Wpisy archiwalne w kategorii
Skrzynki pocztowe w Norwegii
Dystans całkowity: | 729.61 km (w terenie 129.23 km; 17.71%) |
Czas w ruchu: | 44:53 |
Średnia prędkość: | 16.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Suma podjazdów: | 5398 m |
Maks. tętno maksymalne: | 166 (89 %) |
Maks. tętno średnie: | 130 (69 %) |
Suma kalorii: | 5589 kcal |
Liczba aktywności: | 37 |
Średnio na aktywność: | 19.72 km i 1h 12m |
Więcej statystyk |
Sobota, 29 marca 2014
Kategoria Nie warte uwagi ;), NORWAY, Skrzynki pocztowe w Norwegii
Liavågen
Dookoła jednego półwyspu. Może kiedyś opiszę :)
A tymczasem 2 skrzyneczki.
A tymczasem 2 skrzyneczki.
- DST 26.78km
- Teren 1.20km
- Czas 01:50
- VAVG 14.61km/h
- VMAX 41.80km/h
- Temperatura 14.0°C
- Kalorie 1039kcal
- Podjazdy 204m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 listopada 2013
Kategoria Skrzynki pocztowe w Norwegii, Z cytatami
Zaduszkowo
Z cytatem :) z "Paskowej góry" J. Bator.
"Pierwszego papierosa zapalała tuż po przebudzeniu na szerokim drewnianym łóżku, które należało do Niemców, pod obrazem z Jezusem pasterzem o uróżowanych policzkach i karminowych ustach, który należał do Niemców, bo skoro Gott mit Uns, to jego syn pewnie też,mimo iż wygląda na transwestytę".
I skrzyneczka jeszcze!!
"Pierwszego papierosa zapalała tuż po przebudzeniu na szerokim drewnianym łóżku, które należało do Niemców, pod obrazem z Jezusem pasterzem o uróżowanych policzkach i karminowych ustach, który należał do Niemców, bo skoro Gott mit Uns, to jego syn pewnie też,mimo iż wygląda na transwestytę".
I skrzyneczka jeszcze!!
- DST 17.02km
- Teren 1.03km
- Czas 01:02
- VAVG 16.47km/h
- VMAX 31.80km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 245kcal
- Podjazdy 231m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 października 2013
Kategoria Do i z pracy, Skrzynki pocztowe w Norwegii
Dom-praca-dom
Po drodze z pracusi kółeczko do sklepu.
- DST 10.41km
- Teren 1.30km
- Czas 00:38
- VAVG 16.44km/h
- VMAX 34.50km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 258kcal
- Podjazdy 75m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 października 2013
Kategoria Skrzynki pocztowe w Norwegii, Nie warte uwagi ;)
Sjøhuset
Ale sie zapuściałam, to znaczy bloga... Ostatnio miała być druga część Batumi i okolic. Ale jeszcze paredziesiąt kilometrów do dopisania mam!! A dzisiaj tylko pracy.
Ale za to dodaję kolejną, malowaną skrzynkę pocztową z Norwegii :)
Ale za to dodaję kolejną, malowaną skrzynkę pocztową z Norwegii :)
- DST 9.00km
- Teren 1.20km
- Czas 00:27
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 31.80km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 164kcal
- Podjazdy 23m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 września 2013
Kategoria Do i z pracy, Skrzynki pocztowe w Norwegii, Z cytatami
Dom-praca-dom
A nic ciekawego jak zwykle zresztą w drodze do roboty...
Ostatnio stałam się fanką cytatów z różnych pożeranych książek, a oto jeden z "Piskowej Góry" J. Bator:
"Kiełbaski? Pytał wuj Franciszek i podtykał mu pod nos kawałek suchej pachnącej jałowcem [...] Gdy Stefan otwierał usta jak najszerzej, by dużo się zmieściło [...] gdy już czuł smak śliskiej od tłuszczu kiełbasy, grube jak konar ramię cofało się. Nie dla psa kiełbasy, tylko gówno bez okrasy! Od takiego śmiechu drżały szyby obsrane przez muchy i wyły psy, od takiego śmiechu wypadały z gniazd bociany, zakalec robił się w chlebie i ścinało mleko".
I skrzyneczkę mogę zapodać.
Ostatnio stałam się fanką cytatów z różnych pożeranych książek, a oto jeden z "Piskowej Góry" J. Bator:
"Kiełbaski? Pytał wuj Franciszek i podtykał mu pod nos kawałek suchej pachnącej jałowcem [...] Gdy Stefan otwierał usta jak najszerzej, by dużo się zmieściło [...] gdy już czuł smak śliskiej od tłuszczu kiełbasy, grube jak konar ramię cofało się. Nie dla psa kiełbasy, tylko gówno bez okrasy! Od takiego śmiechu drżały szyby obsrane przez muchy i wyły psy, od takiego śmiechu wypadały z gniazd bociany, zakalec robił się w chlebie i ścinało mleko".
I skrzyneczkę mogę zapodać.
- DST 9.01km
- Teren 1.10km
- Czas 00:32
- VAVG 16.89km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 185kcal
- Podjazdy 62m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 sierpnia 2013
Kategoria Skrzynki pocztowe w Norwegii
Dom-praca-dom
Nie warte wzmianki :)
Ale skrzyneczkę zapuszczam!!
Ale skrzyneczkę zapuszczam!!
- DST 9.00km
- Teren 1.20km
- Czas 00:31
- VAVG 17.42km/h
- VMAX 34.50km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 200kcal
- Podjazdy 23m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 maja 2013
Kategoria Nie warte uwagi ;), Skrzynki pocztowe w Norwegii
Bike Brother
Na maj założyłam sobie 200 km plan. Może dla większości to bułka z masłem, ale ja muszę brać siły (i czas) na zamiary. W kwietniu miałam wyjeździć tylko „100” a udało się więcej i to jest postęp.
Tym razem podniosłam poprzeczkę – a więc 200 km.
Z założenia miałam dzisiaj nie jeździć, zakichana pogoda, ale tak mnie coś naszło, że mogłabym pojechać do sklepu rowerowego i kupić nowe ochraniacze, bo te obecne po sezonie do niczego się już nie nadają. Tak ogólnie to jestem, jakby to rzec – „rowerową królewną” i rzadko ruszam w niesprzyjające warunki pogodowe.
Pretekst znalazłam i nawet ochota mnie niecodzienna wzięła. Za oknem mokro, może nie jakiś ulewny deszcz, ale mżawka. Medytowałam długo, czy ubrać komplet przeciwdeszczowy (czyli ogumienie od stóp do głów) czy zwykłe ciuchy rowerowe. Wypadło, że spodnie p/deszczowe, góra zwykła kurtka.
Po 2 kilometrach trochę żałowałam, ale wykoncypowałam sobie, że jak się porządnie zmacham, to uwolnione ciepło mnie wnet osuszy. I jakoś dotarłam do sklepu „Bike Brother”.
Tam spotkałam kolegę Polaka, pracującego tam od chyba 3 lat. Krzychu wypatrzył mnie z tarasiku i zbiegł na dół, pytając czy przyjechałam serwisować rowerek. Ja na to, że nie całkiem, bo mam jeszcze trochę dni do wyjeżdżenia. Zakupiłam nowe ochraniacze i wpadłam na pomysł wymiany opon na cieńsze. Krzysztof szybko znalazł odpowiednie, wymienił, poczęstował kawą na zapleczu sklepu (fajnie mieć takich znajomych), zamontował też nowe v-breaki z tyłu, bo stare już się nieco zużyły.
Jeszcze tylko spojrzałam na reklamę czerwcowego maratonu, ale niestety… wtedy będę w Polsce.
Umówiona na darmowy serwis za dwa tygodnie pojechałam okrężną drogą do domu, koło jeziora i zahaczywszy o szkołę kamieniarską.
Budynek szkoły kamieniarskiej - Steinskole
Szkoła stoi na ogromnej skale i zawsze mnie korciło by tam wjechać. Mimo zdechłej pogody postanowiłam zrobić to dzisiaj. Potem wypatrzyłam z góry jakiś sklep i zapragnęłam się napoić. W sklepie okazało się, że znowu oferują darmową kawę a napisana odręcznie kartka informowała: „Lubisz i masz ochotę na kawę, usiądź i napij się”. A obok stolik z ciepłą kawą i kawałkami ciasta. Za darmochę. Czy to dzień darmowej kawy ? – pomyślałam, ale nie już skorzystałam.
Nietypowa jak na Norwegię zabudowa blokowa...
Potem już tylko do domu, na nowych oponach. Czułam się jakbym jechała z wiatrem. Och co za ulga, średnia prędkość wzrosła o dobre 3 km/h. Zmachałam jedną z dłuższych wycieczek rowerowych w tym roku, mimo mżawki i wilgoci fajnie było!!
I dwie skrzyneczki!
Skrzynka gołębiowa
Tym razem podniosłam poprzeczkę – a więc 200 km.
Z założenia miałam dzisiaj nie jeździć, zakichana pogoda, ale tak mnie coś naszło, że mogłabym pojechać do sklepu rowerowego i kupić nowe ochraniacze, bo te obecne po sezonie do niczego się już nie nadają. Tak ogólnie to jestem, jakby to rzec – „rowerową królewną” i rzadko ruszam w niesprzyjające warunki pogodowe.
Pretekst znalazłam i nawet ochota mnie niecodzienna wzięła. Za oknem mokro, może nie jakiś ulewny deszcz, ale mżawka. Medytowałam długo, czy ubrać komplet przeciwdeszczowy (czyli ogumienie od stóp do głów) czy zwykłe ciuchy rowerowe. Wypadło, że spodnie p/deszczowe, góra zwykła kurtka.
Po 2 kilometrach trochę żałowałam, ale wykoncypowałam sobie, że jak się porządnie zmacham, to uwolnione ciepło mnie wnet osuszy. I jakoś dotarłam do sklepu „Bike Brother”.
Tam spotkałam kolegę Polaka, pracującego tam od chyba 3 lat. Krzychu wypatrzył mnie z tarasiku i zbiegł na dół, pytając czy przyjechałam serwisować rowerek. Ja na to, że nie całkiem, bo mam jeszcze trochę dni do wyjeżdżenia. Zakupiłam nowe ochraniacze i wpadłam na pomysł wymiany opon na cieńsze. Krzysztof szybko znalazł odpowiednie, wymienił, poczęstował kawą na zapleczu sklepu (fajnie mieć takich znajomych), zamontował też nowe v-breaki z tyłu, bo stare już się nieco zużyły.
Jeszcze tylko spojrzałam na reklamę czerwcowego maratonu, ale niestety… wtedy będę w Polsce.
Umówiona na darmowy serwis za dwa tygodnie pojechałam okrężną drogą do domu, koło jeziora i zahaczywszy o szkołę kamieniarską.
Budynek szkoły kamieniarskiej - Steinskole
Szkoła stoi na ogromnej skale i zawsze mnie korciło by tam wjechać. Mimo zdechłej pogody postanowiłam zrobić to dzisiaj. Potem wypatrzyłam z góry jakiś sklep i zapragnęłam się napoić. W sklepie okazało się, że znowu oferują darmową kawę a napisana odręcznie kartka informowała: „Lubisz i masz ochotę na kawę, usiądź i napij się”. A obok stolik z ciepłą kawą i kawałkami ciasta. Za darmochę. Czy to dzień darmowej kawy ? – pomyślałam, ale nie już skorzystałam.
Nietypowa jak na Norwegię zabudowa blokowa...
Potem już tylko do domu, na nowych oponach. Czułam się jakbym jechała z wiatrem. Och co za ulga, średnia prędkość wzrosła o dobre 3 km/h. Zmachałam jedną z dłuższych wycieczek rowerowych w tym roku, mimo mżawki i wilgoci fajnie było!!
I dwie skrzyneczki!
Skrzynka gołębiowa
- DST 20.20km
- Teren 3.30km
- Czas 01:17
- VAVG 15.74km/h
- VMAX 40.30km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 166 ( 89%)
- HRavg 130 ( 69%)
- Kalorie 608kcal
- Podjazdy 158m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013
Kategoria Do i z pracy, Z cytatami, Skrzynki pocztowe w Norwegii
Taoizm i sperma
Dzisiaj powrót do rzeczywistości, czas zostawić Dominikanę, zostawić resztki Polski i wrócić do Haugesund. Wczoraj powiało, zawiało a dziś piękna pogoda, szkoda tylko że ja muszę siedzieć na dyżurze… A jutro ma lać…
Porządnie lać, strugami… No cóż, pojeżdżę kiedy indziej.
Oprócz dawno nie publikowanych skrzyneczek (jak zawsze ukłonik w stronę WrocNama :)) podzielę się wyjątkiem z genialnej mim zdaniem książki Erica Weinera (dla surfa – komercjusza).
Otóż owy Eric, jakiś tam neurotyczny (ale za to piszący z humorem)dziennikarzyna i pisarzyna w książce pt: „Poznam sympatycznego Boga” odwiedza w różnych miejscach, wyznawców równie różnych wyznań. Uprzedzam, że to żadna tam książka o nawróceniu!!
W jednym z rozdziałów opisuje swoją przygodę z taoizmem – „Energia jest wieczną rozkoszą” zaczyna cytując niejakiego Williama Blake. „Chiński poeta nigdy by tego tak nie ujął; tego typu stwierdzenie byłoby dla niego oczywiste. Dla Chińczyków energia jest życiem. Słowem [i]qi określają rozkoszną życiową energię, która wprawia nas w ruch i otacza. Bez qi jesteśmy niczym”.
Udaje się on więc do jednego ze znawców taoizmu, by dowiedzieć się czegoś więcej o qi.
Uwaga, nadchodzi cytat rozmowy, dzieci mogą iść do łóżek i nie czytać.
„- Czym jest dokładnie qi – pytam.
- To siła, spójna energia. Parę razy ją widziałem i…
- Moment! Widziałeś qi? Naprawdę?
- Tak, dwukrotnie.
- Niesamowite. I jak wyglądało?
- Jak świetlista sperma, rozjarzona sperma, wszędzie wokół mnie. Jakbym był na haju.
- Żeby było niedomówień. Bill, nie chcę cię o nic oskarżać, ale nie byłeś wtedy na haju?
- Nie. To się działo w buddyjskim klasztorze.
Jestem w szoku. Mam przed sobą kogoś, kto na własne oczy widział qi.
- Opisz mi je.
- Wyobraź sobie, że wokół ciebie unosi się sperma. Ma zwyczajny kształt spermy, ale z małymi żaróweczkami w środku.
Próbuję to sobie zwizualizować, ale mi to nie wychodzi. Z żarówkami jakoś sobie radzę, ale koncepcja fruwającej spermy mnie przerasta.
Bill znowu dolewa herbaty.
- Przestraszyłeś się tej żarówiastej spermy? – pytam.
- Nie, byłem tylko zdezorientowany. Później zagadnąłem o to kilku taoistów, a oni powiedzieli: „A, to qi. Zazwyczaj jest niewidzialna, ale czasem można je dostrzec”.
Uśmiałam się do rozpuku, jak przy całej książce zresztą. Kiedys tam może więcej cytatów!!
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zdjęcia nijak się mają do zawartości wpisu, ale niestety nie dysponuję zdjęciem "spermiastej" energii qi!!!
Skrzynka wiewiórkowa
Skrzynka Kubusiowa
Porządnie lać, strugami… No cóż, pojeżdżę kiedy indziej.
Oprócz dawno nie publikowanych skrzyneczek (jak zawsze ukłonik w stronę WrocNama :)) podzielę się wyjątkiem z genialnej mim zdaniem książki Erica Weinera (dla surfa – komercjusza).
Otóż owy Eric, jakiś tam neurotyczny (ale za to piszący z humorem)dziennikarzyna i pisarzyna w książce pt: „Poznam sympatycznego Boga” odwiedza w różnych miejscach, wyznawców równie różnych wyznań. Uprzedzam, że to żadna tam książka o nawróceniu!!
W jednym z rozdziałów opisuje swoją przygodę z taoizmem – „Energia jest wieczną rozkoszą” zaczyna cytując niejakiego Williama Blake. „Chiński poeta nigdy by tego tak nie ujął; tego typu stwierdzenie byłoby dla niego oczywiste. Dla Chińczyków energia jest życiem. Słowem [i]qi określają rozkoszną życiową energię, która wprawia nas w ruch i otacza. Bez qi jesteśmy niczym”.
Udaje się on więc do jednego ze znawców taoizmu, by dowiedzieć się czegoś więcej o qi.
Uwaga, nadchodzi cytat rozmowy, dzieci mogą iść do łóżek i nie czytać.
„- Czym jest dokładnie qi – pytam.
- To siła, spójna energia. Parę razy ją widziałem i…
- Moment! Widziałeś qi? Naprawdę?
- Tak, dwukrotnie.
- Niesamowite. I jak wyglądało?
- Jak świetlista sperma, rozjarzona sperma, wszędzie wokół mnie. Jakbym był na haju.
- Żeby było niedomówień. Bill, nie chcę cię o nic oskarżać, ale nie byłeś wtedy na haju?
- Nie. To się działo w buddyjskim klasztorze.
Jestem w szoku. Mam przed sobą kogoś, kto na własne oczy widział qi.
- Opisz mi je.
- Wyobraź sobie, że wokół ciebie unosi się sperma. Ma zwyczajny kształt spermy, ale z małymi żaróweczkami w środku.
Próbuję to sobie zwizualizować, ale mi to nie wychodzi. Z żarówkami jakoś sobie radzę, ale koncepcja fruwającej spermy mnie przerasta.
Bill znowu dolewa herbaty.
- Przestraszyłeś się tej żarówiastej spermy? – pytam.
- Nie, byłem tylko zdezorientowany. Później zagadnąłem o to kilku taoistów, a oni powiedzieli: „A, to qi. Zazwyczaj jest niewidzialna, ale czasem można je dostrzec”.
Uśmiałam się do rozpuku, jak przy całej książce zresztą. Kiedys tam może więcej cytatów!!
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zdjęcia nijak się mają do zawartości wpisu, ale niestety nie dysponuję zdjęciem "spermiastej" energii qi!!!
Skrzynka wiewiórkowa
Skrzynka Kubusiowa
- DST 10.01km
- Teren 1.20km
- Czas 00:39
- VAVG 15.40km/h
- VMAX 32.50km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 223kcal
- Podjazdy 72m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 lutego 2013
Kategoria Nie warte uwagi ;), Skrzynki pocztowe w Norwegii
Skrzynek ciąg dalszy...
Dzisiaj było bezcelowo z kumpelą z pracy.
Ale zapodaję dwie skrzynki z dedykacją, jak zawsze, dla WrocNama. Dla jeszcze niewtajemniczonych pstrykam namiętnie zdjęcia skrzynkom pocztowym w Norwegii, które często, gęsto są po prostu przeurocze!!!
A to miniatura budowy :)
Ale zapodaję dwie skrzynki z dedykacją, jak zawsze, dla WrocNama. Dla jeszcze niewtajemniczonych pstrykam namiętnie zdjęcia skrzynkom pocztowym w Norwegii, które często, gęsto są po prostu przeurocze!!!
A to miniatura budowy :)
- DST 10.49km
- Teren 3.40km
- Czas 00:39
- VAVG 16.14km/h
- VMAX 26.60km/h
- Temperatura -1.0°C
- Kalorie 235kcal
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 czerwca 2011
Kategoria Do i z pracy, Skrzynki pocztowe w Norwegii
Rutynianka
Ano do pracy i z powrotem. Nic ciekawego po drodze... ;)
Skrzynka "stara", tzn. jeszcze z niepublikowanych zapasów!
Skrzynka "stara", tzn. jeszcze z niepublikowanych zapasów!
- DST 8.60km
- Teren 1.80km
- Czas 00:29
- VAVG 17.79km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 150kcal
- Podjazdy 101m
- Sprzęt Brosik
- Aktywność Jazda na rowerze