Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9989.70 km
  • Km w terenie: 3234.92 km (32.38%)
  • Czas na rowerze: 28d 01h 51m
  • Prędkość średnia: 14.65 km/h
  • Suma w górę: 54668 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vampire.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 17 kwietnia 2013 Kategoria Ciekawe i niepospolite miejsca

Ech, Dominikana...

Taaa, miała być relacja z Dominikany, ale na krótko przed wyjazdem przejrzałam na mapie okolice i rozczarowałam się. W zasadzie mapa nie dawała nawet cienia szansy, że gdzieś tam można było pojeździć. Przeglądnęłam też fora i tam przeczytawszy komentarze typu: „Jeździć rowerem po Dominikanie? Zapomnij! Gdzie, po tamtejszych drogach? Samobójstwo!” Tak więc zapomniałam… Czasem nawet w spokojnej na drogach Norwegii boję się co ruchliwszych krajówek, a co dopiero na Dominikanie.


Urywek drogi...

Niemniej jednak po przybyciu na miejsce próbowałam poszukać możliwości wypożyczenia roweru, nawet jeśli miałabym tylko rowerować w obrębie resortu (czyli niemal zamkniętej enklawy dla rozleniwionych turystów). Niestety, nawet to okazało się niemożliwe, bo nikt w tych luksusach nie będzie przecież myślał o tak przyziemnej sprawie jak rower…
Z tęsknych wzrokiem wodziłam więc za czarnoskórymi pracownikami dojeżdżającymi między hotelowymi budynkami, chociaż ich rowery dawno już przeżyły czasy swojej świetności.



Ruch uliczny na Dominikanie jest niemal równie koszmarny co w Polsce, tyle tylko, że w Polsce istnieją niby jakieś przepisy ruchu drogowego, natomiast tam – nie. Tam rządzi prawo silniejszego i sprytniejszego.
Przestrzegano nas przed wypożyczeniem samochodu, bo turysta jest zawsze winny a szkoda zamieniać luksusowe więzienie (czytaj: resort) na prawdziwe i dużo mniej komfortowe.



Znaków drogowych jak na lekarstwo. Zaledwie parę na krzyż o ograniczeniu prędkości, kilka jeszcze o zakrętach, więcej nie zauważyłam. Bo i po co.


Piękna dama na mototaksówce

Kolejnym fenomenem dominikańskich dróg są taksówki motocyklowe. Jest ich zatrzęsienie. Jeżdżą młodzi, starzy, przedstawiciele płci pięknej i przeciwnej, jeżdżą w pojedynkę, dwójkę, trójkę, zdarzają się czwórki, niemal z dziećmi na głowie. Dominikanie są mistrzami w przewożeniu na swoich motocyklach i skuterkach różnej maści rzeczy, wiadra, szczotki, koszyki mniejsze i większe, skrzynki z owocami wypełnione po brzegi, trzymane z tylu i z przodu. W poprzek motocykla potrafią wieźć długie na 3 metry listwy i drewniane bale, dalej zmieszczą się tam lodówki, szafki, sofy… a nawet trumny.


W oczekiwaniu na klienta?



Motocykliści ujarzmiają każdą wolną przestrzeń między samochodami, ciężarówkami i autobusami. Lawirują między nimi bez jakichkolwiek oporów i obaw, że większy samochód może ich spłaszczyć jak prasa aluminium.



Co to mototaksówek… masa, krążą jak osy dookoła pieszych i niemal na siłę sadzając pieszych na siedzenie. Posiedziałam sobie razu pewnego na skraju ulicy, czekając na autobus. Poza tym trenowałam panoramowanie, czyli trochę techniki fotograficznej, ale z marnymi skutkami.


O, cholera, chyba nie zdążę



Nie skłamię jeśli w ciągu 10 minut nie przewinęło się koło mnie 10, miłych skądinąd, typków z propozycją podwiezienia mnie gdziekolwiek. Bariera językowa nie istniała, klapanie po siedzeniu wystarczyło, by dać zrozumienia że mam usiąść. Ja twardo odmawiałam, ale nie tak łatwo było się ich pozbyć. Gdy jeden odjechał, podjeżdżał drugi i tak w kółko. Już mnie kark zaczął boleć od kiwania głową na prawo i lewo w geście przeczenia.





Cóż poza tym dzieję się na drogach?
Auta osobowe jak na całym świecie, złomy, średniaki i luksusy, przekrój marek ogromny. Ciężarówki mają natomiast wyraźne rysy amerykańskie, z ogromniastym niczym ryj smoka przodem, olbrzymimi kabinami, masą rur wydechowych z przodu i klaksonami. To samo z autobusami… tyle tylko, że wysłużone w USA autobusy, głównie żółte „school busy” nie mające już certyfikatów technicznych w Stanach, krążą wszędzie z dziećmi, ale też pracownikami hotelów, rozwożając ich co rano do resortów.




Stacja benzynowa

Co prawda na Dominikanie nie udało mi się pojeździć, ale po powrocie "zaszalałam". Kilometry z wycieczki po starych dobrych trasach!
  • DST 14.50km
  • Teren 3.50km
  • Czas 01:00
  • VAVG 14.50km/h
  • VMAX 24.90km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 135 ( 72%)
  • HRavg 111 ( 59%)
  • Kalorie 302kcal
  • Podjazdy 12m
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
@ noibasta - faktycznie, nawet sama tego nie zauwazylam!! :)
Vampire
- 10:32 środa, 1 maja 2013 | linkuj
patrząc na chaos przy stacji miałem wrażenie jakby poza kadrem przechodził jakiś kataklizm ;) świetna relacja :)
noibasta
- 10:23 środa, 1 maja 2013 | linkuj
Super fotki. Zazdroszczę wypadu :)
siwy-zgr
- 11:12 piątek, 26 kwietnia 2013 | linkuj
Ah no tak, porównując z Norwegią to u nas jest dzicz wielka :D
vanhelsing
- 11:42 czwartek, 25 kwietnia 2013 | linkuj
@ surf - zawsze mozna posmakowac, ale wachalismy, wanialo benzynka :)
@ vanhelsing - no coz, w Polsce ruch porownuje to norweskiego spokoju i harmonii na drogach :), porownanie wypada znaczaco na niekorzysc Polski...
Vampire
- 20:13 wtorek, 23 kwietnia 2013 | linkuj
Ale dlaczego uważasz, że ruch w Polsce jest koszmarny? Wystarczy się przejechać na południe Europy, żeby dopiero zobaczyć co to znaczy brak przepisów i samowolka, w Polsce mamy całkiem dobrze, ludzie respektują przynajmniej kolory świateł ;)
vanhelsing
- 20:04 wtorek, 23 kwietnia 2013 | linkuj
Fajna relacja.
WrocNam
- 03:16 wtorek, 23 kwietnia 2013 | linkuj
Ech na ostatniej focie, myślałem, że to browarek miejscowy...

a to benzynka ;(
surf-removed
- 21:23 poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | linkuj
Witamy z powrotem! :)
yurek55
- 21:08 poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dzikt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl