Wtorek, 13 marca 2012
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Nocne rowerowanie
He, he, drugi raz w roku. Ale jakoś się udało. Tym razem z dowodem filmowym.
Ne wiem w ogóle jakim cudem udało mi się ruszyć cztery litery, ale po popołudniowej drzemce trzeba się było jakoś dotlenić. Co prawda pogoda jakaś taka niespecjalna, ale mała rundka po okolicy stała się dobrą okazją do wypróbowania kamerki na kasku :).
Ne wiem w ogóle jakim cudem udało mi się ruszyć cztery litery, ale po popołudniowej drzemce trzeba się było jakoś dotlenić. Co prawda pogoda jakaś taka niespecjalna, ale mała rundka po okolicy stała się dobrą okazją do wypróbowania kamerki na kasku :).
- DST 1.77km
- Czas 00:08
- VAVG 13.28km/h
- VMAX 16.10km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 stycznia 2012
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Inauguracja roku!!
Pierwszy raz w 2012. Nic ciekawego. Ale warto zaczac.
Obrazek z centrum Oslo, pomnik ku czci rowerzysty?? ;)
Obrazek z centrum Oslo, pomnik ku czci rowerzysty?? ;)
- DST 7.95km
- Teren 3.00km
- Czas 00:33
- VAVG 14.45km/h
- VMAX 35.50km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 261kcal
- Podjazdy 89m
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 września 2011
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Wrześniowe
Taka jedna wrześniowa wycieczka w tym roku. Okoliczne lasy!!
- DST 12.24km
- Teren 3.00km
- Czas 00:37
- VAVG 19.85km/h
- VMAX 27.60km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 sierpnia 2011
Kategoria Nie warte uwagi ;)
Zaległe...
Reszta zaległych wpisów z sierpnia, od 17.08-31.08
I na osłodę uszu: Susanne Sundfør, jedna z moich ulubionych nowerweskich wykonwczyń
I na osłodę uszu: Susanne Sundfør, jedna z moich ulubionych nowerweskich wykonwczyń
- DST 35.65km
- Teren 3.50km
- Czas 01:42
- VAVG 20.97km/h
- VMAX 31.20km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 sierpnia 2011
Kategoria NORWAY
Silda Jazz Festival 2011
przypisek dnia: 16.09.2012
Właśnie poczytałam sobie blog Kuguara, co to pisze, że wpisy i dystanse na kartce czekają... No właśnie, jak to się stało, że żadnych wpisów w sierpniu nie zrobiłam!!! Bo zostały na kartce. Dziś uzupełniam.
Sierpień w Haugesund, gdzie mieszkam, to miesiąc festiwali: jazzowego i póżniej pod koniec miesiąca filmowego. Na jazdę za dużo czasu nie było, a to zestawienie wycieczek od 6.08 do 13.08.2011.
Zapodaję więc ukulturalnione zdjęcia.
Właśnie poczytałam sobie blog Kuguara, co to pisze, że wpisy i dystanse na kartce czekają... No właśnie, jak to się stało, że żadnych wpisów w sierpniu nie zrobiłam!!! Bo zostały na kartce. Dziś uzupełniam.
Sierpień w Haugesund, gdzie mieszkam, to miesiąc festiwali: jazzowego i póżniej pod koniec miesiąca filmowego. Na jazdę za dużo czasu nie było, a to zestawienie wycieczek od 6.08 do 13.08.2011.
Zapodaję więc ukulturalnione zdjęcia.
- DST 50.46km
- Teren 12.40km
- Czas 02:22
- VAVG 21.32km/h
- VMAX 32.60km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2011
Kategoria NORWAY
Bergen rundt
Jako zajawka, tylko mapka. Zdjęcia i relacja może później.
- DST 47.38km
- Teren 4.50km
- Czas 03:11
- VAVG 14.88km/h
- VMAX 43.50km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lipca 2011
Fana kirke
Szybka rundka to zabytkowego kościoła po drodze do Bergen. Kościół niestety był zamknięty, jak niemal wszystkie w Norwegii. Zero zwiedzania, co uważam za wielka porażkę. Jeszcze nie doszłam do tego, dlaczego kościoły tutaj są zamykane...
Mapka obejmuje tylko jedną stronę, w drugą GPS nie wytrzymał...
Mapka obejmuje tylko jedną stronę, w drugą GPS nie wytrzymał...
- DST 9.55km
- Czas 00:26
- VAVG 22.04km/h
- VMAX 29.10km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 171kcal
- Podjazdy 52m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lipca 2011
Sveio rundt
Dzisiaj miałam czas i ochotę na wyrwanie się i rowerowe szaleństwo. Pytaniem było: gdzie?
FUGLERESERVAT (rezerwat ptaków)
Kawałek za Sveio wzdłuż E39 znajduje się niepozorna drewaniana brama a obok tabliczka informująca, że za bramą rozpościera się „dzicz” i królestwo ptaków.
Spędziłam tam jakąś godzinę, pół godziny pisałam tutaj, ale tekst mi zżarło... Nie mam siły pisać od nowa, więc tylko zdjęcia.
Albo zacznę jeszcze raz... ale bez gwarancji, że skończę pomyślnie.
O rezerwacie wiedziałam wcześniej, ale jakoś nigdy się nie składało. Skoro więc teraz pedałowałam przed siebie i było ciepłe miłe przedpołudnie, postanowiłam w końcu tam zagościć.
Za drewnianą, dużą bramą zaczynała się biała, grusowa dróżka, która jednak szybko się skończyła. Zostawiłam rower nad brzegiem strumienia a obok brzęczącej małej stacji transformatorowej. To było jedyne, co mąciło błogą ciszę i odgłosy natury. Szybko jednak pozostawiłam buczącą "pamiątkę" cywilizacji za sobą i ruszyłam brzegiem podsychającego przy brzegach jeziora. Niestety wszędzie dookoła było mokro więc i tak nie uniknęłam wody w moich SPD-kach.
Gdzieś w sitowiu zaszył się jakiś ptak i chciałam go wytropić, ale znienacka poderwał się do lotu i z mojego "polowania" były nici. Zaczęłam za to go focić nowym teleobiektywem, ale jakoże nie mam w tym wprawy, zdjęcia wypadły mizernie.
Poszłam dalej niepocieszona, w kierunku leśnej wyspy, na brzegu której stała całkiem solidna wieża obserwatoryjna.
FUGLERESERVAT (rezerwat ptaków)
Kawałek za Sveio wzdłuż E39 znajduje się niepozorna drewaniana brama a obok tabliczka informująca, że za bramą rozpościera się „dzicz” i królestwo ptaków.
Spędziłam tam jakąś godzinę, pół godziny pisałam tutaj, ale tekst mi zżarło... Nie mam siły pisać od nowa, więc tylko zdjęcia.
Albo zacznę jeszcze raz... ale bez gwarancji, że skończę pomyślnie.
O rezerwacie wiedziałam wcześniej, ale jakoś nigdy się nie składało. Skoro więc teraz pedałowałam przed siebie i było ciepłe miłe przedpołudnie, postanowiłam w końcu tam zagościć.
Za drewnianą, dużą bramą zaczynała się biała, grusowa dróżka, która jednak szybko się skończyła. Zostawiłam rower nad brzegiem strumienia a obok brzęczącej małej stacji transformatorowej. To było jedyne, co mąciło błogą ciszę i odgłosy natury. Szybko jednak pozostawiłam buczącą "pamiątkę" cywilizacji za sobą i ruszyłam brzegiem podsychającego przy brzegach jeziora. Niestety wszędzie dookoła było mokro więc i tak nie uniknęłam wody w moich SPD-kach.
Gdzieś w sitowiu zaszył się jakiś ptak i chciałam go wytropić, ale znienacka poderwał się do lotu i z mojego "polowania" były nici. Zaczęłam za to go focić nowym teleobiektywem, ale jakoże nie mam w tym wprawy, zdjęcia wypadły mizernie.
Poszłam dalej niepocieszona, w kierunku leśnej wyspy, na brzegu której stała całkiem solidna wieża obserwatoryjna.
- DST 39.05km
- Teren 4.50km
- Czas 02:29
- VAVG 15.72km/h
- VMAX 43.20km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 1446kcal
- Podjazdy 145m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 12 lipca 2011
Kategoria Nie warte uwagi ;)
A gdzieś tam...
Urlop się zaczął, a ja się obijam z rowerowaniem. A to pogoda, a to inne obowiązki w domu. Najpierw wymyśliłam, że pojadę na Karmoy, potem że gdzieś bliżej i w końce po godzinach przemyśleń pojechałam nad morze.
W zasadzie to miałam ochotę przetestować objektyw Sigmy do mojej lustrzanki i szczerze mówić trochę to ustrojstwo wszystko razem waży. Trochę mi się nie uśmiechało.
Wszystko byłoby pięknie gdyby pogoda znowu nie psikusiła. Od morza zaczął dąć wiatr i pokropiło trochę, zrobiło się zimno. Dzisiaj kiedy piszę te słowa (z dniowym opóźnieniem) to już wiatr się na dobre rozszalał.
No więc nawróciłam, chociaż nie chciałam. Po drodze przejechałam obok rozwalonego, starego gospodarstwa, przy którym "wartował" stary ciągnik (ale wyglądało na to, że sprawny), cyknęłam kilka zdjęć, by sprawdzić mój nowy obiektyw, nabytek z soboty.
W zasadzie to miałam ochotę przetestować objektyw Sigmy do mojej lustrzanki i szczerze mówić trochę to ustrojstwo wszystko razem waży. Trochę mi się nie uśmiechało.
Wszystko byłoby pięknie gdyby pogoda znowu nie psikusiła. Od morza zaczął dąć wiatr i pokropiło trochę, zrobiło się zimno. Dzisiaj kiedy piszę te słowa (z dniowym opóźnieniem) to już wiatr się na dobre rozszalał.
