Informacje

  • Wszystkie kilometry: 9989.70 km
  • Km w terenie: 3234.92 km (32.38%)
  • Czas na rowerze: 28d 01h 51m
  • Prędkość średnia: 14.65 km/h
  • Suma w górę: 54668 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Vampire.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 26 maja 2014 Kategoria Poza granicami...

Bremen - z krowami w tle

26.05.14
Z KROWAMI W TLE

Co prawda Niemcy nie są moim ulubionym krajem, ale nadszedł czas. Tym razem rowerowanie w Niemczech, w okolicach Bremen. Mnie się tylko kojarzyło z klubem sportowym Varder Bremen. 
Zawiłe są dzieje, jak trafiłam do Bremen i nieważne z punktu widzenia dalszej opowieści. W każdym bądź razie znalazłam się w czystym i uprzatniętym mieście gdzie "ordnung must sein". Również szwajcarski hotel, gdzie nieskazitelna czystość była jeszcze bardziej widoczna, nie dał mi zapomnieć, że jestem za zachodnią granica Polski.
Jedną z ładniejszych tras rowerowych w okolicy Bremen jest "Kuh, knipp und kult", wokół Blockland. Nie władam niemieckim, który całkowicie wywietrzał mi z głowy po 4 latach nauki w liceum, wiec nie przetłumaczę nazwy trasy. Pewno mówi coś o krowach i ze trasa jest cool.


Przy dworcu kolejowym znajdowała sie wypożyczalnia rowerów, więc po jakiś tam formalnościach udało się nam wypożyczyć 2 rowery po 9,5 euro za dzień. Rowery były przerażające, duże, masywne, czarne, z powykręcanymi kierownicami. Nie przepadam za takimi, więc pomrukjąc przekleństwa pod nosem wzięłam taki jaki mi dali. Okazało się, że trzeba było podwyższyć siedzenie i w dodatku nie mogłam pedałowac do tyłu, co było powodem dalszych bluzg podczas wycieczki. Hamulce były z przodu, tyłu i jeszcze w pedałach...
Pogodzona z tym smutnym losem zasiadłam w ogromnym siodle. Dość dobrze oznaczona ścieżka rowerowa wiodła nas na północ miasta w kierunku parku Burgerpark, ogromnej połaci drzew, krzewów, ścieżek, strumieni i małych oczek wodnych, ciągnących się dobrych kilka kilometrów. Po drodze minęliśmy dwa wysokie bunkry, niestety nie udostępnione do zwiedzania, a szkoda.
Wkrótce wyjechalyśmy poza park, tym razem w okolice łąk poprzecinanych wąskim kanałami melioracyjnymi. Tak na prawdę nie wiem czy były melioracyjne, ale z pewnością utworzone sztucznie, z cała mnogością rożnych ptaków w wodnym rezerwacie Kuhgrabensee. Przejazd wzdłuż podmokłych łąk w słońcu zakończył się przy małej śluzie w Kuhsiel gdzie w droga skręcała dalej w lewo wzdłuż rzeki Wumme, po jej lewym brzegu.



Po ok.9 km jazdy zajechaliśmy do miejsca, gdzie miał sie znajdować cach. Szukałyśmy i szukałyśmy, ale bez rezultatu. W końcu zdecydowałyśmy się zjeść co nieco w malutkiej restauracji, w otoczeniu mega-kiczowatych gipsowych figurek, kwiatków i rabatek, drewnianych kół od wozu wiszących na drzwiach, girlandowatego wejścia którego pilnowały dwa podobne do siebie psy. Zajazd nazywał się "Kanu Club". Właściciel przywitał nas uprzejmie i zamówiliśmy zupę z zielonym carry i mlekiem kokosowym. Wbrew pierwszemu wrażeniu zupa była przepyszna!!


Po kilku nsatępnych kilometrach dojechałyśmy do ekologicznej hodowli krów. Można było osobiście poznać krowy, które miały dać mleko do robienia lodów, które potem można było kupić i zjeść je na miejscu, cały proces od krowy do lodów. Interesujące. Lody były genialne, ale rzut oka i niuch nosa na stodołe obok, gdzie akurat odbywało sie czyszczenie z odchodów było troszkę zniewalajace. Jednakowoż, nie osłabiło to doznań smakowych płynących prosto do kubków smakowych z lodów waniliowych i orzechowych.



Jedna z bocznych dróżek oddaliła się nad brzeg rzeki, z którego można było przepłynąć małym promem na drugi brzeg. Z drugiego brzegu machali do nas ludzie, obiadujacych w nadrzecznej restauracji po drugiej stronie, mający juz trochę w czubku.
W końcu mając ok.18 km za nami skreciłyśmy na południe, w drogę powrotna do centrum Bremen. Na niebie pociemnialo, pojawiły sie ołowiane chmury, które mogły zapowiadać ulewę. Prędkość wycieczki wzrosła więc znacznie, a mijane atrakcje znikały dużo szybciej niż wcześniej.



Były to niby to prywatne domki letniskowe, niby małe działki, wyposażone w rożnej maści sprzęt rekreacyjny, kajaki, łodzie, hamaki w ogrodach i huśtawki. Nad nimi górowały wzniesienia, będące chyba kiedyś wysypiskiem śmieci, obleganym teraz przez stada ptaków. Na ich szczytach uwiesiło się kilka turbin elektrowni wiatrowej, które niespokojnie odganiały ptaki od swych ogromnych skrzydeł. Na tle granatowego nieba robiło to duże wrażenie.
Dalsza trasa prowadziła drugą strona tego samego parku co wcześniej, deszcz na razie nas nie złapał, ale nie chciałyśmy ryzykować. Po wycieczce oddałyśmy rowery a dalszy ciąg dnia upłynął już w centrum uroczego Bremen. Szkoda, że nie przewidziałyśmy kłopotów z rowerami następnego dnia...

  • DST 27.00km
  • Teren 2.30km
  • Czas 01:06
  • VAVG 24.55km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 987kcal
  • Sprzęt Brosik
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie przejmuj się;)
yurek55
- 22:51 czwartek, 12 czerwca 2014 | linkuj
No fakt, trochę tego było... Siara...
Vampire
- 21:53 czwartek, 12 czerwca 2014 | linkuj
He, he, to wszystko przez Ciebie, chcesz szybko wpisów, więc się spieszę i nie mam czasu na poprawianie :)))
Vampire
- 21:49 czwartek, 12 czerwca 2014 | linkuj
Tekst ciekawy, ale obciążony "słownikowymi" błędami. Wbudowane słowniki podpowiadające i kończące wyrazy są często przyczyną niezamierzonych komizmów. U Ciebie zauważyłem je w kilku miejscach: " gdzie miał sie znajdować cach(?)"; "drewnianych kół od wozu wiążących(?) na drzwiach"; "Zakaz(?) nazywał sie Kanu club"; "którego pilnowali(?) dwa podobne do siebie psy"; I na koniec najlepsze: - "Nad nimi gotowały(?) wzniesienia" :)
Czepiam się, wiem. Pozdrowienia.
yurek55
- 21:34 czwartek, 12 czerwca 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zylis
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl