teide.
Na wysokości około 2000 m n.p.m. rozłożone są równiny zwane cañadas. Teren ten ukształtowany jest przez działalność wulkanu – pokrywają go bazaltowe, pumeksowe i obsydianowe formacje skalne, a przez całą długość zbocza wulkanicznego stożka ciągną się zastygłe strumienie lawy. Jest to wulkan czynny. Ostatnia erupcja miała miejsce w 1909 roku.
Ja wybrałam się na wulkan autobusem. Drogą, która jest pewno znana miłośnikom kolarstwa, tam bowiem ćwiczą zawzięcie podjazdy profesjonalne teamy kolarskie. Nawet jakieś mijaliśmy po drodze. Ja bym tam nie dała rady, silnik autobusu ledwo zipał.
Wjazd spod parkingu samochodowego na wysokość ok. 3550 m n.p.m odbywa się kolejką linową, którą też się zabrałam. Po raz pierwszy w życiu doznałam również niewielkich objawów choroby wysokościowej, zawroty głowy i lekka euforia. Śmieszne uczucie!! Pstryknęłam nawet kilka zdjęć.
Szczególnie wycieczka na wulkan, Pico del Teide. Pico del Teide to szczyt wulkaniczny położony na wyspie Teneryfie (Wyspy Kanaryjskie). Sięga na wysokość 3718 m n.p.m. a od dna morza około 7500 metrów i jest najwyższym szczytem w Hiszpanii.
Po drodze na szczyt "najpiękniejsze" są bazaltowe skały, zastygła i chropowata lawa, którą od czasu do czasu coś porasta. Albo sosny w kontrastującej z brązem bazaltu zieleni, albo jakieś inne "planty". Cały teren należy do Parku Narodowego Teide.
Na wysokości około 2000 m n.p.m. rozłożone są równiny zwane cañadas. Teren ten ukształtowany jest przez działalność wulkanu – pokrywają go bazaltowe, pumeksowe i obsydianowe formacje skalne, a przez całą długość zbocza wulkanicznego stożka ciągną się zastygłe strumienie lawy. Jest to wulkan czynny. Ostatnia erupcja miała miejsce w 1909 roku.
Ja wybrałam się na wulkan autobusem. Drogą, która jest pewno znana miłośnikom kolarstwa, tam bowiem ćwiczą zawzięcie podjazdy profesjonalne teamy kolarskie. Nawet jakieś mijaliśmy po drodze. Ja bym tam nie dała rady, silnik autobusu ledwo zipał.
Wjazd spod parkingu samochodowego na wysokość ok. 3550 m n.p.m odbywa się kolejką linową, którą też się zabrałam. Po raz pierwszy w życiu doznałam również niewielkich objawów choroby wysokościowej, zawroty głowy i lekka euforia. Śmieszne uczucie!! Pstryknęłam nawet kilka zdjęć.
- DST 17.80km
- Teren 3.90km
- Czas 01:00
- VAVG 17.80km/h
- VMAX 30.90km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 412kcal
- Podjazdy 198m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 marca 2012
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Kanary, Kanary... i po Kanarach. Teneryfa wspomnieniem!
Praca-dom i na odwyrtkę i trochę rowerowania po pracy.
Po leniuchowaniu na Teneryfie, dostał człowiek jakiejś pozytywnej energii i aż się zachciało popedałować.
Na zdjęciu Los Gigantes - widok z pokoju hotelowego. Och... wspomnienie!!!
Po leniuchowaniu na Teneryfie, dostał człowiek jakiejś pozytywnej energii i aż się zachciało popedałować.
Na zdjęciu Los Gigantes - widok z pokoju hotelowego. Och... wspomnienie!!!
- DST 14.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:00
- VAVG 14.00km/h
- VMAX 31.00km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 345kcal
- Podjazdy 150m
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 marca 2012
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Mgielne rowerowanie
Po Teneryfie smutny powrót do rzeczywistości.
Do mnie niepodobne, unikam wilgotnej pogody na rower, ale coś mnie natchnęło na "ekstremalne warunki" ;). Zamiast opisu - po prostu filmik!!
Do mnie niepodobne, unikam wilgotnej pogody na rower, ale coś mnie natchnęło na "ekstremalne warunki" ;). Zamiast opisu - po prostu filmik!!
- DST 9.15km
- Teren 4.00km
- Czas 00:36
- VAVG 15.25km/h
- VMAX 24.60km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 192kcal
- Podjazdy 53m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 marca 2012
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Mniam, mniam, ostrygi :)
No cóż, wpis zaległy, więc nie pamiętam co, gdzie i kiedy, ale z pewnością do i z pracy. Być może był to ostatni dyżur przed wolnym tygodniem i wypadem na Teneryfę.
Gwoli przygotowań i zrobienia sobie smaka na owoce morza, smakowite ostrygi z cebulką i solą na parze. Paluszki lizać!!
Gwoli przygotowań i zrobienia sobie smaka na owoce morza, smakowite ostrygi z cebulką i solą na parze. Paluszki lizać!!
- DST 9.42km
- Teren 2.20km
- Czas 00:33
- VAVG 17.13km/h
- VMAX 28.60km/h
- Kalorie 134kcal
- Podjazdy 54m
- Aktywność Jazda na rowerze