No więc nawróciłam, chociaż nie chciałam. Po drodze przejechałam obok rozwalonego, starego gospodarstwa, przy którym "wartował" stary ciągnik (ale wyglądało na to, że sprawny), cyknęłam kilka zdjęć, by sprawdzić mój nowy obiektyw, nabytek z soboty.
- DST 9.56km
- Teren 3.00km
- Czas 00:40
- VAVG 14.34km/h
- VMAX 31.30km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 186kcal
- Podjazdy 45m
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2011
Kategoria Do i z pracy, NORWAY
Slimory
Traska do pracy okraszona slalomem miedzy ślimakami, dokładniej pomrowami.
W nocy trochę popadało, więc nad rankiem wszystkie te tłuste ślimory powypełzały na drogi. Byłam więc zmuszona jechać slalomen, bo ich rozjeżdżanie to raczej nie przyjemność, ble...
Jak powróciłam do domu i przejrzałam lokalną Haugesund Avis, natknęłam się na dosyć obszerny artykuł poświęcony tymże stworom. A stalo w nim:
"że nikt nie wie co mówi, jeśli mówi, za za niedługo one znikna. Ten aktywny nocą ślimak lubi wilgoć i potrafi złożyć 300 w jednej, cienkiej linii. Nie ma zbyt wielu naturalnych wrogów, a w dodatku jest sprytny w zimowaniu pod śniegiem"... skubany ,).
Ślimak brązowy (po polsku pomrów wielki) lub brązowy ślimak leśny jak się oficjalnie w Norwegii nazywa, znalazł się tutaj w latach 1980, zawleczony z ziemią z centrów ogrodniczych Europy. Stąd pozbawiony skorupy i oślizły dotarł do ogrodów, i od tej pory jest niemile widzianym gościem.
No więc dalej pisze gazeta:
"Niszczy on niemal wszystko co napotka po drodze, szczególnie w ogrodach i trawnikach. Zjada wszytko po trochu ale systematycznie, od truskawek po resztę zieleniny. Niektórzy rolnicy mówią wręcz, że może szkodliwie wplywać na zdrowie zwierząt gospodarskich".
I dalej podają rady jak się go pozbyć, ale polegało to na podaniu listy roślin ogrodowych, których slimaki nie lubią: rododendronów, krzaczków róży (pewno kłuja), i krzaków z grubymi łodygami i liśćmi. No tak, na efekty trzeba by trochę poczekać, jak się domyślam.
Pozatym najlepiej wpuścić do ogrodu jeże, borsuki, drozdy i szpaki, poza tym żaby.
Dla ciekawostki, jeden z norweskich zoologów, jadl kiedyś przyrządzone pomrowy... powiedział,ze smakowały jak...: gówno.
Może szkoda, że ich nie rozjeżdżałam... hi, hi.
W nocy trochę popadało, więc nad rankiem wszystkie te tłuste ślimory powypełzały na drogi. Byłam więc zmuszona jechać slalomen, bo ich rozjeżdżanie to raczej nie przyjemność, ble...
Jak powróciłam do domu i przejrzałam lokalną Haugesund Avis, natknęłam się na dosyć obszerny artykuł poświęcony tymże stworom. A stalo w nim:
"że nikt nie wie co mówi, jeśli mówi, za za niedługo one znikna. Ten aktywny nocą ślimak lubi wilgoć i potrafi złożyć 300 w jednej, cienkiej linii. Nie ma zbyt wielu naturalnych wrogów, a w dodatku jest sprytny w zimowaniu pod śniegiem"... skubany ,).
Ślimak brązowy (po polsku pomrów wielki) lub brązowy ślimak leśny jak się oficjalnie w Norwegii nazywa, znalazł się tutaj w latach 1980, zawleczony z ziemią z centrów ogrodniczych Europy. Stąd pozbawiony skorupy i oślizły dotarł do ogrodów, i od tej pory jest niemile widzianym gościem.
No więc dalej pisze gazeta:
"Niszczy on niemal wszystko co napotka po drodze, szczególnie w ogrodach i trawnikach. Zjada wszytko po trochu ale systematycznie, od truskawek po resztę zieleniny. Niektórzy rolnicy mówią wręcz, że może szkodliwie wplywać na zdrowie zwierząt gospodarskich".
I dalej podają rady jak się go pozbyć, ale polegało to na podaniu listy roślin ogrodowych, których slimaki nie lubią: rododendronów, krzaczków róży (pewno kłuja), i krzaków z grubymi łodygami i liśćmi. No tak, na efekty trzeba by trochę poczekać, jak się domyślam.
Pozatym najlepiej wpuścić do ogrodu jeże, borsuki, drozdy i szpaki, poza tym żaby.
Dla ciekawostki, jeden z norweskich zoologów, jadl kiedyś przyrządzone pomrowy... powiedział,ze smakowały jak...: gówno.
Może szkoda, że ich nie rozjeżdżałam... hi, hi.
- DST 11.00km
- Teren 2.30km
- Czas 00:32
- VAVG 20.62km/h
- VMAX 39.70km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 167kcal
- Podjazdy 87m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze